Internet drugiej generacji: za co może odpowiadać administrator serwisu

Wyrok w sprawie serwisu YouTube wytoczonej przez koalicję producentów audiowizualnych będzie miał znaczenie nie tylko dla właścicieli tego serwisu - twierdzi adwokat, wspólnik w kancelarii Traple Konarski Podrecki

Aktualizacja: 27.07.2007 12:27 Publikacja: 27.07.2007 01:01

Rysuje Paweł Gałka

Rysuje Paweł Gałka

Foto: Nieznane

Red

Serwisy określane jako Internet drugiej generacji (Web 2.0) wyróżniają się tym, że zapewniają użytkownikom samodzielne zamieszczanie materiałów. Środek ciężkości redagowania stron WWW przesunął się więc w kierunku użytkowników. Rola administratorów serwisu ogranicza się do dostarczenia platformy informatycznej, za pomocą której internauci komunikują treści między sobą. Taki model funkcjonowania witryn Web 2.0 rodzi pytanie o zakres odpowiedzialności administratorów, gdy treści umieszczone przez użytkowników naruszają prawa osób trzecich, w tym autorskie. Szczególne problemy związane są z funkcjonowaniem tych serwisów, które pełnią rolę swoistych forów wymiany nie tylko amatorskich treści, ale również utworów lub przedmiotów praw pokrewnych stworzonych przez podmioty profesjonalne. Wymiana ta dokonywana jest bowiem przeważnie bez zezwolenia uprawnionych podmiotów. Działalność najpopularniejszego serwisu tego typu - YouTube - stała się przedmiotem powództwa wytoczonego przez koalicję producentów audiowizualnych właścicielom serwisu, firmom YouTube Inc., YouTube LLC oraz Google Inc. Wyrok w tej sprawie będzie miał fundamentalne znaczenie dla określenia sposobu funkcjonowania serwisów Web 2.0. Warto w związku z tym zanalizować najważniejsze problemy prawne dotyczące tej sprawy, zachowują one bowiem (mimo pewnych odmienności w systemach odpowiedzialności) aktualność na gruncie naszego prawa.

Administratorzy serwisów Web 2.0 mają do wyboru dwa modele prawne funkcjonowania serwisów:

> według pierwszego są tzw. dostawcą treści (content provider). Ich działalność wkracza w monopol autorski przysługujący podmiotom, których treści są dostępne w serwisie. W konsekwencji administratorzy będą odpowiadać jako sprawcy (bezpośredni) naruszeń, jeśli treści rozpowszechniane w serwisie okażą się bezprawne. Odpowiedzialność ta, określona przepisami prawa autorskiego, jest niezależna od winy;

> według drugiego administratorzy są podmiotami przechowującymi cudze treści (host provider). Dostarczają jedynie platformę informatyczną, do rozpowszechniania utworów dochodzi natomiast między użytkownikami. Działania administratorów nie ingerują w sferę praw autorskich uprawnionych podmiotów, czynności relewantnych z tego punktu widzenia dokonują wyłącznie użytkownicy serwisu. W konsekwencji administratorzy nigdy nie odpowiadają jako sprawcy naruszeń, lecz najwyżej jako pomocnicy.

Przesłanek ich odpowiedzialności nie określają ustawy prawno-autorskie: ani amerykańska (sprawa YouTube), ani polska.

W systemie anglosaskim orzecznictwo wypracowało natomiast konstrukcję pośredniego naruszenia (indirect infringement). Ma ono miejsce, gdy istnieje odpowiedni związek między pośrednim naruszycielem a działalnością powodującą bezpośrednie naruszenie. W szczególności związek ten może polegać na przyczynieniu się do naruszenia prawa autorskiego (contributory infringement). Będzie tak wtedy, gdy pośredni naruszyciel - wiedząc o takiej działalności - namawia do niej lub ją materialnie wspiera (np. dostarczając oprogramowanie do bezprawnego kopiowania utworów muzycznych).

W prawie polskim odpowiedzialność pośredniego naruszyciela określa art. 422 kodeksu cywilnego. Wobec serwisów Web2.0 najczęściej zastosowanie znajdzie konstrukcja pomocnictwa do wyrządzenia szkody. Pomocnictwo rozumiane jest generalnie jako fizyczne lub psychiczne wspieranie sprawcy szkody, przy czym może ono przybierać postać czynną i bierną (np. zaniechanie wykonania obowiązku określonego przepisami prawa). Podstawową przesłanką odpowiedzialności pomocnika jest wina, na którą składają się dwa elementy: obiektywny - bezprawność, oraz subiektywny -wadliwość podmiotowa.

