Jarosław Gowin. Dymisja na zamówienie

Po usunięciu Jarosława Gowina z rządu można rozważać, czy były minister odejdzie z Platformy i co to będzie oznaczać dla sceny politycznej w Polsce.

Publikacja: 29.04.2013 19:42

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Można się zastanawiać, czy to porażka Gowina, czy raczej Donalda Tuska, jak się teraz zmieni układ sił w PO. Można analizować sytuację w koalicji rządowej, pytać, czy ludowcy będą teraz bardziej lubili Tuska (za usunięcie ministra, który likwidował sądy w małych miejscowościach), czy wręcz przeciwnie (za zdymisjonowanie polityka, który podzielał ich niechęć do obyczajowego liberalizmu).

Ważniejsze jest jednak to, co się kryje za decyzją premiera. Wyrzucając z rządu Gowina, premier dał sygnał, jak wyobraża sobie polską politykę. A ponieważ jest to sygnał od najpotężniejszego polityka w Polsce, od człowieka, który sprawuje w praktyce pełnię władzy w naszym kraju, warto uważnie się temu przyjrzeć.

Po pierwsze więc premier nie życzy sobie, aby ludzie z jego otoczenia zajmowali się kwestiami ideowymi. Mogą oczywiście mieć swoje poglądy, ale w żadnym wypadku nie powinni ich wyrażać, szczególnie jeśli są konserwatywne. Te oczekiwania na pewno lepiej spełniać będzie Marek Biernacki, który choć także kojarzony z grupą platformerskich konserwatystów, to swoich poglądów stara się nie głosić publicznie. Można by – pewnie nieco niesprawiedliwie – nazwać jego konserwatyzm bezobjawowym. Czyli takim, jaki premierowi przeszkadzać nie będzie. Tusk w ogóle nie za bardzo lubi debaty światopoglądowe – pewnie nie rozumie ich wagi, albo po prostu się ich boi. A tym bardziej boi się, że politycy mogliby wyciągać ze swoich poglądów wnioski i wpływać na prawo, zgodnie z owymi poglądami.

Po drugie Tusk pokazał, że nie ma dla niego znaczenia, jak sprawny jest minister i jak pożyteczny dla państwa. Ważne, aby był lojalny i nie tworzył „sytuacji kłopotliwych dla rządu i dla premiera”. Jarosław Gowin irytował zapewne Donalda Tuska swoją aktywnością, poruszaniem tematów budzących emocje Polaków. W tej sytuacji nie miało więc już znaczenia, że jako minister był skuteczny i powszechnie chwalony (a za pochwałę można uznać także ataki środowisk poirytowanych jego walką z korporacjami).

Po trzecie szef rządu nie życzy sobie, aby mu pod bokiem wyrastali politycy wyraziści, czyli tacy, którzy skupiają większą uwagę mediów niż on sam. Gwiazdą tego gabinetu ma być premier, a pozostali członkowie rządu mają skrywać się w jego cieniu. – Nie mam i nie mogę mieć czasu na to, żeby raz na tydzień komentować czy tłumaczyć się za ministra – mówił Tusk, którego drażnić musiały ciągłe pytania dziennikarzy nie o jego własną działalność, ale o aktywność jego podwładnego. Premier musiał dać do zrozumienia, że jest w polskiej polityce samcem alfa i – niezależnie od tego, z jakim politycznym ryzykiem się to wiąże – będzie podejmował ważne decyzje wedle swojego mniemania.

Tyle tylko, że akurat to jest jedynie autokreacja wymyślona na użytek maluczkich. Bo w rzeczywistości, dymisjonując Gowina – i to jest najsmutniejszy, czwarty sygnał, który da się wyczytać z decyzji premiera, na pewno wbrew jego intencjom – Donald Tusk pokazał, że jest niesamodzielny - decyzję podjął na zamówienie „Gazety Wyborczej”, która zwalczała byłego szef resortu sprawiedliwości od samego początku.

Można się zastanawiać, czy to porażka Gowina, czy raczej Donalda Tuska, jak się teraz zmieni układ sił w PO. Można analizować sytuację w koalicji rządowej, pytać, czy ludowcy będą teraz bardziej lubili Tuska (za usunięcie ministra, który likwidował sądy w małych miejscowościach), czy wręcz przeciwnie (za zdymisjonowanie polityka, który podzielał ich niechęć do obyczajowego liberalizmu).

Ważniejsze jest jednak to, co się kryje za decyzją premiera. Wyrzucając z rządu Gowina, premier dał sygnał, jak wyobraża sobie polską politykę. A ponieważ jest to sygnał od najpotężniejszego polityka w Polsce, od człowieka, który sprawuje w praktyce pełnię władzy w naszym kraju, warto uważnie się temu przyjrzeć.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka