Wyczarowane cyfrowo świąteczne drzewko ze sklejki. Polski potentat podbija świat

Piski Paged, sklejkowy potentat w Europie, już od bramy pachnie warzonym w gorącej kąpieli drewnem. Tak kłody buka, sosny, brzozy i olchy dojrzewają do obróbki skrawaniem. Potem ze sklejonego cieniutkiego forniru, zwanego tu łuszczką, powstaje mocny, naturalny materiał.

Publikacja: 28.12.2023 03:00

Ręcznie gięte krzesła Pagedu podbijają świat. Zrobiły furorę nawet w Japonii i dalekiej Australii

Ręcznie gięte krzesła Pagedu podbijają świat. Zrobiły furorę nawet w Japonii i dalekiej Australii

Foto: mat. pras.

W 90-letniej firmie w Piszu wiek to kwestia względna: piękną, koronkową choinkę ze sklejki zdobiącą recepcję wyrzeźbiły programowane komputerowo obrabiarki CNC, ale już specjaliści od pagedowych giętych krzeseł z Bialskiej Jasienicy formują bukowe oparcia ręcznie, na stolarskim kopycie – ściśle według najlepszej rzemieślniczej tradycji.

Świetliste od brzozowej sklejki kanapy, foteliki i zydle Pagedu to dziś prawdziwy hit eksportowy. Jakość starannej roboty docenia świat – meble „hand made” z Beskidów jadą do kilkudziesięciu krajów. I choć ostatni kryzys mocno uderzył w meblarzy, w tym w zatrudniającą 2 tys. pracowników grupę Paged, skreślając ich produkty – i to bezlitośnie, w globalnej skali – z listy najpilniejszych domowych wydatków w dotkniętych inflacją i spowolnieniem krajach, to ponadczasowe krzesła z Polski wciąż są pożądane w Japonii, Australii czy USA. Wszędzie tam solidne rzemiosło z Morąga i Piszu i innych meblowych firm liczącej siedem zakładów korporacji wygrywa w prostym rachunku stosunku jakości i elegancji do ceny.

Czytaj więcej

Wreszcie ruszają posezonowe wyprzedaże. Kto da największe rabaty?

AI spieszy z pomocą drzewiarzom

Marek Dec, który odpowiada w zarządzie Pagedu za sprawy operacyjne, przekonuje, że obecna dekoniunktura nie będzie dla sklejkowej spółki (jednej z pięciu największych w Europie) czasem straconym, bo w racjonalnie zarządzanej firmie kryzys i spowolnienie to najlepszy moment na dokonanie optymalizacyjnych zmian, zwykle odkładanych w czasach prosperity na później. – Najgorsze, co można zrobić w kryzysie, to zaniechać inwestowania w rozwój i urządzenia w biznesie pola do kolejnego odbicia. – W Piszu nawet nie pomyśleliśmy, że można akurat teraz zwolnić i schować firmowe zaskórniaki do skarpety. Przeciwnie, zaplanowaliśmy automatyzację sporej części produkcji. Chodzi nam zwłaszcza o konfekcjonowanie sklejki do sprzedaży. Nie ukrywam, że inwestycja wpisze się w szerszy plan i generalną zmianę modelu dystrybucji wyrobów.

– Nasz sztandarowy produkt, czyli sklejka, ma docelowo trafiać bezpośrednio do klienta w ofercie precyzyjnie spersonalizowanej czyli przygotowanej na konkretne zamówienie, przykrojonej na naszych liniach obróbczych i wykończeniowych stosownie do zlecenia kontrahenta – tłumaczy Dec. Przyznaje, że specjaliści z Pagedu już dawno przekroczyli granice czystej teorii, gdy idzie o użycie w przemysłowej praktyce sztucznej inteligencji. – To, co udało się nam już uzyskać przy pomocy AI, planując innowacyjne technologie dla Pagedu, już na obecnym etapie robi wrażenie – twierdzi Dec.

Artur Radko, szef zakładu w Piszu, i Waldemar Dąbrowski, technolog, proponują na razie jednak zejść na chwilę na ziemię, powrócić do podstaw, czyli porozmawiać o drewnie.

Warzone kłody w plasterkach

Królową piskiej sklejki jest bez wątpienia brzoza. Artur Radko powtarza, że marzeniem kierownika produkcji są oczywiście zgromadzone na placu dorodne kłody o gładkim pniu, bez wewnętrznych skaz, „surowiec równomiernie zbieżysty, czyli prosty, najlepiej w kształcie regularnego cylindra”. Taki kształt ułatwia zdejmowanie przez maszynę skrawającą dobrej jakości łuszczki, czyli ciągłego arkusza forniru, standardowej grubości 1,5 mm. Im grubsza kłoda, tym lepsza, jednak surowiec pozyskiwany w Lasach Państwowych niezwykle rzadko osiąga dziś średnicę przekraczającą 30 cm.

Czytaj więcej

Choinka z Wilna ma szansę trafić do Rekordów Guinnessa. Powstała z muszli ostryg

Wpływ na to ma współczesna gospodarka leśna w zasobach Skarbu Państwa i niestety w coraz większym stopniu klimat. – Poza tym brzezina z natury jest kapryśna, lubi się wygiąć w łuk przy odziomku, więc generalnie nie ułatwia roboty sklejkarzom – dodaje technolog Dąbrowski.

Doświadczony Radko z piskiej produkcji wynosi naukę, by mimo wszystko nie narzekać: najbardziej dostępna dziś brzoza, która stanowi 80 proc. surowca w firmie, ma zalety. Dzięki dużej gęstości, czyli twardości, daje sklejkę elastyczną i wytrzymałą.

