Zacznijmy od samej wypowiedzi, choć na niej skupiło się już tylu komentatorów ze świata polityki, mediów i nie tylko, że nawet część sensownych zarzutów wobec Comeya trudno by było przytoczyć. Niewątpliwie szef FBI wykazał się brakiem wrażliwości, zrównując sprawców i ofiary, stawiając obok Niemiec Polskę, a nie państwa europejskie rzeczywiście uwikłane we współpracę z Hitlerem.
Czy wykazał się brakiem wiedzy? - Jeżeli poprzez wiedzę rozumiemy trzymanie się faktów historycznych to tak, ale jeżeli ich interpretację, to już niekoniecznie. Może takie jest właśnie w sprawie zbrodni drugiej wojny światowej stanowisko amerykańskich służb, co stawiałoby pod znakiem zapytania i inne teorie, które głosi FBI, i kazałoby inaczej spojrzeć na poczynania Amerykanów w kwestiach dociekania prawdy.
Pojawia się pytanie, dlaczego wysoki urzędnik w USA nie krępował się wpisać Polaków na listę hańby, listę chorych i złych ludzi odpowiedzialnych za, jak sam powiedział, najważniejsze wydarzenie w historii ludzkości? Dlaczego tak łatwo przychodzi amerykańskiemu vipowi piętnowanie Polaków?