Ich podstawowy scenariusz zakłada, że aktywność w polskiej gospodarce zwiększy się w 2021 r. o 4,4 proc., po spadku o 2,7 proc. w 2020 r. Kolejne lata powinny przynieść wzrost PKB o – odpowiednio – 4,2 i 3,9 proc. Łącznie oznaczałoby to wzrost PKB w latach 2021–2023 o 12,5 proc. Dzięki temu średni dochód na osobę w Polsce zbliżyłby się jeszcze bardziej do średniej unijnej. Według prognoz MFW, przeciętnie kraje UE mogą bowiem w tym okresie liczyć na wzrost PKB o 10 proc. „Średni dochód przypadający na osobę w Polsce – w porównaniu z państwami Unii Europejskiej – prawdopodobnie powiększy się z 78 do prawie 80 proc. na koniec okresu prognozy" – przewidują ekonomiści z PIE.
Michał Gniazdowski i Jakub Rybacki przyznają jednak, że ten podstawowy scenariusz nie jest wcale najbardziej prawdopodobny. Nie uwzględnia on bowiem skutków realizacji Krajowego Planu Odbudowy, finansowanego z unijnego Funduszu Odbudowy, który w czasie, gdy prognozy PIE były opracowywane, nie był jeszcze ratyfikowany przez wszystkie kraje UE. Dziś jest już pewne, że fundusz zostanie uruchomiony, nawet jeśli nastąpi to z opóźnieniem.
Ekonomiści z PIE szacują, że KPO będzie miał pozytywny wpływ na aktywność w polskiej gospodarce od 2022 r. Jego realizacja może podbić realne tempo wzrostu PKB w przyszłym roku do 4,8 proc., a w 2023 r. aż do 5,6 proc. Byłby to przede wszystkim efekt wyższej dynamiki inwestycji, choć prognozy PIE mogą być w tym punkcie zbyt ostrożne. Nie uwzględniają bowiem inwestycyjnej niespodzianki z I kwartału (czytaj wyżej). KPO stworzy też, jak szacują ekonomiści z PIE, 50 tys. nowych etatów.
Ceną za solidne ożywienie gospodarcze będzie podwyższona inflacja. Według Gniazdowskiego i Rybackiego, w tym roku wyniesie ona przeciętnie 3,6 proc., a w kolejnych latach zmaleje do 2,7 i 2,2 proc. Znów jednak realizacja KPO będzie oznaczać prawdopodobnie nieco wyższą inflację. Dotyczy to szczególnie 2023 r.