Wojna domowa gorsza od kataklizmu. Syryjski reżim stara się zadbać przede wszystkim o swoich

Trzęsienie ziemi umacnia prezydenta Asada, przedłużając agonię kraju pogrążonego od 12 lat w wewnętrznym konflikcie zbrojnym.

Publikacja: 10.02.2023 03:00

Akcja przeszukiwania ruin w syryjskim mieści Harim (prowincja Idlib) niedaleko granicy z Turcją

Akcja przeszukiwania ruin w syryjskim mieści Harim (prowincja Idlib) niedaleko granicy z Turcją

Foto: Omar HAJ KADOUR/AFP

Dopiero w czwartek, po czterech dniach od katastrofy, pierwszy konwój złożony z sześciu ciężarówek wjechał do Syrii przez przejście graniczne z Turcją Bab al-Hawa, w prowincji Idlib. Nie było to możliwe wcześniej, gdyż w wyniku wstrząsów zniszczone zostały drogi.

Pomoc organizują „Białe hełmy”, czyli ochotnicza formacja obrony cywilnej, działająca od niemal dekady w kontrolowanej przez rebeliantów części Syrii. Zaangażowane w pomoc są siły amerykańskie utrzymujące na północy Syrii 900-osobowy kontyngent wojskowy.

Przed trzęsieniem ziemi region dotknięty jednym z największych kryzysów humanitarnych na świecie. Na obszarze nie większym niż 4 proc. powierzchni Syrii przebywa ponad 4 mln osób, z czego więcej niż połowa to uchodźcy. Ocenia się, że dwie trzecie podstawowej infrastruktury jest tam zniszczone, a 90 proc. ludności uzależnione od zagranicznej pomocy humanitarnej, która docierała tam przez jedno przejście graniczne Bab al-Hawa.

Czytaj więcej

Małgorzata Olasińska-Chart z Polskiej Misji Medycznej: Syria bez żadnej pomocy

W rejonach kontrolowanych przez reżim w Damaszku sytuacja nie jest lepsza. Syryjskie władze przyznają, że nie mają sprzętu oraz środków medycznych. Pragnąc wykorzystać niedostępność północy Syrii od strony Turcji, syryjskie władze zaproponowały, aby wszelka zagraniczna pomoc lądowała w Damaszku, skąd miałaby docierać na obszary katastrofy. Nikt nie miał wątpliwości, że reżim stara się zadbać przede wszystkim o swoich w Aleppo, Hamie czy obszarach nad Morzem Śródziemnym.

Bufory, strefy, walki

W północno-zachodniej części kraju działają Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF). Zasadniczym członem tej formacji są YPG, zbrojne ugrupowania syryjskich Kurdów, sprawujące de facto władzę w tym obszarze. YPG było sojusznikami Amerykanów w walce z ISIS i z tego powodu liczą nadal na wsparcie USA.

Umacnianie się YPG skłoniło Turcję do inwazji na północną Syrię i ustanowienie na odcinku 325 km wzdłuż granicy strefy buforowej, sięgającej miejscami 50 km w głąb Syrii.

Czytaj więcej

Prof. inż. Robert Jankowski: Gdzie ziemia może się trząść

Teoretycznie pod władzą reżimu prezydenta Baszara Asada znajduje się reszta kraju. Rosja, która niemal osiem lat temu zaangażowała się konflikt, miała w Syrii w szczytowym okresie ponad 60 tys. żołnierzy. Od rozpoczęcia wojny w Ukrainie jest ich już znacznie mniej, jednak rosyjskie lotnictwo kontroluje nadal przestrzeń powietrzną Syrii.

Na południu kraju znaczne obszary są we władaniu szyickiego Hezbollahu, struktury militarnej wspieranej przez Iran. Równocześnie władze syryjskie nadal tłumią krwawo demonstracje i objawy niezadowolenia ludności na południu. Ostatnio w Suweidzie, gdzie mieszkańcy, Druzowie, domagali się poprawy zaopatrzenia.

Armia rządowa raz po raz atakuje też siły zbrojnej opozycji w prowincji Idlib, bombardując przy tym obozy dla uchodźców. Moskwa stara się doprowadzić do negocjacji syryjsko-tureckich, licząc na chwilowe uspokojenie sytuacji w chwili, gdy Turcja grozi nową ofensywą na północy kraju.

Skorzysta Moskwa

Tak wygląda syryjski krajobraz polityczny i militarny w 12 lat po wybuchu wojny domowej.

Jej skutki są katastrofalne. Ponad połowa mieszkańców przedwojennej Syrii, liczącej 22 miliony, zmuszona była do opuszczenia domów. 6 milionów osiedliło się w innych regiony Syrii, a kolejne 6 milionów udało się na emigrację. W samej Turcji znajdują się obecnie ponad 4 miliony uchodźców.

Czytaj więcej

Noworodek ocalony spod gruzów. Urodził się podczas trzęsienia ziemi

Waszyngtoński Middle East Institute ostrzega, że wiosną tego roku należy się spodziewać nowej fali uchodźców z północnej Syrii. W ubiegłym roku liczba syryjskich imigrantów, którzy przybyli do Europy, uległa podwojeniu.

– Świat nie może obecnie nie udzielić pomocy Syrii i tym samym reżimowi Asada, który i tak w ostatnich latach zdobywał akceptację niektórych państw regionu. Prowadzi to pośrednio do umocnienia się Rosji na tym obszarze – ocenia w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Nadim Shehadi, były dyrektor Libańsko-Amerykańskiego Centrum Akademickiego w Nowym Jorku.

Jego zdaniem drogę do Syrii otworzył dla Rosji Zachód, który nie zaangażował się militarnie przeciwko Asadowi. Moskwa uznała to za oznakę słabości, co zwłaszcza po wycofaniu się USA z Afganistanu, było jedną z przyczyn inwazji w Ukrainie.

Dopiero w czwartek, po czterech dniach od katastrofy, pierwszy konwój złożony z sześciu ciężarówek wjechał do Syrii przez przejście graniczne z Turcją Bab al-Hawa, w prowincji Idlib. Nie było to możliwe wcześniej, gdyż w wyniku wstrząsów zniszczone zostały drogi.

Pomoc organizują „Białe hełmy”, czyli ochotnicza formacja obrony cywilnej, działająca od niemal dekady w kontrolowanej przez rebeliantów części Syrii. Zaangażowane w pomoc są siły amerykańskie utrzymujące na północy Syrii 900-osobowy kontyngent wojskowy.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Klęski żywiołowe
W Tajwanie w nocy zatrzęsła się ziemia. Już ponad 1 000 wstrząsów wtórnych
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Klęski żywiołowe
Dubaj walczy ze skutkami powodzi. Lotnisko wraca do normalnej obsługi pasażerów
Klęski żywiołowe
Dubaj usuwa straty po ulewnych deszczach. Czy winę ponosi zasiewanie chmur?
Klęski żywiołowe
Stan wyjątkowy w Rosji. Tysiące ludzi zmuszonych do ewakuacji
Klęski żywiołowe
Ponad 4 tys. osób bez dachu nad głową. Klęska żywiołowa na południu Rosji