Reklama
Rozwiń

Terlikowski: Prawdziwie postępowa matematyka

A jednak to skandal, że standardy genderu i nienormatywnego, odrzucającego zniewolenie i przemoc symboliczną myślenia postmodernistycznego nie dotarły jeszcze do nauk ścisłych.

Publikacja: 28.10.2014 19:07

Tomasz Terlikowski

Tomasz Terlikowski

Foto: Fotorzepa/ Ryszard Waniek

Trzeba to zmienić. Nie może być tak, że nasze dzieci wciąż się uczą, że dwa i dwa równa się cztery albo że istnieje tylko jeden rodzaj kwadratów.

Dlatego postuluję, by na lekcjach matematyki w ramach równouprawnienia i pluralizmu zacząć uczyć dzieci o istnieniu nietrójkątonormatywnych trójkątów (czyli kwadratów), a także o niekolistonormatywnych kołach (czyli rombach). Idąc dalej, gdy dziecko zacznie przekonywać nas, że dwa i dwa jest pięć, też nie należy stawiać mu pały (a przepraszam, w pierwszej klasie już się stopni nie stawia), ale z uśmiechem oznajmić rodzicom, że ich potomek przedstawia niealgebronormatywną matematykę i że ma wszelkie zadatki na specjalistę od nauk społecznych.

Od inżynierów i ekonomistów też trzeba przestać wymagać, by posługiwali się normatywnymi wyliczeniami (które bez wątpienia są przeniknięte patriarchalnym, fallocentrycznym myśleniem) i by skupili się na odkrywaniu antyprzemocowych i waginocentrycznych rozwiązań, które pozwolą im przejść do porządku dziennego nad brakami w kasie czy dziurami budżetowymi. Dość przywiązania do logiki dwuwartościowej generującej werbalną oraz symboliczną przemoc rozwiązań, które swoją siłę czerpią z klasycznego myślenia i chrześcijaństwa! Trzeba z tym natychmiast zerwać.

Pomóc mogłaby w tym publiczna telewizja, która w godzinach największej oglądalności mogłaby wyświetlać – za pieniądze podatników – niealgebronormatywne działania matematyczne. Jej dziennikarze powinni, i to natychmiast, przystąpić do promowania prawdziwie nowoczesnej geometrii, w której okrąg nie jest nazywany okręgiem, a trójkąt – trójkątem. Nie ma i nie może być usprawiedliwienia dla wymuszania na wolnych ludziach takich określeń. Każde dziecko i każdy dorosły ma prawo sam decydować, ile jest dwa dodać dwa i jak chce nazywać trójkąt. A że w takiej sytuacji mosty budowane przez nowoczesnych inżynierów się zawalą? Cóż, to nie może przerwać marszu postępu, tak jak nie przerywa go fakt, że rozwiązania dotyczące „nieheteronormatywnych rodzin" i promocja „niestandardowych" (czytaj patologicznych) relacji seksualnych niszczą normalne rodziny, cywilizację europejską oraz wolę przetrwania.

Takie drobiazgi jak fakty nie mogą przecież przeszkodzić w marszu ku świetlanej genderowo-lewicowej przyszłości!

Trzeba to zmienić. Nie może być tak, że nasze dzieci wciąż się uczą, że dwa i dwa równa się cztery albo że istnieje tylko jeden rodzaj kwadratów.

Dlatego postuluję, by na lekcjach matematyki w ramach równouprawnienia i pluralizmu zacząć uczyć dzieci o istnieniu nietrójkątonormatywnych trójkątów (czyli kwadratów), a także o niekolistonormatywnych kołach (czyli rombach). Idąc dalej, gdy dziecko zacznie przekonywać nas, że dwa i dwa jest pięć, też nie należy stawiać mu pały (a przepraszam, w pierwszej klasie już się stopni nie stawia), ale z uśmiechem oznajmić rodzicom, że ich potomek przedstawia niealgebronormatywną matematykę i że ma wszelkie zadatki na specjalistę od nauk społecznych.

Komentarze
Instytut Pileckiego, czyli czy każda rewolucja musi się kończyć na gruzach?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Których narodów nie chce w Polsce Jarosław Kaczyński?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Hejt, hipokryzja i Hołownia, który się spotyka z Kaczyńskim
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Jeśli Donald Tusk nie zatrzyma kryzysu rządu, czas na przyspieszone wybory
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Hołownia to tylko pretekst. Tylko Tusk może uratować koalicję 15 października.