Mustafa Abramowicz, ułan z 1. Szwadronu Tatarskiego 13. Pułków Ułanów Wileńskich, był sowieckim jeńcem i w 1941 r. pracował na budowie lotniska wojskowego w okolicach Gródka Jagiellońskiego. Na przełomie maja i czerwca 1941 r. zauważył, że politruk wygłaszający dla jeńców propagandowe pogadanki zmienił narrację. Przestał chwalić Niemców, a zaczął opowiadać o nich dowcipy. „Mołotow – minister spraw zagranicznych Sowietów pyta się Ribbentropa – ministra spraw zagranicznych Niemiec: Z jakiego powodu Niemcy zgrupowali tak ogromną liczbę wojska przy sowieckiej granicy? Ribbentrop odpowiada na to: Dlatego, że granica sowiecka jest najbezpieczniejsza dla wojsk niemieckich i mogą tam spokojnie odpoczywać. Następnie pyta Mołotowa: A czemu tyle sowieckiego wojska ustawiliście przy granicy z Niemcami? Na co ten wyjaśnia: Dlatego, żeby żołnierze niemieccy mogli sobie spokojnie odpoczywać…”.
Jeńcy obserwowali też uważnie ruch na pobliskiej stacji kolejowej i zauważyli, że ilość wagonów z towarami wysyłanymi do Rzeszy gwałtownie spadła. „20 czerwca 1941 r. politruk znowu przyszedł i był bardzo przychylnie nastawiony do Polaków. Z wrogością mówił na temat agresji Niemiec na nasz kraj. Ta zmiana tonu w jego wypowiedzi dała nam dużo do myślenia” – wspominał Abramowicz. Z jego relacji wyraźnie wynika, że obustronna koncentracja wojsk na niemiecko-sowieckiej granicy nie była żadną wielką tajemnicą. Pogłoski o zbliżającej się wojnie były tak powszechne, że sowiecka agencja prasowa TASS wydała 14 czerwca 1941 r. sławetny komunikat mówiący, że „zdaniem kół sowieckich pogłoski, jakoby Niemcy zamierzały zerwać pakt o nieagresji i przedsięwziąć napaść na ZSRR, pozbawione są podstaw (…). ZSRR, jak to wynika z jego pokojowej polityki, przestrzegał i zamierza nadal przestrzegać warunków sowiecko-niemieckiego paktu o nieagresji, tak więc pogłoski, jakoby ZSRR szykował się do wojny z Niemcami są kłamliwe i prowokacyjne”. Skoro więc niemal wszyscy wiedzieli, że zbliża się wojna sowiecko-niemiecka, to czemu Stalin dał się tak zaskoczyć?
Plany wojenne
Do wojny dojść musiało, gdyż Związek Sowiecki nie zadowolił się rolą wspólnika Niemiec w podziale Europy. Sowieci chcieli więcej i wcale się z tym nie kryli. Piotr Jaroszewicz, późniejszy premier PRL, wspominał, jak w 1940 r. próbował ściągnąć swój majątek ruchomy z Generalnej Guberni na tereny okupacji sowieckiej. Enkawudziści z komisji repatriacyjnej powiedzieli mu, by się tym nie trudził, bo i tak wkrótce ZSRR „wyzwoli” tamte tereny. W 1940 r. Sowieci mogli się jednak jeszcze łudzić, że Niemcy i alianci zachodni będą długo zajęci sami sobą i pochłonięci wyniszczającą wojną. Z sowieckich planów rozwoju sił zbrojnych (takich jak plan mobilizacyjny MP-41) wynika, że wówczas Stalin myślał o uderzeniu na zachód dopiero gdzieś w 1942 r. Plany te charakteryzowały się gigantomanią i mówiły m.in. o dostarczeniu armii dodatkowych 16 tys. czołgów, 90 tys. ciągników oraz ponad 0,5 mln ciężarówek. Przyjęty w marcu 1941 r. plan budowy lotnisk wojskowych przewidywał wybudowanie w zachodniej części ZSRR 194 betonowych pasów startowych długich na 1200 m i szerokich na 600 m (ówczesne sowieckie bombowce wymagały pasów nie dłuższych niż 600 m), z podziemnymi magazynami bomb i paliwa. Najwcześniej dało się je oddać do użytku w 1942 r. Później jednak doszło do znacznego przyspieszenia przygotowań wojennych. Zapewne Stalina zaniepokoił niemiecki atak na Jugosławię oraz coraz częstsze sygnały o tym, że Hitler zaczyna się szykować do inwazji na ZSRR. Na razie jednak sygnały te wskazywały, że jeśli do konfrontacji dojdzie w 1941 r., to Sowieci mają jeszcze sporo czasu, by wyprzedzić atak Hitlera.
15 maja 1941 r. przy granicy stało 70 niemieckich dywizji, a sowiecki wywiad oceniał wielkość tych sił na 119 dywizji. Stanowiło to jednak mniej niż połowę Wehrmachtu i Stalin miał prawo sądzić, że to niewystarczające siły, by podbić tak ogromny kraj jak ZSRR. Sowieckie tajne służby oczekiwały więc, że Niemcy zgromadzą nad granicą co najmniej 200 dywizji oraz 10 tys. czołgów, podczas gdy ostatecznie III Rzesza rzuciła na front wschodni 135 swoich dywizji, 35 dywizji państw sprzymierzonych i zaledwie 3,6 tys. czołgów. Niemcy oceniali wówczas siły sowieckie na 155 dywizji, czyli zaniżali ich liczbę o co najmniej 50 proc., a zamiast 23 tys. sowieckich czołgów spodziewali się 6 tys., rozproszonych kompaniami po dywizjach piechoty.
„Niemcy uważają, że ich armia jest idealna, najlepsza, niezwyciężona. To nieprawda. Armię należy nieustannie, dzień za dniem doskonalić. Każdy polityk, każdy działacz, który popada w samozadowolenie, może się znaleźć w obliczu zaskoczenia, tak jak znalazła się Francja przed katastrofą” – mówił Stalin 5 maja 1941 r. na bankiecie z okazji objęcia przez niego stanowiska premiera ZSRR. Według zeznań trzech sowieckich oficerów wziętych później do niewoli przez Niemców, Stalin dopowiedział później poza protokołem: „Epoka pokojowej polityki się zakończyła i nastąpiła epoka rozszerzenia frontu socjalistycznego przemocą. Kto nie uznaje konieczności działań ofensywnych, ten jest albo filistrem, albo idiotą”.