W sprawie YouTube zarzut dotyczy pozyskiwania przez właścicieli serwisu licencji na dalszą dystrybucję zamieszczanych w nim materiałów. Tego rodzaju postanowienia miały być w regulaminie, którego treść musieli zaakceptować wszyscy użytkownicy. Zdaniem powodów taki sposób funkcjonowania serwisu skutkuje odpowiedzialnością za (bezpośrednie) naruszenie praw autorskich.

Ten zarzut zachowuje pełną aktualność na gruncie prawa polskiego. Pozyskując od użytkowników licencje na dalsze rozpowszechnianie materiałów zamieszczonych w serwisie, administrator serwisu staje się dostawcą treści. Jeśli ich charakter jest bezprawny, odpowiada on jako sprawca naruszenia. Odpowiedzialności tej nie można skutecznie wyłączyć (np. w regulaminie serwisu).

Ze względu na opisane ryzyko administratorzy serwisów Web 2.0 próbują zorganizować swoją działalność w sposób pozwalający na zaliczenie ich do podmiotów przechowujących cudze treści (host provider). Wtedy bowiem mogą skorzystać z wyłączeń odpowiedzialności określonych przez ustawy o handlu elektronicznym. Przesłanki wyłączeń są w nich bardzo zbliżone: podmioty przechowujące w swoich zasobach teleinformatycznych cudze dane nie ponoszą odpowiedzialności, jeśli nie mają wiedzy o ich bezprawnym charakterze, a niezwłocznie po pozyskaniu takich informacji uniemożliwią do nich dostęp. W ustawach tych zapisana jest również zasada, zgodnie z którą podmioty przechowujące cudze dane nie mają generalnego obowiązku monitorowania tych treści pod kątem ustalenia ich bezprawnego charakteru.

Przepisy te istotne ograniczają (ale nie wyłączają) możliwości przypisania administratorom serwisów odpowiedzialności jako pomocnikom. Odpowiedzialność tę mogą nadal ponosić w razie: a) niewykonania ustawowego obowiązku zablokowania dostępu do bezprawnie rozpowszechnianych materiałów, b) niewykonania sądowego obowiązku zapobiegania naruszeniom praw autorskich, c) podejmowania różnego rodzaju działań mających charakter świadomego współdziałania z naruszycielem.

Podmioty przechowujące cudze treści są zobowiązane do zablokowania dostępu do bezprawnie rozpowszechnianych materiałów niezwłocznie po pozyskaniu wiedzy o takim ich charakterze. Wiedzę tę pozyskują przede wszystkim od uprawnionych podmiotów. Tego rodzaju regulację zawierają wszystkie ustawy o handlu elektronicznym, a w naszej o świadczeniu usług drogą elektroniczną ustanawia ją art. 14 ust. 1. Niewykonanie obowiązku zablokowania dostępu do bezprawnych treści naraża host providerów na odpowiedzialność jako pomocników.

Procedura ta nie zawsze dostatecznie chroni uprawnione podmioty. Wyraźnie ilustruje to sprawa YouTube. W pozwie wykazano bowiem, że administrator serwisu blokował jedynie dostęp do bezprawnie rozpowszechnianych utworów umieszczanych pod wskazanym w powiadomieniu adresem internetowym. Tymczasem te same utwory były nadal rozpowszechniane w serwisie - również nielegalnie - przez innych jeszcze użytkowników. Co więcej, ten sam użytkownik mógł ponownie umieścić w serwisie, po otwarciu nowego konta, bezprawny materiał.

Problem ten mogłoby rozwiązać nałożenie na host providerów obowiązku zapobiegania naruszeniom praw autorskich. Obowiązek taki nie został jednak (w odróżnieniu od powinności blokowania dostępu do bezprawnie rozpowszechnianych materiałów) wyraźnie wprowadzony w ustawach o handlu elektronicznym, w tym i w polskiej. Możliwość taką jednoznacznie przewiduje art. 14 ust. 3 dyrektywy 2000/31/WE o handlu elektronicznym. Wmyśl tego przepisu uprzywilejowany status host providerów w zakresie odpowiedzialności cywilnej lub karnej nie wyklucza dopuszczalności nałożenia przez sądy obowiązku zapobiegania naruszeniom.

