Zacznijmy od samej wypowiedzi, choć na niej skupiło się już tylu komentatorów ze świata polityki, mediów i nie tylko, że nawet część sensownych zarzutów wobec Comeya trudno by było przytoczyć. Niewątpliwie szef FBI wykazał się brakiem wrażliwości, zrównując sprawców i ofiary, stawiając obok Niemiec Polskę, a nie państwa europejskie rzeczywiście uwikłane we współpracę z Hitlerem.
Czy wykazał się brakiem wiedzy? - Jeżeli poprzez wiedzę rozumiemy trzymanie się faktów historycznych to tak, ale jeżeli ich interpretację, to już niekoniecznie. Może takie jest właśnie w sprawie zbrodni drugiej wojny światowej stanowisko amerykańskich służb, co stawiałoby pod znakiem zapytania i inne teorie, które głosi FBI, i kazałoby inaczej spojrzeć na poczynania Amerykanów w kwestiach dociekania prawdy.
Pojawia się pytanie, dlaczego wysoki urzędnik w USA nie krępował się wpisać Polaków na listę hańby, listę chorych i złych ludzi odpowiedzialnych za, jak sam powiedział, najważniejsze wydarzenie w historii ludzkości? Dlaczego tak łatwo przychodzi amerykańskiemu vipowi piętnowanie Polaków?
Najkrótsza odpowiedź brzmi: Dlatego, że Polacy nie robią wszystkiego, by ważny przedstawiciel władz kraju zachodniego dziesięć się razy zastanowił, czy może sobie na to pozwolić. Nie wykorzystują okazji, by się przedrzeć do opinii publicznej wpływowych krajów z prawdą historyczną. Nie prowadzą konsekwentnej polityki historycznej.
Nie jest to łatwe, co widać po walce z „polskimi obozami". Zasypywanie listami redakcji, które stosują to kłamliwe określenie, nie wystarcza. Nie wystarczyło nawet skłonienie części amerykańskich gazet do wpisania zakazu używania „polskich obozów" do księgi zakazanych określeń. O „polskich obozach" mówił później Barack Obama i to w czasie laudacji na cześć Jana Karskiego.
Polski rząd nie skorzystał z okazji, by omówić sprawę „polskich obozów" z wielką delegacją Knesetu, która przyjechała do Polski. A większość izraelskich posłów nie ma pojęcia o problemach, które w związku z „obozami" ma nasz kraj. Przewodniczący Światowego Kongresu Żydów Ronald Lauder powiedział, że jest gotów zostać sojusznikiem w walce z „polskimi obozom", ale czy polscy politycy zrobili z tego użytek? Nic mi o tym nie wiadomo.
Trzeba brać przykład z małego narodu ormiańskiego. Słaba Armenia wspierana przez wpływową diasporę ormiańską potrafi wymusić na różnych krajach rezolucje potępiające ludobójstwo sprzed stu lat, mimo że naraża to je na pogorszenie stosunków z Turcją. Nie porównuję ofiar ormiańskich do polskich, pokazuję tylko, że wielki wysiłek narodu, wspólny niezależnie od opcji politycznej i miejsca zamieszkania, daje efekty.