Reklama

Autoryzacja to zło

Sąd Okręgowy w Sieradzu umorzył proces dziennikarki, która nie dała lokalnemu urzędnikowi wywiadu do autoryzacji. To dobry wyrok i oby się upowszechnił jak najszerzej.

Aktualizacja: 24.04.2015 13:07 Publikacja: 24.04.2015 12:51

Autoryzacja to zło

Foto: Fotorzepa/Kuba Kamiński

Sąd uznał, że zbrodnia dziennikarki w znikomym stopniu szkodzi społeczeństwu. Ja od lat twierdzę, że to autoryzacja jest złem i szkodzi społeczeństwu podwójnie.

Autoryzacja powoduje, że czytelnik nigdy nie wie, co naprawdę powiedziała osoba przesłuchiwana przez dziennikarza. Może to właśnie powiedziała, a może powiedziała coś kompletnie innego. Może jakiemuś politykowi w chwili słabości wymknęła się z ust prawda, ale potem już na spokojnie ją usunął? Czytelnik się tego nigdy nie dowie. Sam miałem takich sytuacji w karierze sporo i miał je każdy dziennikarz.

Z drugiej strony autoryzacja chroni słabych dziennikarzy. Widziałem kiedyś wywiad zrobiony przez bardzo znanego dziennikarza do bardzo poważnej gazety wysłany do autoryzacji bohaterowi, który zawierał mnóstwo błędów i był po prostu niechlujny. Został jednak spisany tak, by wypadł w nim dobrze sam dziennikarz. Wiem, że rozmijał się z rzeczywistą rozmową, bo odsłuchałem nagrania audio.

Bohater poprawił wywiad i odesłał go dziennikarzowi, a ten do dziś chodzi w aureoli doskonałego autora wywiadów, choć problemy z jego tekstami ma wielu jego bohaterów.

Gdyby autoryzacji nie było, słabi dziennikarze wypadaliby z obiegu po opublikowaniu 1-2 przekłamanych wywiadów. Po pewnym czasie wiadomo by było, że z dziennikarzem X warto rozmawiać, a z dziennikarzem Y absolutnie nie. Dziennikarz Y byłby w zawodzie skończony. Dziś nie grozi mu nic.

Reklama
Reklama

Autoryzacja chroni więc obie strony rozmowy przed błędami, przeinaczeniami i przed prawdą, której nie da się już uchronić w wywiadach w radiu i telewizji robionymi na żywo. Media papierowe i internetowe są tu w gorszej pozycji, co jest sprzeczne z zasadą zdrowej i równej konkurencji.

Przede wszystkim jednak na autoryzacji tracą czytelnicy. To oni są oszukiwani i nawet o tym nie wiedzą.

Sąd uznał, że zbrodnia dziennikarki w znikomym stopniu szkodzi społeczeństwu. Ja od lat twierdzę, że to autoryzacja jest złem i szkodzi społeczeństwu podwójnie.

Autoryzacja powoduje, że czytelnik nigdy nie wie, co naprawdę powiedziała osoba przesłuchiwana przez dziennikarza. Może to właśnie powiedziała, a może powiedziała coś kompletnie innego. Może jakiemuś politykowi w chwili słabości wymknęła się z ust prawda, ale potem już na spokojnie ją usunął? Czytelnik się tego nigdy nie dowie. Sam miałem takich sytuacji w karierze sporo i miał je każdy dziennikarz.

Reklama
Komentarze
Bogusław Chrabota: Karol Nawrocki szybko zrezygnował z próby udawania dobrotliwego ojczulka narodu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Karol Nawrocki składa przysięgę i idzie się bić, zwołując pisowskie wojsko
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Karol Nawrocki chce być alternatywnym premierem. Rząd ma problem
Komentarze
Po pożegnalnym orędziu Andrzeja Dudy: Jeszcze za jego prezydenturą zatęsknimy
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Nie ma wolności bez odpowiedzialności. Wie o tym każdy liberał
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama