Do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy branża uniknie takiego ograniczenia w funkcjonowaniu. Przeważyć mogła opinia MSZ sugerująca, że utrzymanie w ustawie o ograniczeniu handlu w niedziele zapisów dotyczących e-commerce oznaczać będzie konieczność zgłoszenia projektu do Komisji Europejskiej. Wówczas wejście w życie ustawy opóźniłoby się o co najmniej kilka miesięcy, tymczasem stanie się to już 1 marca.
Jednak wiele wskazuje na to, że e-handel tylko na chwilę uniknął ograniczeń. NSZZ Solidarność już bowiem zapowiada, iż nie zrezygnuje z walki o wolną niedzielę dla pracowników tej branży. Chodzi zwłaszcza o zatrudnionych w wielkich centrach logistycznych Amazona czy Zalando, które w niedzielę obsługują zamówienia z innych krajów.
Dopóki projekt nie powstanie, e-handel powinien rozwijać się jeszcze szybciej, choć w ostatnich latach i tak rośnie w dwucyfrowym tempie. Według danych Allegro i PMR, w 2018 r. wartość polskiego e-handlu powinna wynieść 12,9 mld dol. – o 15,2 proc. więcej niż w 2017 r. Dane nie obejmują ewentualnego bonusu z tytułu zamknięcia części sklepów stacjonarnych w niedzielę, co na pewno będzie impulsem dla części klientów, aby spróbować przygody z e-zakupami.
Na razie w Polsce e-handel generuje jedynie 1,88 proc. obrotów branży, co na tle państw europejskich jest wynikiem słabym. W 2017 r. wzrósł do ok. 40 mld zł, głównie dzięki coraz większym wydatkom osób od dawna robiących w ten sposób zakupy. W ostatnich latach według danych Eurostatu liczba e-kupujących rosła bowiem o 1–2 pkt proc. rocznie.
2016 r. był jednak przełomowy i wzrost wyniósł aż 7 pkt proc., co dało Polsce pozycję lidera wśród państw unijnych. O 6 pkt proc. poprawiła swój wynik Słowacja, a o 5 – Szwecja i Luksemburg.