Problematyką tą zajmował się też niemiecki Sąd Najwyższy w związku z procesem toczącym się między podmiotami uprawnionymi do marki Rolex a administratorem serwisu aukcyjnego Ricardo (host provider). W wyroku z 11 marca 2004 r. (BGH, IZR304/01) sąd nałożył na właściciela serwisu obowiązek monitorowania w przyszłości wszystkich aukcji pod kątem wychwycenia innych naruszeń dotyczących tego samego znaku towarowego (Rolex), w szczególności przez stosowanie odpowiedniego oprogramowania wykrywającego podejrzane aukcje, np. z uwagi na informację o sprzedaży podróbek czy szczególnie niską cenę oferowanego towaru. Takie ustawienie kryteriów kontrolowania aukcji ma istotne znaczenie dla ewentualnej odpowiedzialności administratora serwisu aukcyjnego. Może on bowiem odpowiadać tylko za te naruszenia, które powstały z jego winy.Również na gruncie prawa polskiego można próbować konstruować obowiązek podjęcia przez host providera działań zapobiegających naruszeniom praw autorskich w przyszłości. Pozwala na to art. 439 k.c. Przy jego stosowaniu pamiętać jednak należy, że ustanawia on bardziej rygorystyczne przesłanki niż ustawa o prawie autorskim. Konieczne jest bowiem wykazanie istnienia niebezpieczeństwa bezpośredniego zagrożenia szkodą, samo stwierdzenie stanu zagrożenia interesów uprawnionego nie jest wystarczające.

Administrator serwisu Web 2.0 może odpowiadać jako pomocnik również w razie czynnego wspierania sprawcy naruszeń prawa autorskiego. W sprawie YouTube powodowie zarzucili, że pozwani nie świadczyli usługi "czystego" hostingu, ale podejmowali jeszcze dodatkowe czynności, np. umieszczanie bezprawnych treści na swoim serwerze, ich zapis we własnym formacie, indeksowanie materiałów oraz stworzenie systemu wyszukiwawczego. Równie istotne, że pozwani wiedzieli i chcieli, aby dochodziło do naruszeń praw autorskich osób trzecich, stanowiło to wręcz część ich biznesplanu. W pozwie podkreślono także, że ich działalność miała cechy promowania naruszeń praw autorskich powodów dokonywanych przez użytkowników serwisu. Te wszystkie okoliczności przesądzają o możliwości przypisania YouTube pośredniego naruszenia praw autorskich powodów, mającego cechy tzw. contributory infringement.

Z punktu widzenia prawa polskiego dla przyjęcia odpowiedzialności pomocnika nie jest wystarczające wykazanie dostarczania przez niego środków technicznych służących do naruszenia. Jego działanie powinno mieć bowiem charakter świadomego współdziałania ze sprawcą. Z tych względów administratorzy serwisów Web2.0 nie będą odpowiadali za dostarczanie oprogramowania pozwalającego na bezprawne rozpowszechnianie w serwisie cudzych utworów. Trudno bowiem przyjąć umyślność ich działania, gdy oprogramowanie to służyć może również do umieszczania materiałów nienaruszających praw autorskich (np. utworów stworzonych przez użytkowników). Bardziej skomplikowana jest natomiast ocena wprowadzania różnego rodzaju ułatwień w korzystaniu z profesjonalnych treści umieszczanych przez użytkowników (osoby fizyczne) w serwisie Web2.0. Ułatwienia te mogą przybrać postać np. indeksowania utworów oraz stworzenia systemu wyszukiwawczego ułatwiającego odnalezienie utworów stworzonych przez zawodowych producentów. Moim zdaniem działania takie będą się mieściły w kategorii pomocnictwa, administratorom serwisu można bowiem będzie postawić zarzut umyślnego współdziałania w naruszeniu, gdyż powinni się spodziewać, że użytkownicy - osoby fizyczne - nie mają prawa do rozpowszechniania tego rodzaju materiałów w Internecie.

Serwisy określane jako Internet drugiej generacji (Web 2.0) wyróżniają się tym, że zapewniają użytkownikom samodzielne zamieszczanie materiałów. Środek ciężkości redagowania stron WWW przesunął się więc w kierunku użytkowników. Rola administratorów serwisu ogranicza się do dostarczenia platformy informatycznej, za pomocą której internauci komunikują treści między sobą. Taki model funkcjonowania witryn Web 2.0 rodzi pytanie o zakres odpowiedzialności administratorów, gdy treści umieszczone przez użytkowników naruszają prawa osób trzecich, w tym autorskie. Szczególne problemy związane są z funkcjonowaniem tych serwisów, które pełnią rolę swoistych forów wymiany nie tylko amatorskich treści, ale również utworów lub przedmiotów praw pokrewnych stworzonych przez podmioty profesjonalne. Wymiana ta dokonywana jest bowiem przeważnie bez zezwolenia uprawnionych podmiotów. Działalność najpopularniejszego serwisu tego typu - YouTube - stała się przedmiotem powództwa wytoczonego przez koalicję producentów audiowizualnych właścicielom serwisu, firmom YouTube Inc., YouTube LLC oraz Google Inc. Wyrok w tej sprawie będzie miał fundamentalne znaczenie dla określenia sposobu funkcjonowania serwisów Web 2.0. Warto w związku z tym zanalizować najważniejsze problemy prawne dotyczące tej sprawy, zachowują one bowiem (mimo pewnych odmienności w systemach odpowiedzialności) aktualność na gruncie naszego prawa.

Pozostało 87% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"