Choć żadna analogia nigdy nie jest idealna, polska gospodarka jest jak Bayern Monachium. Ma mocnych i zdolnych zawodników, czyli polskich przedsiębiorców, którzy wielokrotnie udowodnili, że potrafią się dostosować do szoków. Mamy polskich konsumentów, którzy nie boją się kryzysu i cały czas wydają pieniądze. Mamy dobrą taktykę, bo wielkość tarcz antykryzysowych i stymulacji fiskalnej jest największa w naszym regionie. Rząd też nie popełnił żadnych katastrofalnych błędów w walce z kryzysem. Przeciwnie, wiele decyzji było pozytywne dla gospodarki. Od 30 lat udowadniamy, że jesteśmy super konkurencyjną gospodarką. Mamy mocne ekonomiczne mięśnie. Nie przypadkiem przez kolejny kryzys przechodzimy lepiej niż inni. Mamy bardziej zdywersyfikowaną gospodarkę, płynny kurs złotego, wysoką jakość kapitału ludzkiego, poprawiająca się infrastrukturę i dużo miejsca na podpatrywanie dobrych pomysłów i technologii u innych: poziom wydajności pracy w Polsce to niewiele ponad połowa tego, co w Niemczech. Cały czas możemy się rozwijać robiąc to samo co inni, tylko taniej.
Z drugiej strony dużo się mówi o biurokracji i przedsiębiorcach, którzy nie mają tak łatwo jak w Estonii. Jak pogodzić te sprzeczności?
Jeszcze nie poznałem przedsiębiorcy, który by nie narzekał na klimat dla biznesu, nawet, gdyby w międzyczasie został milionerem. Rolą przedsiębiorców jest narzekaniem na klimat dla biznesu i warunki do prowadzenia działalności. Rolą rządu jest odpowiadanie na to i sprawianie, żeby przedsiębiorcom żyło się lepiej. Polska przez 30 lat wiele w tej kwestii zrobiła, ale cały czas daleko nam do światowych liderów. Są jednak dobre jaskółki zmiany. Tarcza antykryzysowa PFR pokazuje, że jak trzeba to się da. Przedsiębiorcy dostawali wsparcie online w ciągu 24 godzin. Państwo może być efektywne i efektowne w tym co robi. Chodzi teraz o to, aby cała biurokracja działała tak jak program PFR-u.
Popatrzmy na Czechy, Słowację, Estonię czy Litwę. Wtedy nie wypadamy już tak super. Te kraje są przed nami, jeżeli popatrzeć na dochód na głowę mieszkańca.
Rozwój gospodarczy to maraton a nie sprint. Nie można patrzeć jak jakaś gospodarka rośnie przez dwa kwartały czy dwa lata, tylko jak się rozwija przez 30 lat. Polska pod tym względem pokonuje Estonię, Słowację i wszystkich innych w Europie, a nawet na świecie, bo w ciągu ostatniego ćwierćwiecza pokonaliśmy w tempie wzrostu gospodarczego nawet azjatyckie tygrysy (Korę Południową, Singapur, Tajwan). Trzeba patrzeć na szeroką perspektywę, a nie przejmować się tylko tym, co się dzieje z kwartału na kwartał. Dania jest dobrym przykładem kraju, który jest bogaty nie dlatego, że przez krótki okres rozwijał się w zawrotnym tempie, tylko dlatego, że rósł w żółwim tempie 2 proc. rocznie, ale przez 100 lat. Chciałbym, żeby Polska uniknęła wielkich kryzysów i żeby systematycznie budowała swój dochód. Lepiej wolniej, ale dalej. Do tej pory byliśmy na dobrej drodze.