Niemieckie za, a nawet przeciw Rosji

Co chwilę słyszymy z Niemiec: nie szkodzić Rosji, nie drażnić jej, nie odchodzić od porozumień z nią (nawet gdy są już z innej epoki, a właściwie ich nie ma, bo Rosja je dawno podeptała).

Publikacja: 26.08.2014 02:00

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Troska polityków rządzącej w Berlinie partii o interesy Moskwy i komfort psychiczny władców Kremla przebijała, przebija i, niestety, raczej będzie nadal przebijać z ich wypowiedzi. Podobne hasła usłyszeliśmy i w niedzielnym wywiadzie kanclerz Angeli Merkel dla niemieckiej telewizji publicznej.

Ale nie jest to cała prawda o stosunku szefowej niemieckiego rządu do Rosji. Bo ten ewoluował pod wpływem wojny wywołanej ?i podsycanej przez Moskwę na Ukrainie w kierunku daleko posuniętej nieufności i – przynajmniej formalnej ?– niezgody na łamanie przez Władimira Putina prawa międzynarodowego. Skutek jest taki, że Merkel z równym zaangażowaniem wspiera integralność terytorialną Ukrainy i dba o przyszłość strategicznych stosunków ?z Rosją.

Większość społeczeństwa niemieckiego jest oburzona postawą Rosjan na Ukrainie ?i godzi się ponosić koszty nałożonych na Moskwę sankcji. Dlatego kanclerz Niemiec może sobie pozwolić na zignorowanie tradycyjnie prorosyjskich zapędów koalicyjnej SPD. ?Jej przewodniczący Sigmar Gabriel, w czasie gdy szefowa rządu jechała do Kijowa, opowiedział się za federalizacją Ukrainy. A to jest główne żądanie Moskwy.

Merkel zrobiła więcej, niż można się było spodziewać – parę miesięcy temu wydawało się, że nie zdecyduje się na sankcje gospodarcze, które teraz są faktem. Jednak w sprawach o dłuższej trwałości niż sankcje nadal działa zgodnie z zasadą „nie drażnić Rosji". Widać to w blokowaniu projektów dotyczących zwiększenia bezpieczeństwa Polski i państw bałtyckich – takich jak rozmieszczenie na ich terytorium tysięcy żołnierzy z państw NATO.

Niemiecka polityka wobec Wschodu zapewne nadal będzie ewoluowała. Im więcej w niej troski o Rosję, tym gorzej dla Polski.

Troska polityków rządzącej w Berlinie partii o interesy Moskwy i komfort psychiczny władców Kremla przebijała, przebija i, niestety, raczej będzie nadal przebijać z ich wypowiedzi. Podobne hasła usłyszeliśmy i w niedzielnym wywiadzie kanclerz Angeli Merkel dla niemieckiej telewizji publicznej.

Ale nie jest to cała prawda o stosunku szefowej niemieckiego rządu do Rosji. Bo ten ewoluował pod wpływem wojny wywołanej ?i podsycanej przez Moskwę na Ukrainie w kierunku daleko posuniętej nieufności i – przynajmniej formalnej ?– niezgody na łamanie przez Władimira Putina prawa międzynarodowego. Skutek jest taki, że Merkel z równym zaangażowaniem wspiera integralność terytorialną Ukrainy i dba o przyszłość strategicznych stosunków ?z Rosją.

Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak sztuczna inteligencja zmienia egzamin maturalny?
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Kłamstwo Karola Nawrockiego odsłania niewygodne fakty. PiS ma problem
Komentarze
Bogusław Chrabota: Alcatraz, czyli obsesja Donalda Trumpa rośnie
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku