Francuz tunezyjskiego pochodzenia, laureat weneckiej Nagrody Specjalnej za „Tajemnicę ziarna", luźno zekranizował powieść graficzną Julie Maroh „Niebieski to najcieplejszy kolor". Opowiedział o nastolatce, która dojrzewa i odnajduje siebie w związku z inną kobietą. O człowieku z poczuciem inności, który musi zmierzyć się z nietolerancją otoczenia. Ale też o różnicach wynikających z pochodzenia z innych społecznych klas i ze środowisk wyznających odmienne wartości, doprowadzających do rozpadu związku. O rozchodzeniu się ludzi i bólu rozstania.
Trwające trzy godziny „Życie Adeli..." kręcone jest niemal jak paradokument. Kamera podchodzi do bohaterów bardzo blisko, podsłuchuje ich rozmowy, obserwuje drobne gesty. Kechiche, jak nikt dotąd, pokazuje sceny seksu dwóch kobiet. Nikt z ekipy nie ukrywał, że nieudawane. A jednak bardzo piękne, nie mające nic wspólnego z pornografią. I nie byłoby tego filmu bez dwóch śmiałych aktorek. Lea Seydoux, a przede wszystkim 19-letnia Adele Exarchopoulos nie grają, lecz są. Prawdziwe w każdy geście i spojrzeniu.
Złota Palma dla „Życia Adeli. Rozdział 1 i 2" ogromnie cieszy, bo jury doceniło dzieło świeże, wnoszące do kina nową jakość.
Cieszy też Grand Prix czyli druga w kolejności nagroda dla „Inside Llewyn Davis". To opowieść o muzyku, który próbuje zaistnieć na artystycznej scenie na początku lat 60. Kamera towarzyszy mu przez tydzień potwornego miotania się. Llewyn Davis nie ma domu i grosza przy duszy, sypia na kanapach u przyjaciół albo u byłej dziewczyny. Śpiewa smutne ballady w stylu Boba Dylana, ale to jeszcze nie jest czas takich utworów. Dylan, ?oan Baez za rok, dwa staną się idolami zbuntowanej młodzieży. Ale Davis trafia na mur.
Coenowie opowiadają o rozwianych marzeniach, rozczarowaniu. O nieodpowiedzialnym facecie, ale jednocześnie artyście, który wszystko poświęcił dla śpiewania. Wyprzedził swój czas i nie ma już siły walczyć. Bardzo przejmujący film.