Dwie informacje zwróciły moją uwagę w ostatnim tygodniu. Z jednej strony wiadomość o zakupie przez polski rząd F-35 od Amerykanów. A z drugiej o Kongresie Regionów we Wrocławiu, organizowanym przez Axel Springer, jeden z największych w Europie koncernów medialnych, na który zjechali licznie samorządowcy i prezydenci największych polskich miast. Co te dwie informacje mają ze sobą wspólnego? Są jak ogień i woda.
Pierwsza wiadomość pokazuje, że polskie państwo po 30 latach przemian stało się na tyle silne i zamożne, że może zakupić najnowocześniejszą technologię wojskową w celu obrony swojego terytorium i obywateli. Drugi przykład ilustruje, jak polski samorząd po trzech dekadach wciąż widzi siebie przede wszystkim w opozycji do centralnej władzy i szuka wsparcia skądkolwiek, jak z najczarniejszych prawicowych opowieści o postkolonialnej Polsce.
Polska wciąż pozostaje więc miejscem wielkich kontrastów i zaskakujących powiązań. Wyobraźmy sobie analogiczną sytuację, kiedy polski koncern, posiadający większość rynku niemieckiej prasy regionalnej, organizuje w Niemczech kongres dla niemieckich samorządowców. Jest to zupełnie nie do pomyślenia, i to nie tylko w przypadku polskich organizatorów, ale także francuskich, włoskich czy jakichkolwiek innych. Niemcy, żyjąc w państwie mocno zdecentralizowanym, federalnym, mają bowiem do niego szacunek, dużą wagę przywiązują do jego znaczenia, a przede wszystkim jego integralności względem zewnętrznego otoczenia.
Samorządność w Polsce jest wielką wartością. Wypływa ona z najlepszych tradycji pierwszej Solidarności oraz z pozytywnych przemian, które dokonały się w naszym kraju dzięki reformom samorządowym lat 90. Tej wartości powinniśmy bronić i ją kultywować, ponieważ przyczynia się ona do naszego rozwoju i do naszej wolności. Dlatego najgorsze, co mogłoby nam się przydarzyć, to jakiś rodzaj „wojny domowej" między Polską samorządną i centralną, a widzę już chętnych, by ją właśnie rozpętać.
Powinniśmy się spierać, poszukując rozwiązań dla równowagi między regionalizacją i władzą centralną z szacunkiem dla ram ustrojowych państwa. Nie mam problemu z taką dyskusją, chociaż przestrzegam przed nadmierną naiwnością. Taka dyskusja jest bardzo potrzebna, pod warunkiem jednak, że sami będziemy twórcami jej agendy.