Początkowo handlowców zaskoczył wrześniowy projekt, który obciążał 2-proc. podatkiem firmy ze wszystkich segmentów branży, zarówno krajowe, jak i zagraniczne.
Dość szybko jednak wiele organizacji branżowych pogodziło się z takim scenariuszem, choć zaczęły proponować rozwiązania zmniejszające skalę obciążeń dla mniejszych firm. Zgodnie z propozycją Forum Polskiego Handlu, która zdobyła chyba największą przychylność strony rządowej, firmy generujące rocznie do 12 mln zł płaciłyby 0,1 proc. od rocznego obrotu. Skala rosłaby aż do ponad 4 proc. dla sprzedaży ponad poziom 10 mld zł. Ten pułap przekracza jedynie kilka firm, jak takich Lidl, Tesco czy Biedronka. W ciągu dziesięciu dni przekonamy się, czy takie stawki znajdą się w rządowym projekcie.
– Przedstawiony przez nas sposób opodatkowania zakłada, że małe i średnie polskie firmy zapłacą niższy podatek. Zwiększona zostanie tym samym ich realna ochrona, a przy niewielkim dodatkowym obciążeniu podatkowym będzie to stanowiło rzeczywistą poprawę konkurencyjności tych podmiotów – podaje Forum Polskiego Handlu.
– Branża handlu detalicznego potrzebuje sprawiedliwego podatku, który wyrówna szanse polskich przedsiębiorców w walce z wielkimi sieciami dyskontów i hipermarketów, które są obecnie uprzywilejowane – mówi Waldemar Nowakowski, prezes Polskiej Izby Handlu.
Podatkiem w e-handel
Sami handlowcy na wielu spotkaniach wskazywali też na konieczność opodatkowania obrotu internetowego. – Allegro to dla nich podobny wróg jak Biedronka. Podatek jest wymierzony głównie przeciwko firmom zagranicznym – mówi jeden z prezesów dużej sieci handlowej. Z głosów padających także ze strony rządowej wynika, że e-handel prawdopodobnie także zostanie objęty podatkiem, na takich samych zasadach jak tradycyjna sprzedaż, czyli stawką progresywną.