Media spekulują o przyszłości byłego prezydenta. Jego poprzednia próba wejścia do polityki skończyła się ostrym atakiem wirusa filipińskiego, co przysporzyło lewicy więcej kłopotów niż korzyści.
Teraz były prezydent najwyraźniej chce odpokutować wcześniejsze winy i zrobić coś dobrego dla polityki. Ma na to szansę, tym bardziej że – jak pokazują sondaże – choć sam Kwaśniewski wydaje się już trochę politycznie zużyty, to patronowanie przez niego nowej lewicowej formacji mogłoby jej pomóc w uzyskaniu niezłego wyniku.
Co więcej, inicjatywa pod patronatem eksprezydenta może odebrać trochę elektoratu Platformie Obywatelskiej. A Platforma – jak się wydaje – nie może już dłużej być równocześnie partią lewicową i prawicową. Pod presją krytyki będzie się przesuwać w lewo lub prawo... Tak czy inaczej działania Kwaśniewskiego mogą sporo namieszać w polskiej polityce.
Zakładając, że były prezydent, cieszący się szacunkiem na Wschodzie i Zachodzie, nie liczy tylko na osobiste frukta, lecz rzeczywiście chce coś dobrego zrobić dla Polski, powinien faktycznie zacząć od Janusza Palikota. Tyle że nie może podejmować z nim współpracy. Wręcz przeciwnie – powinien się stać patronem pożytecznej akcji politycznej – izolowania i bojkotowania Palikota. Owszem, partii posła z Lublina zaufał niemal co dziesiąty z głosujących w poprzednich wyborach Polaków. Czy jednak fakt, iż Palikot znalazł się w Sejmie z powodu demokratycznej woli wyborców, oznacza, że wszyscy powinni akceptować jego knajacki język, skandaliczne wypowiedzi czy brutalizowanie publicznej debaty?
Politycy powinni się takim działaniom ostro przeciwstawić, tym bardziej że rozochocony brakiem reakcji Palikot przekracza kolejne granice. Gdy oskarżał o prostytucję posłankę PiS, gdy obrażał prezydenta Kaczyńskiego, przyklaskiwała mu część elit. Gdy jednak zaatakował znaną feministkę, mówił o tym, że chce być zgwałcona, gdy grzmiał o politycznym ku...stwie, gdy nazwał Sejm burdelem, oburzają się na niego już nawet niedawni sojusznicy.