Pożegnanie ojczyzny

Polska w jej dawnych granicach była krajem, skąd pochodziło wielu amerykańskich rabinów i kantorów.

Publikacja: 29.12.2008 07:42

Artur Rubinstein (1887 – 1982), ur. w Łodzi pianista światowej sławy, propagator muzyki polskiej

Artur Rubinstein (1887 – 1982), ur. w Łodzi pianista światowej sławy, propagator muzyki polskiej

Foto: Zbiory ŻIH, AP

Byli oni, i są nadal, wysoko cenieni ze względu na ich etos, erudycję, walory moralne, a jeżeli chodzi o kantorów synagogalnych, także wokalne. I co warte podkreślenia, nie zapominają o swojej dawnej ojczyźnie.

Częstym gościem w Polsce w latach 80. ub. wieku bywał rabbi Chaskiel Besser z Nowego Jorku, rodem z Radomia. W czasie jednej z wizyt rabbi Besser, świetnie władający językiem polskim, w synagodze im. Małżonków Nożyków w Warszawie podczas koncertu muzyki synagogalnej z nagrań poprosił o zaprezentowanie utworu, który, jak to określił, „jest drogi mojemu sercu”.

Gdy włączono kasetę rabbi Besser, zebrane audytorium wysłuchało symfonicznego nagrania poloneza „Pożegnanie ojczyzny” Michała Kleofasa Ogińskiego, a rabbi Besser ze łzami w oczach dziękował za spełnienie jego prośby.

Kiedy z okazji 45. rocznicy powstania w getcie warszawskim (1988) gościł w naszym kraju jeden z najsławniejszych obecnie kantorów amerykańskich, nadkantor Fifth Avenue Synagogue i profesor Yeshiva University w Nowym Jorku – Joseph Malovany, pierwszą swoją podróż po Polsce rozpoczął od Pułtuska, skąd pochodzili jego dziad i ojciec, który – zanim wyjechał w 1936 r. do Palestyny na Macabiadę i tam pozostał – śpiewał w chórze tamtejszej synagogi. Od tej pory Malowany za każdym razem bawiąc w Polsce odwiedza Pułtusk, gdzie jest serdecznie przyjmowany, a tamtejsza wyższa uczelnia zorganizowała mu katedrę, w której wykłada.

Inny sławny rabin-pieśniarz ze Stanów Zjednoczonych, który zmarł w samolocie z Londynu do Nowego Jorku w 1994 r., Shlomo Carlebach (studiował także archeologię, psychologię i nauki humanistyczne na Columbia University), urodził się wprawdzie w Berlinie, ale z dumą podkreślał, że jego pradziad był ongiś głównym rabinem na krakowskim Kazimierzu. I dlatego ze szczególnym wzruszeniem rabbi Shlomo, będąc w Krakowie, modlił się za jego duszę w tamtejszej synagodze.

Odwiedzał nas także rabbi prof. dr Izaak Lewin, profesor Yeshiva University w Nowym Jorku, publikujący swoje prace również w języku polskim, którym świetnie włada (m. in. „Z historii i tradycji – Szkice z dziejów kultury żydowskiej”, PWN, 1983). Do wybuchu wojny prof. Lewin był rabinem w Łodzi, jego ojciec zaś, rabbi Aaron Lewin był posłem na Sejm II Rzeczypospolitej.

Takich przykładów można przytoczyć więcej, także z Izraela i innych państw, gdzie wśród duchownych, nawet młodszego pokolenia, urodzonego już w diasporze, polskie korzenie są nie tylko przedmiotem ich zainteresowania, ale także pamięci i dumy.

[ramka][srodtytul]Z klanu Lubiczów – u boku Mobutu[/srodtytul]

Oto historia polityka, który w Zairze, rządzonym przez Mobutu, zajmował wiele ważnych stanowisk. Był nim Kengo wa Dongo, urodzony w 1935 r. w miejscowości Liebenge na rzeką Zair. Do czasu, kiedy Mobutu wydał rozkaz, aby Zairczycy nosili zairskie nazwiska – wa Dongo nazywał się Leon Joseph Lubicz. Był synem polskiego Żyda, lekarza, który zawędrował do Afryki, praktykował w dawnym Kongu i ożenił się z kobietą z plemienia Tutsi. Z tego małżeństwa urodził się chłopiec, któremu ojciec zapewnił staranne wykształcenie prawnicze na belgijskich uniwersytetach.

W 1982 r. prezydent Mobutu, u którego boku zajmował ważne stanowiska, powołał go na urząd premiera. Został zdymisjonowany, ale objął urząd ministra spraw zagranicznych, a potem ponownie premiera. Przez pewien czas był prokuratorem generalnym. Jednocześnie był członkiem władz naczelnych rządzącej partii, a w wyniku wewnętrznego konfliktu – partii opozycyjnej. Cieszy się znakomitą opinią w sferach dyplomatycznych wielu krajów Zachodu.[/ramka]

Byli oni, i są nadal, wysoko cenieni ze względu na ich etos, erudycję, walory moralne, a jeżeli chodzi o kantorów synagogalnych, także wokalne. I co warte podkreślenia, nie zapominają o swojej dawnej ojczyźnie.

Częstym gościem w Polsce w latach 80. ub. wieku bywał rabbi Chaskiel Besser z Nowego Jorku, rodem z Radomia. W czasie jednej z wizyt rabbi Besser, świetnie władający językiem polskim, w synagodze im. Małżonków Nożyków w Warszawie podczas koncertu muzyki synagogalnej z nagrań poprosił o zaprezentowanie utworu, który, jak to określił, „jest drogi mojemu sercu”.

Pozostało 83% artykułu
Historia
Klub Polaczków. Schalke 04 ma 120 lat
Historia
Kiedy Bułgaria wyjaśni, co się stało na pokładzie samolotu w 1978 r.
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił