Żeby rodacy nie stali się Ruskimi - komentarz Jerzego Haszczyńskiego

Niemal dwie setki Polaków przyleciały wreszcie z Donbasu.

Publikacja: 13.01.2015 20:08

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Ta ewakuacja rodaków trwała zadziwiająco długo. I faktycznie, jak zauważyło wielu ekspertów, publicystów i polityków, pokazała, że państwo polskie nie radzi sobie w sytuacjach kryzysowych, nawet w odniesieniu do tak niewielkiej liczby ludzi.

Można też ironizować, że ściągnięcie Polaków zagrożonych wojną na wschodzie Ukrainy i tak odbyło się szybko, pięć miesięcy od ich apelu o pomoc. Cóż to jest w porównaniu z ćwierćwieczem oczekiwania na prawdziwą politykę repatriacyjną?

Skoro jej jeszcze nie ma, to zamiast skupiania się na chłostaniu rządu za opieszałość w ewakuacji, odważę się poruszyć parę kwestii, które mogą się wydać mało patriotyczne.

Do polityki repatriacyjnej nie można podchodzić w oderwaniu od całościowej polityki imigracyjnej. Polsce – mistrzyni w dwóch kategoriach: niskiej dzietności kobiet i wielkiej emigracji na bogaty i socjalnie atrakcyjny Zachód – potrzebni są imigranci.

Głównie z postradzieckiego Wschodu, bo łatwiej niż na przykład muzułmanie z Bliskiego Wschodu się integrują, są bez porównania bliżsi kulturowo, językowo.

Wśród nich wyróżniają się Polacy, osoby polskiego pochodzenia, utożsamiające się z polską kulturą. I ich szansa na przyjazd na stałe do Polski powinna być co najmniej równa szansie, jaką mają Białorusini, Ukraińcy czy Rosjanie. Chciałoby się powiedzieć, że nie powinna to być szansa, lecz pewność. Ale nasuwają się dwie wątpliwości.

Po pierwsze, czy Polacy ze Wschodu będą przez większość Polaków z Polski przyjmowani patriotycznie jako Polacy?

Obawiam się, że wielu z nich się dowie, że są „Ruskimi", co utrudni im pokochanie nowej-starej ojczyzny i zniechęci innych do repatriacji.

Po drugie, trzeba wyraźnie powiedzieć, o jakich Polaków ze Wschodu w roli imigrantów nam chodzi. Ustawa sprzed kilkunastu lat mówiła o repatriacji z Azji i Kaukazu, a nie z Ukrainy. Teraz przylatują Polacy z Donbasu i wraca debata na temat repatriacji.

Jeżeli zaczniemy namawiać do imigracji najlepiej wykształconych Polaków z Białorusi, to lada moment przestanie tam istnieć mniejszość polska.

Likwidacja mniejszości polskiej w krajach sąsiedzkich nie powinna być zaś celem państwa polskiego. To byłoby takie nienowoczesne i nieeuropejskie.

Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Zbrodnia na UW to bestialstwo, przy którym brakuje słów
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Po oświadczeniu Karola Nawrockiego pozostaje zadać jedno pytanie
Komentarze
Estera Flieger: Karol Nawrocki jest decyzją Jarosława Kaczyńskiego. Kryzys uderza w przywództwo w partii
Komentarze
Jan Zielonka: Wirus megalomanii
Komentarze
Jarosław Kuisz: Polska. Kraj jak z „Żartu” Milana Kundery
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku