Do takiego wniosku doszła we wtorek Wielka Izba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC), wydając orzeczenie w sprawie Delfi przeciwko Estonii.
Firma Delfi prowadzi portale internetowe, działające w krajach bałtyckich. Estońskie sądy uznały, że jest odpowiedzialna za obraźliwe komentarze czytelników pod jednym z artykułów z 2006 r. o armatorze promowym.
Nie zgadzając się z werdyktem w 2009 r., po oddaleniu apelacji przez estoński Sąd Najwyższy, Delfi odwołała się do ETPC. W 2013 r. Izba Trybunału orzekła, że wyroki estońskich sądów nie łamią art. 10 konwencji, a w 2014 r. Delfi odwołała się do Wielkiej Izby.
Ta stwierdziła, że postanowienia estońskich sądów nie łamią gwarantującego wolność słowa art. 10 europejskiej konwencji praw człowieka, ponieważ komentarze były „ekstremalne" i umieszczono je w reakcji na artykuł na profesjonalnie zarządzanym komercyjnym portalu Delfi, a kroki podjęte, by usunąć obraźliwe wpisy, były niewystarczające.
Ponadto, w ocenie strasburskiego trybunału, nałożona grzywna w wysokości 320 euro „w żaden sposób nie jest nadmierna w stosunku do Delfi, jednego z największych portali internetowych w Estonii".Wielka Izba zaznaczyła jednak, że nie jest jej rolą odpowiadanie na pytanie, czy swoboda wypowiedzi autorów komentarzy została złamana. Miała ona tylko ustalić, czy obciążenie Delfi odpowiedzialnością za komentarze umieszczone przez osoby trzecie było złamaniem prawa do przekazywania informacji.