Nowa twarz terroryzmu

Takich ataków jak wczorajsze morderstwo w Londynie będzie więcej. Tak bowiem wygląda nowa twarz terroryzmu.

Publikacja: 23.05.2013 21:25

Bartosz Węglarczyk

Bartosz Węglarczyk

Foto: Fotorzepa, Bartosz Węglarczyk Bartosz Węglarczyk

Al-Kaida od lat znajduje się w defensywie. Jej członkowie są ścigani i bezlitośnie mordowani – nawet Osama bin Laden ostatnie lata życia spędził praktycznie odcięty od świata w odseparowanej murem posiadłości na pakistańskiej prowincji. Swoją organizacją kierował w zasadzie tylko symbolicznie.

Jest jasne, że zorganizowanie zamachu w skali podobnej do tego z 11 września, choć oczywiście możliwe, jest dla Al-Kaidy i i jej zwolenników niezwykle trudne. Służby wywiadowcze i policje dziesiątek krajów śledzą znanych terrorystów tak dokładnie, że przygotowanie skomplikowanej operacji angażującej dziesiątki ludzi w kilku krajach jest praktycznie niewykonalne.

Od lat Al-Kaida zachęca więc poprzez Internet swych zwolenników do innego rodzaju ataków. Mówił o tym jeszcze przed śmiercią Osama, mówią o tym radykalni imamowie, których kazania można obejrzeć w Internecie.

Zachęcają oni mieszkających na Zachodzie muzułmanów, często z rodzin imigranckich, by przeprowadzali ataki na mniejszą skalę. By sami się do nich przygotowywali i by sami wybierali cele. Al-Kaida nie chce już, jak 11 września, zamordować za jednym zamachem tysiące ludzi. Teraz wystarczy jej, że zginie nawet jedna osoba. Dzięki elektronicznym mediom, dzięki niekończącemu się nigdy cyklowi informacyjnemu takie ataki i tak trafią na czołówki gazet i dzienników telewizyjnych. Efekt propagandowy będzie osiągnięty.

Zamach w Londynie jest idealnym przykładem tej taktyki. Morderca z zakrwawionymi rękoma mówiący do nagrywającego go na telefon komórkowy przechodnia: „Nigdy nie będziecie bezpieczni”, to dokładnie spełnienie poleceń islamistycznych propagandzistów.

Takich zamachowców jak mordercy z Londynu, bracia Carnajewowie z Bostonu, czy zamachowiec z Tuluzy we Francji rok temu, namierzyć jest niezwykle trudno. Nie ma ich na listach potencjalnych terrorystów, nie spotykają się oni ze znanymi działaczami islamistycznymi, często wydają się doskonale wtopieni w zachodnie społeczeństwo. Terrorystycznego fachu uczą się na komputerze w domowym zaciszu, z dala od obozów Al-Kaidy w Pakistanie. Ich cele są często wybierane przypadkowo, w ostatniej chwili.

Nie mam wątpliwości, że ataków podobnych do tego w Londynie będzie więcej, nie tylko w USA czy Wielkiej Brytanii. Nie uda się im wszystkim zapobiec, trzeba się po prostu z tą nową twarzą terroryzmu nauczyć żyć.

Al-Kaida od lat znajduje się w defensywie. Jej członkowie są ścigani i bezlitośnie mordowani – nawet Osama bin Laden ostatnie lata życia spędził praktycznie odcięty od świata w odseparowanej murem posiadłości na pakistańskiej prowincji. Swoją organizacją kierował w zasadzie tylko symbolicznie.

Jest jasne, że zorganizowanie zamachu w skali podobnej do tego z 11 września, choć oczywiście możliwe, jest dla Al-Kaidy i i jej zwolenników niezwykle trudne. Służby wywiadowcze i policje dziesiątek krajów śledzą znanych terrorystów tak dokładnie, że przygotowanie skomplikowanej operacji angażującej dziesiątki ludzi w kilku krajach jest praktycznie niewykonalne.

Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne