Protesty płacowe w Bangladeszu mogą zaszkodzić czołowym markom modowym

W Bangladeszu trwają gwałtowne protesty robotników domagających się wyższej płacy minimalnej w przemyśle odzieżowym. Koncerny ostrożnie popierają postulaty pracowników branży odzieżowej.

Publikacja: 10.11.2023 14:44

W Bangladeszu trwają gwałtowne protesty robotników domagających się wyższej płacy minimalnej w przem

W Bangladeszu trwają gwałtowne protesty robotników domagających się wyższej płacy minimalnej w przemyśle odzieżowym

Foto: AFP

Od dwóch tygodni trwają w Bangladeszu gwałtowne, niekiedy brutalnie tłumione przez policję, protesty pracowników branży odzieżowej, którzy wychodzą na ulice domagając się wyższych wynagrodzeń. W jednym ze starć z policją, siły porządkowe użyły gazu łzawiącego i gumowych kul, w wyniku czego trzy osoby zginęły, a protesty nabrały jeszcze bardziej wrogiego charakteru.

- Sytuacja zaostrza się tam, gdzie jest coraz bardziej brutalna – powiedziała CNN Christina Hajagos-Clausen, dyrektorka ds. przemysły tekstylnego i odzieżowego w IndustriALL Global Union, do którego należą związki zawodowe w Bangladeszu.

Krajowa rada ds. wynagrodzeń ogłosiła we wtorek podwyżkę miesięcznego minimalnego wynagrodzenia w przemyśle tekstylnym i odzieżowym z 8 tys. taka do 12,5 tys. taka (ok. 114 dolarów/469 zł). Robotników to nie zadowala – wskazują, że płace od 5 lat nie nadążają za inflacją i domagają się podwyżki do równowartości 208 dolarów (23 tys. taka) miesięcznie. Obecnie wartość minimalnych zarobków wynosi ok. 95 dolarów.

Czytaj więcej

Ranking najbardziej wartościowych marek odzieżowych. Louis Vuitton pokonany

- To nie do przyjęcia. Uważamy, że pracownicy przemysłu odzieżowego zostali ośmieszeni ogłoszoną płacą minimalną. To jest nielogiczne. Jeżeli płaca minimalna nie zostanie ustalona racjonalnie, istnieje ryzyko ciągłych niepokojów pracowniczych, co nie jest pożądane ani dla pracowników i pracodawców, ani dla państwa – stwierdziła Narza Akter, prezeska Sommilito Garments Sramik, jednego z największych związków zawodowych w Bangladeszu.

Protesty już teraz zmusiły wiele fabryk do zamknięcia, co odbija się na produkcji i realizacji zamówień dla wielkich koncernów odzieżowych. Zaniepokojenie protestami wyraziły Stany Zjednoczone.

- USA wzywają, aby w procesie trójstronnym ponownie rozważono decyzję w sprawie płacy minimalnej, aby upewnić się, że uwzględni ona rosnącą presję ekonomiczną, przed którą stoją pracownicy i ich rodziny – powiedział w środę Matthew Miller, rzecznik Departamentu Stanu.

Wielkie marki ostrożnie wspierają postulaty pracowników

Osiemnaście wielkich marek odzieżowych, w tym H&M, Gap, Puma, Levi’s czy Abercrombie&Fitch już w zeszłym miesiącu wezwały premiera Bangladeszu, by nowa płaca minimalna pokrywała podstawowe potrzeby pracowników. Zrzeszone w American Apparel and Footwear Association (AAFP) koncerny sugerują też, by waloryzacja odbywała się nie co pięć lat, a co roku. Koncerny odzieżowe nie mają fabryk w Bangladeszu zadowalając się zawieraniem umów z miejscowymi producentami na produkcję swoich kolekcji.

Pełne poparcie dla postulatów pracowniczych wyraziła marka Patagonia, która popiera płacę minimalną w wysokości równowartości 208 dolarów miesięcznie.

- Nasz dostawca poczynił znaczące postępy w kierunku płac wystarczających na utrzymanie, ale wiemy, że razem możemy zrobić więcej – oznajmiła firma jeszcze w październiku.

Levi Strauss&Co przekazała mediom oświadczenie, w którym informuje, że "zachęciła rząd Bangladeszu do ustanowienia sprawiedliwego, wiarygodnego i przejrzystego procesu ustalania regularnego ustalania płacy minimalnej".

Czytaj więcej

Mariusz Janik: Wysoki poziom eksportu wcale nie świadczy o sukcesie gospodarczym

Marki mają pośredni wpływ na płace, poprzez presję cenową. Analitycy uważają, że płace można naprawić tylko rozwiązując "problem cen". Swoją rolę mają też konsumenci w krajach Zachodu, którzy w obliczu kryzysu szukają rzeczy tanich i, w efekcie, zwiększają presję na niskie płace. Zmiany, wskutek większej świadomości młodszego pokolenia, zachodzą powoli. Podwyżka płac minimalnych niemal na pewno przełoży się na wyższe ceny ubrań najpopularniejszych marek. Przedłużające się protesty mogą zaś spowodować przejściowe braki na rynku.

Eksport odzieży odpowiada za 84 proc. całkowitych dochodów Bangladeszu z eksportu. Przemysł odzieżowy zatrudnia w tym kraju około 4 mln ludzi i odpowiada za niemal 16 proc. PKB.

Od dwóch tygodni trwają w Bangladeszu gwałtowne, niekiedy brutalnie tłumione przez policję, protesty pracowników branży odzieżowej, którzy wychodzą na ulice domagając się wyższych wynagrodzeń. W jednym ze starć z policją, siły porządkowe użyły gazu łzawiącego i gumowych kul, w wyniku czego trzy osoby zginęły, a protesty nabrały jeszcze bardziej wrogiego charakteru.

- Sytuacja zaostrza się tam, gdzie jest coraz bardziej brutalna – powiedziała CNN Christina Hajagos-Clausen, dyrektorka ds. przemysły tekstylnego i odzieżowego w IndustriALL Global Union, do którego należą związki zawodowe w Bangladeszu.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Handel
W niedzielę, 28 kwietnia, sklepy otwarte. Okazja do zaopatrzenia się na majówkę
Handel
Kończy się czas wielkich promocji w sklepach. Specjalne oferty w innych kanałach
Handel
Żabka szuka franczyzobiorców na ukraińskich portalach
Handel
Brexit uderza w import żywności. Brytyjczycy narzekają na nowe przepisy
Handel
Kanadyjski rząd chce ściągnąć dyskonty. Na liście właściciele Biedronki i Lidla