Materiałem droższym, efektowniejszym, idealnym dla meblarzy, jest z pewnością buk. Jednak legendy o buczynowych kłodach na sklejkę o średnicy sięgającej 60 cm, trafiających w Piszu w kły maszyny skrawającej, już dawno zatarły się w pamięci operatorów z produkcji. Dziś przyzwoity surowiec bukowy ma zwykle 30–35 cm średnicy i jest nieźle, gdy pień nie ukrywa w środku niespodzianek w postaci murszu albo twardej zgnilizny. Po okorowaniu, a przed skrawarką kłody bukowe muszą „dojrzewać” w gorącej wodzie i nabierać odpowiedniej plastyczności przez trzy doby.

W piskiej firmie surowcem uzupełniającym paletę sklejek jest olszyna o mniej gęstym drewnie, co daje pożądaną w niektórych zastosowaniach lekkość. Nie można też zapominać o docenianej zwłaszcza w przemyśle opakowaniowym sośnie. Sośnina o najbardziej wyrazistym usłojeniu co jakiś czas, w zależności od mody, powraca także do łask meblarzy. Poddana starannej obróbce, idealnie spasowana potrafi wtedy nawet ozdobić salony.

Uniwersalny i wciąż zielony materiał

O tym, jak można sklejkę, coraz bardziej docenianą w epoce obowiązku minimalizowania śladu węglowego w produkcji, wykorzystać do dekoracji wnętrz, można się przekonać już na schodach wiodących do pomieszczeń LabTech, nowego laboratorium materiałowego Pagedu.

Elementy dekoracyjne z fantazyjnie kształtowanej sklejki przykuwają wzrok w gabinetach i odnowionych właśnie pomieszczeniach administracyjno-biurowych piskiej firmy. – To tylko uzupełnienie i drobny dodatek do zadań, które mamy jako ośrodek eksperymentalno-testowy sklejkowego kombinatu do wykonania – mówi dr Ewelina Depczyńska, dyrektor laboratorium.

Te podstawowe zadania wynikają z oczekiwań odbiorców i potrzeb masowej produkcji. – Chodzi o takie uszlachetnianie, poprawianie jakości i zabezpieczanie sklejki, by stała się w istocie ogniotrwałym, uniwersalnym, ekologicznym, nowoczesnym materiałem – mówi badaczka.

Już teraz szybko rośnie znaczenie sklejki w budownictwie – jest powszechnym elementem wodoodpornych, trudnozapalnych, trwałych rusztowań, eleganckiej drewnianej stolarki, wytrzymałych elementów konstrukcyjnych czy nowoczesnych podłóg w obiektach publicznych.

Dla podwładnych Depczyńskiej to oczywiste, że sklejki zawsze wykorzystywane były przez meblarzy. Są niezastąpione zwłaszcza do wzmacniania podstawowych domowych sprzętów.

Okazuje się, że sklejka dzięki lekkości i trwałości jest niezastąpionym materiałem w pojazdach służących do transportu. Z niej tworzone są konstrukcje ścian i sufity autobusów, wagonów kolejowych czy tramwajów, a nawet... pełnomorskich statków. Bez sklejki nie byłoby też podłóg w naczepach wielkich ciężarówek – wylicza Depczyńska.

– W LabTechu patrzymy na nasz główny produkt jako na materiał przyszłości: biodegradowalny, a po wyeliminowaniu obecnie szkodliwych formaldehydów i wprowadzeniu naturalnych klejów w pełni „zielony” i ekologiczny. Do tego ten nowoczesny produkt można stale ulepszać – mówią w laboratorium.

– Kilka naszych opatentowanych już innowacji, które pozwalają ze sklejką czynić cuda, z pewnością wkrótce doceni rynek – uśmiecha się Ewelina Depczyńska, nie zdradzając jednak sekretnych receptur.

W 90-letniej firmie w Piszu wiek to kwestia względna: piękną, koronkową choinkę ze sklejki zdobiącą recepcję wyrzeźbiły programowane komputerowo obrabiarki CNC, ale już specjaliści od pagedowych giętych krzeseł z Bialskiej Jasienicy formują bukowe oparcia ręcznie, na stolarskim kopycie – ściśle według najlepszej rzemieślniczej tradycji.

Świetliste od brzozowej sklejki kanapy, foteliki i zydle Pagedu to dziś prawdziwy hit eksportowy. Jakość starannej roboty docenia świat – meble „hand made” z Beskidów jadą do kilkudziesięciu krajów. I choć ostatni kryzys mocno uderzył w meblarzy, w tym w zatrudniającą 2 tys. pracowników grupę Paged, skreślając ich produkty – i to bezlitośnie, w globalnej skali – z listy najpilniejszych domowych wydatków w dotkniętych inflacją i spowolnieniem krajach, to ponadczasowe krzesła z Polski wciąż są pożądane w Japonii, Australii czy USA. Wszędzie tam solidne rzemiosło z Morąga i Piszu i innych meblowych firm liczącej siedem zakładów korporacji wygrywa w prostym rachunku stosunku jakości i elegancji do ceny.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Handel
W niedzielę, 28 kwietnia, sklepy otwarte. Okazja do zaopatrzenia się na majówkę
Handel
Kończy się czas wielkich promocji w sklepach. Specjalne oferty w innych kanałach
Handel
Żabka szuka franczyzobiorców na ukraińskich portalach
Handel
Brexit uderza w import żywności. Brytyjczycy narzekają na nowe przepisy
Handel
Kanadyjski rząd chce ściągnąć dyskonty. Na liście właściciele Biedronki i Lidla