Trudna droga do Hawany

Zapowiedziane przez Baracka Obamę nowe otwarcie relacji z Kubą nie będzie łatwe. Nawet w jego własnej partii są wciąż zadeklarowani wrogowie reżimu Castro.

Publikacja: 19.12.2014 12:16

Jarosław Giziński

Jarosław Giziński

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompala

Radość koneserów kubańskich cygar w USA, którzy spodziewają się szybkiego powrotu swoich ulubionych marek do legalnej sprzedaży może być przedwczesna. Powrót do normalnych relacji z Kubą nie będzie łatwy i widowiskowy i zapewne nie cygara są najważniejszym przedmiotem sporu.

Przez pół wieku kubański reżim przedstawiany był jako najbliższe Stanom Zjednoczonym zagrożenie polityczne. Choć w rzeczywistości „niezatapialnym lotniskowcem" i bazą rakietową sowietów Kuba był dość krótko to jednak samo istnienie pod bokiem USA komunistycznego reżimu traktowane było zawsze jak policzek (nie mówiąc o złamaniu doktryny Monroe). Tym bardziej, że comandante Castro naprawdę nie patyczkował się ze swoimi przeciwnikami, a wszyscy główni przywódcy kubańscy - łącznie z legendarnym Che - uczciwie zapracowali na proces przed międzynarodowym trybunałem.

Część amerykańskich polityków nie chce o tym zapomnieć, więc propozycja odwilży we wzajemnych relacjach z Hawaną bez jakichkolwiek konsekwencji dla przywódców łamiącego prawa człowieka reżimu wydaje się im nie do przyjęcia. Wśród republikanów mających dziś przewagę zarówno w Izbie Reprezentantów jak i w Senacie przeważają zadeklarowani wrogowie reżimu kubańskiego, którzy łatwo nie pogodzą się z puszczeniem w niepamięć wszystkich jego grzechów.

Mogą blokować nominację ambasadora USA wysyłanego do Hawany albo wręcz wstrzymać środki na remont tamtejszej ambasady lub budowę nowej. Będzie to jednak przedmiotem sporów bowiem wbrew pozorom republikanie nie stanowią monolitu w tej sprawie - np. senatorowie Jeff Flake i Mike Enzi uważają, że poprawa relacji z Kubą przyniesie mimo wszystko więcej pożytku niż trzymanie się ostrych restrykcji.

Krytycy nowego kursu wobec Kuby są nie tylko wśród republikanów. Przypomniał o tym prezydentowi czołowy wróg braci Castro wśród demokratów, senator Bob Menendez, odchodzący przewodniczący komisji spraw zagranicznych Senatu. W rozmowie ze stacja CNBC stwierdził, że „są sprawy w których prerogatywy należą do prezydenta, ale np. o zniesieniu embarga musi zadecydować Kongres".

Sprawa relacji z Kubą może stać się jednym z tematów przyszłej kampanii prezydenckiej, zwłaszcza jeśli w szranki z kandydatem (lub kandydatką - jeśli będzie to Hillary Clinton) stanie Jeb Bush. Kontynuator dynastii Bushów jako gubernator Florydy ma doskonałe relacje z antykomunistyczną diasporą kubańską, a niezależnie od tego wyciąganie dłoni do Fidela Castro wyjątkowo go mierzi.

Wreszcie diaspora kubańska w USA też stanowi istotną siłę polityczną (dzieci emigrantów z Kuby są także na Kapitolu - jak choćby senator Marco Rubio i kongresman Mario Diaz-Balart). Jej przedstawiciele argumentują, że układ z braćmi Castro to wciąż gra w jedną stronę, bowiem ich nie zmuszono jeszcze do żadnych większych ustępstw.

Otwarcie amerykańśko-kubańskie zapewne prędzej czy później się dokona, jednak z pewnością nie będzie to proces tak szybki i bezwarunkowy jak można by sądzić po pierwszych hurraoptymistycznych komentarzach. Pamiętajmy, że na razie lista proponowanych ułatwień jest dość skromna. Np. obywatele USA wciąż nie będą mogli jeździć na Kubę w celach turystycznych, a limit sum pieniędzy transferowanych do rodzin na Kubę podniesiono tylko do 2 tys. dolarów na kwartał. W mocy pozostają nadal ograniczenia handlowe.

Polityczna deklaracja Baracka Obamy bez wątpienia wprowadziła nad Karaiby podmuch zmian. W praktyce jednak to dopiero początek - a może tylko zapowiedź początku odwilży. Na razie amerykańscy koneserzy cygar muszą się zadowolić tymi z Dominikany, a jeżdżące po ulicach Hawany zabytkowe buicki i fordy muszą jeszcze wytrzymać kilka lat. W końcu sporo racji mają ci, którzy twierdzą, że wielkim błędem byłoby zapomnienie z dnia na dzień o tym co naprawdę działo się na Kubie przez pół wieku rządów ortodoksyjnego komunizmu.

Radość koneserów kubańskich cygar w USA, którzy spodziewają się szybkiego powrotu swoich ulubionych marek do legalnej sprzedaży może być przedwczesna. Powrót do normalnych relacji z Kubą nie będzie łatwy i widowiskowy i zapewne nie cygara są najważniejszym przedmiotem sporu.

Przez pół wieku kubański reżim przedstawiany był jako najbliższe Stanom Zjednoczonym zagrożenie polityczne. Choć w rzeczywistości „niezatapialnym lotniskowcem" i bazą rakietową sowietów Kuba był dość krótko to jednak samo istnienie pod bokiem USA komunistycznego reżimu traktowane było zawsze jak policzek (nie mówiąc o złamaniu doktryny Monroe). Tym bardziej, że comandante Castro naprawdę nie patyczkował się ze swoimi przeciwnikami, a wszyscy główni przywódcy kubańscy - łącznie z legendarnym Che - uczciwie zapracowali na proces przed międzynarodowym trybunałem.

Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Broń atomowa na Białorusi to problem dla Aleksandra Łukaszenki, nie dla Polski
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: PiS nie skończy jak SLD. Rozliczenia nie pogrążą Kaczyńskiego
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Edukacja zdrowotna? Nie można ciągle myśleć o seksie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: Tusk zdecydował ws. TVN i Polsatu. Woluntaryzm czy konieczność