Od początku lipca do połowy października Stowarzyszenie STOP Nieuczciwym Pracodawcom odebrało ponad 100 skarg, wiadomości i pytań w tej sprawie. - Główny zarzut dla pracodawców dotyczył zmuszania do pracy w niedzielę, informowania o konieczności pracy w niedzielę w ostatniej chwili czy zbyt małej liczby pracowników na zmianach. Więcej skarg było w wakacje, gdy w miejscowościach turystycznych często na jednym sklepie było 2-3 pracowników na cały dzień – mówi prezes Małgorzata Marczulewska.
Zauważa jednak, że temat od lat budzi wielkie emocje. Klienci chcą robić zakupy, czego dowodem jest fakt, że kolejki w sklepach w niedzielę są tak samo duże jak w tygodniu. Zakaz handlu w niedzielę negatywnie ocenia ponad 50 proc. Polaków, popiera go zaś ok. 33 proc. Dobra wiadomość dla detalistów to zwykle zła wiadomość dla pracowników – musieli oni wrócić do pracy w niedzielę, często wbrew swojej woli.
- Pracodawca ma prawo zobowiązać pracownika do pracy w niedzielę. Wykorzystywanie furtki na placówkę pocztową właściwie wiązało nam ręce. Jeżeli pracownik nie chciał pracować w niedzielę, to tylko od dobrej woli kierownika zmiany zależało, czy znajdzie się w grafiku czy nie. Zdarzały się jednak sytuacje, w których interweniowaliśmy – mówi prezes Małgorzata Marczulewska.
- W złym stylu jest informować pracownika w piątek, że będzie pracować w niedzielę. Niektóre sieci również źle zachowywały się komunikacyjnie. Najpierw ogłaszano zespołom, że praca w niedzielę będzie dobrowolna, a tydzień później dobrowolność stawała się przeszłością i pracownicy byli zmuszani do pracy pod groźbą kar dyscyplinarnych. Takich skarg odebraliśmy kilkanaście - dodaje. Przyznaje, że niektóre sieci zaproponowały pracownikom niedzielnym dodatkowe wynagrodzenia, wyższe premię czy dodatkowe benefity. Tylko Kaufland na premie za niedziele przeznaczył 3 mln zł.
Czytaj więcej
Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy, w efekcie której za trzy miesiące skończy się furtka w postaci pracy sklepów jako punktów pocztowych .