Wejście do zapomnianego bunkra w Rudzie Śląskiej w lesie za terenem kopalni Halemba zostało starannie zamurowane. Jednak czyjaś ręka wybiła kilka pustaków i do środka można się dostać. Nad wejściem widnieje poprzerastany przez mech i trudny do przeczytania napis „DEMON”. Obok walają się dopalone i zapomniane znicze. Kiedy wejdziemy do środka, wita nas widok, jaki znamy ze wszystkich bunkrów. Betonowe ściany pokryte wykwitami soli i liszajem niszczejącej zaprawy, rdzewiejące elementy drzwi, wystające rury i jakieś pręty, błoto na podłodze, wilgotne ściany i komary, które tu znalazły zaciszne miejsce do życia i rozmnażania się. Poprzedni goście budynku pozostawili tu po sobie ślady, jakie zwykle zostawiają barbarzyńcy znaczący teren. To są podpisy, daty, słowa bez znaczenia wyryte w ścianach, namazane kredą lub farbą.
Ostatnie pomieszczenie, ukryte najgłębiej w trzewiach bunkra, różni się od pozostałych. Ale nie stanem technicznym (to nadal obskurna betonowa dziura w ziemi), lecz rodzajem napisów na ścianach. Te zostały wykonane farbą o barwie świeżej krwi. Są to odwrócone krzyże, krzyż Konfucjusza, symbole Amon i Ra, pentagram, trzy szóstki... Na jednej ze ścian znajduje się napis „Dies Mies Jeschet boenedoesef douvena enithemaus”, co podobno oznacza: „Ta podwójna ofiara dobra jest dla miejsca dwóch żyć”. Słów tych użył H.P. Lovecraft, opisując rytuał wskrzeszenia Josepha Curwena w opowiadaniu „Przypadek Charlesa Dextera Warda”. Ponoć są to słowa dawno zapomnianego języka.
W tym najgłębszym pomieszczeniu, w nocy z 2 na 3 marca 1999 r., czwórka znajomych, których los połączył już w piaskownicy, spotkała się, aby odprawiać satanistyczne ceremonie. Spotykali się tu już wcześniej. Palili świece, uprawiali seks, dzielili się sekretną satanistyczną wiedzą pochodzącą z przemycanych z RFN gazetek i kaset wideo. Przeczytali też tłumaczenie „Biblii Szatana”.
Tego dnia około godz. 20 w bunkrze pojawiają się: 20-letni Tomasz i 19-letni Robert, a z nimi 18-letni Kamil i 19-letnia Karina. W trakcie zaimprowizowanej czarnej mszy Tomasz i Robert każą uklęknąć Kamilowi i Karinie wewnątrz narysowanego na ziemi pentagramu. Robert szczegółowo opowiadał o zdarzeniu: „Kazaliśmy im uklęknąć przed nami – plecami do siebie – i pochylić głowy. Mieliśmy przy sobie świeczki. Ja trzymałem jedną w lewej ręce. W tej samej ręce miałem kartkę z formułką. W połowie odczytywania formułek wyciągnęliśmy noże, unieśliśmy je nad ich głowami. Ja dźgnąłem Kamila w okolice pleców, boków. Po pierwszym pchnięciu Kamil na mnie spojrzał. Było to bardzo nieprzyjemne, wystraszyłem się. Zacząłem zadawać kolejne uderzenia wszędzie, gdzie się odsłonił. W końcu znieruchomiał, więc przestałem. Widziałem, że Tomek szamoce się z Kariną”. Ofiary otrzymały po 19 pchnięć nożem.
Sprawcy planowali popełnić samobójstwo, aby wraz z przyjaciółmi znaleźć się w królestwie Antychrysta, ale stchórzyli. Sąd Okręgowy w Katowicach skazał Tomasza na dożywocie. Robert otrzymał karę 25 lat więzienia. Sąd orzekł, że w trakcie popełniania mordu sprawcy byli świadomi swych czynów.