Podmioty przechowujące cudze treści są zobowiązane do zablokowania dostępu do bezprawnie rozpowszechnianych materiałów niezwłocznie po pozyskaniu wiedzy o takim ich charakterze. Wiedzę tę pozyskują przede wszystkim od uprawnionych podmiotów. Tego rodzaju regulację zawierają wszystkie ustawy o handlu elektronicznym, a w naszej o świadczeniu usług drogą elektroniczną ustanawia ją art. 14 ust. 1. Niewykonanie obowiązku zablokowania dostępu do bezprawnych treści naraża host providerów na odpowiedzialność jako pomocników.
Procedura ta nie zawsze dostatecznie chroni uprawnione podmioty. Wyraźnie ilustruje to sprawa YouTube. W pozwie wykazano bowiem, że administrator serwisu blokował jedynie dostęp do bezprawnie rozpowszechnianych utworów umieszczanych pod wskazanym w powiadomieniu adresem internetowym. Tymczasem te same utwory były nadal rozpowszechniane w serwisie - również nielegalnie - przez innych jeszcze użytkowników. Co więcej, ten sam użytkownik mógł ponownie umieścić w serwisie, po otwarciu nowego konta, bezprawny materiał.
Problem ten mogłoby rozwiązać nałożenie na host providerów obowiązku zapobiegania naruszeniom praw autorskich. Obowiązek taki nie został jednak (w odróżnieniu od powinności blokowania dostępu do bezprawnie rozpowszechnianych materiałów) wyraźnie wprowadzony w ustawach o handlu elektronicznym, w tym i w polskiej. Możliwość taką jednoznacznie przewiduje art. 14 ust. 3 dyrektywy 2000/31/WE o handlu elektronicznym. Wmyśl tego przepisu uprzywilejowany status host providerów w zakresie odpowiedzialności cywilnej lub karnej nie wyklucza dopuszczalności nałożenia przez sądy obowiązku zapobiegania naruszeniom.
Problematyką tą zajmował się też niemiecki Sąd Najwyższy w związku z procesem toczącym się między podmiotami uprawnionymi do marki Rolex a administratorem serwisu aukcyjnego Ricardo (host provider). W wyroku z 11 marca 2004 r. (BGH, IZR304/01) sąd nałożył na właściciela serwisu obowiązek monitorowania w przyszłości wszystkich aukcji pod kątem wychwycenia innych naruszeń dotyczących tego samego znaku towarowego (Rolex), w szczególności przez stosowanie odpowiedniego oprogramowania wykrywającego podejrzane aukcje, np. z uwagi na informację o sprzedaży podróbek czy szczególnie niską cenę oferowanego towaru. Takie ustawienie kryteriów kontrolowania aukcji ma istotne znaczenie dla ewentualnej odpowiedzialności administratora serwisu aukcyjnego. Może on bowiem odpowiadać tylko za te naruszenia, które powstały z jego winy.Również na gruncie prawa polskiego można próbować konstruować obowiązek podjęcia przez host providera działań zapobiegających naruszeniom praw autorskich w przyszłości. Pozwala na to art. 439 k.c. Przy jego stosowaniu pamiętać jednak należy, że ustanawia on bardziej rygorystyczne przesłanki niż ustawa o prawie autorskim. Konieczne jest bowiem wykazanie istnienia niebezpieczeństwa bezpośredniego zagrożenia szkodą, samo stwierdzenie stanu zagrożenia interesów uprawnionego nie jest wystarczające.
Administrator serwisu Web 2.0 może odpowiadać jako pomocnik również w razie czynnego wspierania sprawcy naruszeń prawa autorskiego. W sprawie YouTube powodowie zarzucili, że pozwani nie świadczyli usługi "czystego" hostingu, ale podejmowali jeszcze dodatkowe czynności, np. umieszczanie bezprawnych treści na swoim serwerze, ich zapis we własnym formacie, indeksowanie materiałów oraz stworzenie systemu wyszukiwawczego. Równie istotne, że pozwani wiedzieli i chcieli, aby dochodziło do naruszeń praw autorskich osób trzecich, stanowiło to wręcz część ich biznesplanu. W pozwie podkreślono także, że ich działalność miała cechy promowania naruszeń praw autorskich powodów dokonywanych przez użytkowników serwisu. Te wszystkie okoliczności przesądzają o możliwości przypisania YouTube pośredniego naruszenia praw autorskich powodów, mającego cechy tzw. contributory infringement.
Z punktu widzenia prawa polskiego dla przyjęcia odpowiedzialności pomocnika nie jest wystarczające wykazanie dostarczania przez niego środków technicznych służących do naruszenia. Jego działanie powinno mieć bowiem charakter świadomego współdziałania ze sprawcą. Z tych względów administratorzy serwisów Web2.0 nie będą odpowiadali za dostarczanie oprogramowania pozwalającego na bezprawne rozpowszechnianie w serwisie cudzych utworów. Trudno bowiem przyjąć umyślność ich działania, gdy oprogramowanie to służyć może również do umieszczania materiałów nienaruszających praw autorskich (np. utworów stworzonych przez użytkowników). Bardziej skomplikowana jest natomiast ocena wprowadzania różnego rodzaju ułatwień w korzystaniu z profesjonalnych treści umieszczanych przez użytkowników (osoby fizyczne) w serwisie Web2.0. Ułatwienia te mogą przybrać postać np. indeksowania utworów oraz stworzenia systemu wyszukiwawczego ułatwiającego odnalezienie utworów stworzonych przez zawodowych producentów. Moim zdaniem działania takie będą się mieściły w kategorii pomocnictwa, administratorom serwisu można bowiem będzie postawić zarzut umyślnego współdziałania w naruszeniu, gdyż powinni się spodziewać, że użytkownicy - osoby fizyczne - nie mają prawa do rozpowszechniania tego rodzaju materiałów w Internecie.