Jest gorzej niż rok temu

Nowy lockdown jest szokiem dla rynku, a ludzi w centrach jest nawet mniej niż rok temu, gdy zaczęły się pierwsze ograniczenia. Straty sprzedawców rosną.

Aktualizacja: 24.03.2021 05:06 Publikacja: 23.03.2021 20:00

Jest gorzej niż rok temu

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Ostatni tydzień, czyli 15–22 marca, jest pierwszym, którego wyniki można porównać z lockdownem z 2020 r., który również rozpoczął się w połowie marca. Jak wynika z danych ShopperTrak Index, które „Rzeczpospolita" opisuje jako pierwsza, ruch w ostatnim tygodniu w centrach handlowych był 13,5 proc. mniejszy niż w porównywalnym okresie 2020 r. Dla handlu to fatalne informacje, ponieważ mocniej odczuwają to nawet te firmy, które mogą obecnie pracować: sklepy spożywcze, drogerie, apteki czy część placówek usługowych, np. salony fryzjerskie lub salony operatorów telekomunikacyjnych.

Czytaj także: Sprzedaż detaliczna rozczarowała. Luzowania nie pomogły

Bez zakupów na zapas

– Jest gorzej niż w ubiegłym roku ze względu na to, że klienci nie robią zapasów, które gromadzili w ubiegłym roku, ze strachu przed zerwaniem łańcuchów dostaw. Nie tylko w naszym kraju zresztą. Nastawienie klientów jest jak najbardziej logiczne. Zakupów mogą dokonać przez internet, a podstawowe potrzeby zrealizować w aptekach, drogeriach i sklepach wielkopowierzchniowych oraz w sklepach przyulicznych – wyjaśnia zarząd Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług.

– Polityka rządu jest dla nas niezrozumiała, zwłaszcza w kontekście upartego uzależniania ewentualnej pomocy od kodów PKD, a nie drastycznych spadków obrotów wynikających z administracyjnego przymusu zaniechania działalności gospodarczej – dodaje.

Centra handlowe powiększają straty, nawet w okresie poluzowanych restrykcji klientów w centrach było ok. 30 proc. mniej niż przed rokiem, a każde kolejne zamykanie sklepów to dla nich dramat. – Właściciele i zarządcy obiektów handlowych ponieśli ogromne koszty związane z ustawowym zawieszeniem płatności czynszów i opłat eksploatacyjnych przez najemców (art. 15 ze) w każdym lockdownie, co jest niezgodne z Konstytucją RP, polskim porządkiem prawnym i umowami międzynarodowymi. A także dobrowolnie przeznaczyli dwa miliardy złotych na pomoc dla najemców w postaci obniżek czynszów – mówi Krzysztof Poznański, dyrektor zarządzający Polskiej Rady Centrów Handlowych. – Przez cały 2020 rok z własnej kieszeni wspierali małych i dużych najemców, w formie rabatów czynszowych dopasowując pomoc do sytuacji danej firmy. Obecnie nie mają już funduszy na wsparcie, bo łącznie z obecnymi obostrzeniami mają lukę w przychodach w wysokości ok. 5,5 mld zł, co stanowi połowę ich rocznych przychodów – dodaje.

PRCH podkreśla, że sklepy i galerie handlowe funkcjonujące w najwyższym reżimie sanitarnym, przy zachowaniu zasad dystansu klientów, dezynfekcji i noszeniu maseczek, są bezpieczne. Zamykanie ich jest mechanizmem sukcesywnie wyniszczającym branżę centrów handlowych, w której zatrudnionych jest ok. 400 tysięcy osób.

Straty narastają

Pierwszy lockdown był potężnym szokiem dla rynku. Centra Gemini Park w pierwszych dniach lockdownu notowały spadki sięgające nawet 80 proc. – Obecne ograniczenia również mocno uderzają w handel, jednak nasz footfall jest nieco wyższy, na co może mieć wpływ fakt, że obecnie ponad 30 proc. sklepów i punktów usługowych w galeriach działa – mówi Anna Malcharek, dyrektor zarządzający Gemini Holding.

Przykładowo Gemini Park Bielsko-Biała w porównywalne soboty w 2019 r. odwiedzało ponad 16 tys. osób, tymczasem w pierwszą sobotę lockdownu wiosną 2020 r. było to zaledwie 2,6 tys. osób. W tym roku dzienny, sobotni footfall w czasie pierwszej soboty ograniczeń osiągnął poziom 6,3 tys. osób. Klientów było więc niemal trzykrotnie więcej. – Wszystko też wskazuje na to, że ten trend będzie się umacniał i najbliższe dni przyniosą niewielkie wzrosty w stosunku do wyników z roku ubiegłego. Klienci po części przywykli już do powracających ograniczeń, poznali także lepiej galerie działające w warunkach lockdownu – dodaje.

– Porównując ostatni tydzień handlowy tego roku do roku 2020, wartość sprzedaży i liczba klientów są wyższe, bo klienci oswoili się z ograniczeniami i starają się wykorzystać czas, gdy mogą zrobić zakupy. Teraz informacja o każdym zamknięciu powoduje, że klienci zdecydowanie szybciej podejmują decyzje zakupowe. W ubiegłym roku pozostawali w domach – mówi Magdalena Chachulska, dyrektor operacyjna Neinver w Polsce, operatora centrów outletowych Factory.

– Klienci dość szybko wracają do zakupów w naszych centrach, bo format outletowy dobrze sprawdza się w trudnych czasach. Dlatego gdy pandemia trwale odpuści, mamy szansę powrócić do wskaźników sprzedaży i odwiedzalności z 2019 roku w perspektywie kilkunastu miesięcy – dodaje.

Ostatni tydzień, czyli 15–22 marca, jest pierwszym, którego wyniki można porównać z lockdownem z 2020 r., który również rozpoczął się w połowie marca. Jak wynika z danych ShopperTrak Index, które „Rzeczpospolita" opisuje jako pierwsza, ruch w ostatnim tygodniu w centrach handlowych był 13,5 proc. mniejszy niż w porównywalnym okresie 2020 r. Dla handlu to fatalne informacje, ponieważ mocniej odczuwają to nawet te firmy, które mogą obecnie pracować: sklepy spożywcze, drogerie, apteki czy część placówek usługowych, np. salony fryzjerskie lub salony operatorów telekomunikacyjnych.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Handel
Producent sprzętu Thermomix zwiększa sprzedaż
Handel
Sankcje odcinają rosyjski handel
Handel
Whirlpool tnie zatrudnienie. To może być dopiero początek
Handel
Ukraina liberalizuje politykę walutową
Handel
Bez alkoholu nie ma w Polsce grilla