Marki własne dzięki uproszczonym opakowaniom oraz produkcji dla jednej sieci redukują koszty: są 20–30 proc. tańsze od odpowiedników znanych producentów. Ich znakiem był także brak marketingu – ale to się zmienia.
Np. pieluchy Dada z Biedronki to największa marka na rynku i inwestuje już także w promocję. Z raportu „GfK. Private Brands", który „Rzeczpospolita" poznała jako pierwsza, wynika, że w Polsce miesięcznie średnio 98 proc. gospodarstw kupuje takie produkty, średnio 110 razy w roku. Przeciętne gospodarstwo w Polsce w 2020 r. kupiło 171 unikalnych produktów pod markami własnymi sieci detalicznych – 24 więcej niż w 2011 r.
Miliardy w sklepach
Rynek ten wart jest 34 mld zł, udział wartościowy w FMCG w 2020 r. wyniósł 19,3 proc., notując wzrost o 0,9 pkt proc. r./r. W ujęciu ilościowym, według branżowego stowarzyszenia PLMA, udział przekracza 30 proc., a w Szwajcarii i Hiszpanii to niemal 50 proc. Najwięcej marek własnych kupujemy w dyskontach, ich udział przekracza 44 proc.
– Z szacunków wynika, że w przeciągu najbliższych dwóch lat rynek marek własnych w Polsce wzrośnie prawie o 6 mld, a ich udział w koszyku FMCG wyniesie 21,2 proc. – mówi Michał Maksymiec, dyrektor ds. współpracy z sieciami detalicznymi w GfK. – Sieci uważnie obserwują trendy, dzięki czemu oferta marek własnych staje się jeszcze lepiej dopasowana do obecnych potrzeb Polaków – dodaje.