Platforma jak sycylijska rodzina

Przyspieszenie, które zapowiedział Donald Tusk, nie rozwiązuje żadnego z problemów, które przeżywa obecnie Platforma. Przeciwnie, odwróci uwagę od części z nich, ale wybuchną one jesienią ze zdwojoną siłą. Temperaturę w innych sporach, zaś tylko podgrzeje.

Publikacja: 24.05.2013 11:02

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Bo dziś wiemy już, że przynajmniej do sierpnia, a więc przez najbliższe cztery miesiące wszyscy w PO będą zajmowali się wyłącznie sobą. Obietnica rzecznika rządu, że partia wreszcie zajmie się Polską a nie samą sobą, pozostaje niezrealizowana. Zamiast walką z bezrobociem, porządkowaniem sytuacji w rządzie, którą wywołała część nieudolnych ministrów, premier będzie zajęty partią.

Oczywiście można powiedzieć, że krótsze wybory to krótszy okres zajmowania się sobą, ale to nie prawda. Bo wybory wcale się nie skończą, gdyż od października statutowo ruszają wybory w kołach, okręgach a potem regionach. Wybranych musi zostać mnóstwo ciał statutowych – sądy partyjne, komisje itp. A krótsza kampania wyborcza zamiast ocalić jedność w partii, tylko zbrutalizuje wewnętrzną walkę w Platformie.

Jeśli rzeczywiście dochodzi do wojny na haki, to te haki latać będą jeszcze szybciej i jeszcze częściej. Zamiast pokoju, Donald Tusk będzie miał w partii jeszcze silniejszy i jeszcze poważniejszy konflikt.

Moi rozmówcy, którzy byli na czwartkowym zarządzie PO zauważają jedno: nigdy jeszcze podziały nie były aż tak widoczne i aż tak otwarcie manifestowane. Choć nie było ani awantury, ani wielkiej kłótni, wszyscy wiedzieli, że Platforma to już nie drużyna, skupiona nad projektem, jakim jest rządzenie Polską. To raczej rodzina z Sycylii, która z jednej strony jest skazana na siebie (na zewnątrz jest PiS, czyli drugi klan), ale konflikty wewnętrzne są coraz poważniejsze. A że każdy nosi ze sobą broń, rodzinna awantura, zakończona strzelaniną, albo cicha egzekucja szwagra lub kuzyna w ciemnym zaułku jest tylko kwestią czasu. Jeszcze działa jakaś wewnętrzna lojalność (strach przed klanem Kaczora), ale wewnętrzne konflikty są tak ostre jak nigdy. I nawet jeśli ojciec rodziny wystrzela przeciwników i utrwali pozycję lidera, familia będzie przez to słabsza.

By skończyć już to sycylijskie porównanie – warto zwrócić uwagę na jedno: Tusk przyspieszając walkę o przywództwo w PO, przyznaje się wprost, że to przywództwo jest już kwestionowalne. I choć to on prawdopodobnie wygra wybory, sam fakt, że Gowin i Schetyna mówią wprost, że wyobrażają sobie Platformę rządzoną przez kogoś innego, jest już sygnałem, jak mocno Tusk jest osłabiony.

Trzeba też przyznać, że Donald Tusk dał też do ręki argument wszystkim tym, którzy uważają, że jest na bakier z zasadami demokracji. Jeśli tak ceni demokrację w Polsce, jak postępuje wewnątrz swej partii, to chyba rzeczywiście Ci, którzy mówią, że w naszym kraju demokracja kuleje, mogą mieć trochę racji.

Kalendarz wyborczy został przyjęty przez ostatnią Radę Krajową. Zakłada on rozpoczęcie wyborów w październiku i koniec procedury w lutym przyszłego roku. Proponując zmiany, premier wymusi zmianę zasad wyborczych  konstytuujących demokrację w PO. A zmiana zasad w trakcie gry, mało ma wspólnego z fair play. W dodatku skrócenie kampanii wyborczej, którą potencjalni kontrkandydaci planowali na kilka miesięcy do raptem kilku tygodni, mało ma wspólnego z pełną demokracją. Równie dobrze można by w ogóle odwołać wybory, skoro i tak dziś wiadomo, że na 95 proc. Tusk je wygra. A jednak demokracja – jak się wydaje – polega na czymś innym. Tusk naruszając te zasady, osłabia własną partię

Bo dziś wiemy już, że przynajmniej do sierpnia, a więc przez najbliższe cztery miesiące wszyscy w PO będą zajmowali się wyłącznie sobą. Obietnica rzecznika rządu, że partia wreszcie zajmie się Polską a nie samą sobą, pozostaje niezrealizowana. Zamiast walką z bezrobociem, porządkowaniem sytuacji w rządzie, którą wywołała część nieudolnych ministrów, premier będzie zajęty partią.

Oczywiście można powiedzieć, że krótsze wybory to krótszy okres zajmowania się sobą, ale to nie prawda. Bo wybory wcale się nie skończą, gdyż od października statutowo ruszają wybory w kołach, okręgach a potem regionach. Wybranych musi zostać mnóstwo ciał statutowych – sądy partyjne, komisje itp. A krótsza kampania wyborcza zamiast ocalić jedność w partii, tylko zbrutalizuje wewnętrzną walkę w Platformie.

Komentarze
Estera Flieger: Platforma Obywatelska przegra za chwilę kolejne wybory
Komentarze
Bogusław Chrabota: Szymon Hołownia do rządu
Komentarze
Jan Zielonka: Jak dać szansę demokracji?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Fałszerstwo wyborów czy polityczny teatr? Czy Donald Tusk kontroluje emocje elektoratu po przegranej Rafała Trzaskowskiego
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: Słabo z obronnością Polaków