Lekcja dyrektora FBI

Wielkie oburzenie wywołał w Polsce dyrektor amerykańskiego FBI swoimi słowami o polskiej odpowiedzialności za Holokaust. Oburzenie jest jak najbardziej słuszne, bo wypowiedź jest krzywdząca i nieprawdziwa, ale za to, że James Comey pozwolił sobie na postawienie Polski obok Niemców wśród sprawców zagłady Żydów odpowiedzialność ponosimy też sami, w szczególności polscy politycy.

Aktualizacja: 19.04.2015 09:05 Publikacja: 19.04.2015 08:29

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Zacznijmy od samej wypowiedzi, choć na niej skupiło się już tylu komentatorów ze świata polityki, mediów i nie tylko, że nawet część sensownych zarzutów wobec Comeya trudno by było przytoczyć. Niewątpliwie szef FBI wykazał się brakiem wrażliwości, zrównując sprawców i ofiary, stawiając obok Niemiec Polskę, a nie państwa europejskie rzeczywiście uwikłane we współpracę z Hitlerem.

Czy wykazał się brakiem wiedzy? - Jeżeli poprzez wiedzę rozumiemy trzymanie się faktów historycznych to tak, ale jeżeli ich interpretację, to już niekoniecznie. Może takie jest właśnie w sprawie zbrodni drugiej wojny światowej stanowisko amerykańskich służb, co stawiałoby pod znakiem zapytania i inne teorie, które głosi FBI, i kazałoby inaczej spojrzeć na poczynania Amerykanów w kwestiach dociekania prawdy.

Pojawia się pytanie, dlaczego wysoki urzędnik w USA nie krępował się wpisać Polaków na listę hańby, listę chorych i złych ludzi odpowiedzialnych za, jak sam powiedział, najważniejsze wydarzenie w historii ludzkości? Dlaczego tak łatwo przychodzi amerykańskiemu vipowi piętnowanie Polaków?

Najkrótsza odpowiedź brzmi: Dlatego, że Polacy nie robią wszystkiego, by ważny przedstawiciel władz kraju zachodniego dziesięć się razy zastanowił, czy może sobie na to pozwolić. Nie wykorzystują okazji, by się przedrzeć do opinii publicznej wpływowych krajów z prawdą historyczną. Nie prowadzą konsekwentnej polityki historycznej.

Nie jest to łatwe, co widać po walce z „polskimi obozami". Zasypywanie listami redakcji, które stosują to kłamliwe określenie, nie wystarcza. Nie wystarczyło nawet skłonienie części amerykańskich gazet do wpisania zakazu używania „polskich obozów" do księgi zakazanych określeń. O „polskich obozach" mówił później Barack Obama i to w czasie laudacji na cześć Jana Karskiego.

Polski rząd nie skorzystał z okazji, by omówić sprawę „polskich obozów" z wielką delegacją Knesetu, która przyjechała do Polski. A większość izraelskich posłów nie ma pojęcia o problemach, które w związku z „obozami" ma nasz kraj. Przewodniczący Światowego Kongresu Żydów Ronald Lauder powiedział, że jest gotów zostać sojusznikiem w walce z „polskimi obozom", ale czy polscy politycy zrobili z tego użytek? Nic mi o tym nie wiadomo.

Trzeba brać przykład z małego narodu ormiańskiego. Słaba Armenia wspierana przez wpływową diasporę ormiańską potrafi wymusić na różnych krajach rezolucje potępiające ludobójstwo sprzed stu lat, mimo że naraża to je na pogorszenie stosunków z Turcją. Nie porównuję ofiar ormiańskich do polskich, pokazuję tylko, że wielki wysiłek narodu, wspólny niezależnie od opcji politycznej i miejsca zamieszkania, daje efekty.

My specjalizujemy się w pisaniu listów protestacyjnych i krótkich wybuchach wściekłości, gdy ktoś powie coś, co nas boli, co jest rażąco niesprawiedliwe. Listy to zdecydowanie za mało. O wizerunek Polski trzeba walczyć w gabinetach najważniejszych polityków Zachodu, osobiście i stanowczo.

Zacznijmy od samej wypowiedzi, choć na niej skupiło się już tylu komentatorów ze świata polityki, mediów i nie tylko, że nawet część sensownych zarzutów wobec Comeya trudno by było przytoczyć. Niewątpliwie szef FBI wykazał się brakiem wrażliwości, zrównując sprawców i ofiary, stawiając obok Niemiec Polskę, a nie państwa europejskie rzeczywiście uwikłane we współpracę z Hitlerem.

Czy wykazał się brakiem wiedzy? - Jeżeli poprzez wiedzę rozumiemy trzymanie się faktów historycznych to tak, ale jeżeli ich interpretację, to już niekoniecznie. Może takie jest właśnie w sprawie zbrodni drugiej wojny światowej stanowisko amerykańskich służb, co stawiałoby pod znakiem zapytania i inne teorie, które głosi FBI, i kazałoby inaczej spojrzeć na poczynania Amerykanów w kwestiach dociekania prawdy.

Pojawia się pytanie, dlaczego wysoki urzędnik w USA nie krępował się wpisać Polaków na listę hańby, listę chorych i złych ludzi odpowiedzialnych za, jak sam powiedział, najważniejsze wydarzenie w historii ludzkości? Dlaczego tak łatwo przychodzi amerykańskiemu vipowi piętnowanie Polaków?

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka