- Prawda jest prosta i Grecy powinni ją dostrzegać. Chcecie wrócić do rozmów czy wolicie podjąć ryzyko wyjścia ze strefy euro? – mówił w poniedziałek na antenie radia France Inter minister finansów Francji Michel Sapin.
Dużo mniej optymizmu przejawiają finansowe media.
- Premier Aleksis Cipras doprowadził Grecję na skraj przepaści - pisze w poniedziałek "Financial Times".
- Skoro wszystkie strony bezowocnych negocjacji przerzucają się winą, to trudno liczyć na to, że wrócą do rozmów - czytamy w dzienniku.
Strefa euro nie składa broni
Hiszpański minister gospodarki Luis de Guindos wciąż uważa, że są szanse na wznowienie rozmów, przed wtorkowym terminem spłaty raty dla MFW. Jeśli tak się nie stanie będzie to oznaczać najprawdopodobniej ostateczne fiasko programu pomocy Grecji.
- Negocjacje wciąż są możliwe. Nie wykluczałbym osiągnięcia porozumienia do wtorku do północy – mówił de Guindos w poniedziałek w hiszpańskim radio.
Inwestorzy nisko jednak oceniają szanse na osiągnięcie porozumienia. Indeksy giełdowe we Frankfurcie i Paryżu spadają ok. 13.30 o prawie 3 proc.
Zadecyduje referendum
Zdaniem analityków, wiele zależy od niedzielnego referendum w Grecji.
– Spodziewam się, że Grecy zagłosują jednak na „tak". Zwykli ludzie przestraszyli się sytuacji, w której nie mogą wypłacić swoich pieniędzy z bankomatów. Z tego względu reakcje rynków powinny być raczej pozytywne. Sytuacja jest jednak bardzo dynamiczna i trudno jest ocenić, w którym kierunku sprawy się potoczą – dodaje Bugaj.
Wojciech Białek, główny analityk CDM Pekao, sądzi, że do Grexitu ostatecznie nie dojdzie.
– Analizując zachowanie peso i rubla po bankructwie Argentyny i Rosji, zauważamy, że ich waluty w ciągu sześciu miesięcy od ogłoszenia bankructwa straciły na wartości aż czterokrotnie. Podobnie może być z nowymi drachmami, co przeniosłoby Grecką gospodarkę na poziom ich bałkańskich sąsiadów.
- Grecy zdają sobie z tego sprawę, dlatego też będą chcieli mimo wszystko pozostać w strefie euro – twierdzi Białek. – Przyszłe zawirowania nie powinny się w większym stopniu przełożyć na osłabienie złotego – uspokaja.
Grecki rząd zarzuca szefowi KE "brak szczerości"
Rząd Grecji negatywnie zareagował w poniedziałek po południu na apel, jaki do władz w Atenach wystosował przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Szefowi KE zarzucono "brak szczerości".
"Nieodzownym znakiem dobrych intencji i wiarygodności w negocjacjach jest szczerość" - powiedział rzecznik rządu premiera Aleksisa Ciprasa, Gabriel Sakellaridis.
Rząd grecki poinformował jednocześnie, że Cipras rozmawiał telefonicznie z Junckerem jeszcze przed wystąpienie szefa KE w południe w Brukseli. Premier Grecji rozmawiał też z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego Martinem Schulzem.
Według rzecznika greckiego rządu Cipras poprosił ponownie obu unijnych przywódców o przedłużenie pakietu pomocowego, który wygasa we wtorek wieczorem, do zaplanowanego na niedzielę referendum w Grecji.
Schulz obiecał premierowi, że w trybie natychmiastowym zwoła spotkanie szefów grup parlamentarnych, by rozważyć tę prośbę i sytuację Grecji "w sposób ogólny, ale z zamiarem podjęcia konkretnych inicjatyw".
Polska odporna na Grecję
Przedstawiciele polskiego rządu uspokajają, że ewentualne wyjście z Grecji nie odbije się negatywnie na polskiej gospodarce.
- Polska jest bezpieczna, a nasze banki są stabilne - zapewniła w poniedziałek premier Ewa Kopacz, odnosząc się do trudnej sytuacji w Grecji.
Premier podkreślała, że w przypadku osłabienia się złotego minister finansów i bank centralny mogą interweniować na rynku.
W identycznym tonie wypowiadają się także przedstawiciele Ministerstwa Finansów.
- Nie ma istotnych zagrożeń dla wzrostu gospodarczego w Polsce w związku z sytuacją w Grecji; wzrost ten cały czas przyśpiesza - mówił cytowany przez PAP wiceminister finansów Artur Radziwiłł.
Wiceszef resortu finansów podkreślił, że polskie finanse i sektor bankowy są stabilne. - Te wszystkie czynniki powodują, że czujemy się bardzo dobrze" - podkreślił. Jak dodał, "przełożenie tego co się dzieje w Grecji na sytuację w Polsce jest bardzo niewielkie, praktycznie zerowe"
- Powinniśmy zdecydowanie dzisiaj wspierać Grecję w jej reformach. Bez tych reform trudno, żeby Grecja przychodziła i mówiła: my nic nie zrobimy, ale chcemy wsparcia. Jednakowe kryteria są w stosunku do wszystkich państw europejskich, szczególnie tych państw, które są w strefie euro - podkreślała premier Kopacz.
Fiasko negocjacji z Grecją zaniepokoiło Waszyngton
Zerwanie negocjacji Grecji z jej zagranicznymi wierzycielami zaniepokoiło Waszyngton; skutki greckiego kryzysu mogą odczuć rynki finansowe na całym świecie i podważyć jedność Unii Europejskiej - pisze poniedziałkowy "New York Times".
Prezydent USA Barack Obama rozmawiał w niedzielę telefonicznie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Według relacji Białego Domu ustalili oni, że "należy podjąć każdy możliwy wysiłek, by przywrócić Grecję na drogę, która pozwoli jej podjąć reformy i kontynuować wzrost gospodarczy w obrębie strefy euro" - pisze nowojorski dziennik.
Również minister finansów USA Jack Lew rozmawiał z premierem Grecji Aleksisem Ciprasem. Według Reutera Lew oraz wielu innych przedstawicieli amerykańskiej administracji zaapelowało do przywódców europejskich, jak i Międzynarodowego Funduszu Walutowego o przygotowanie planu, który pozwoli utrzymać w całości unię walutową i zapobiec wyjściu Aten ze strefy euro.
To kolejna interwencja ministra finansów USA, który w ostatnich tygodniach podejmował już wielokrotnie rozmowy z premierem Grecji i apelował do europejskich przywódców o szukanie kompromisu z Atenami.
Jak dotąd administracja prezydenta Baracka Obamy nie ingerowała zanadto w negocjacje między Atenami a ich wierzycielami. Teraz jednak, gdy Grecji w istocie grozi bankructwo, USA zaczynają się obawiać politycznych konsekwencji tego kryzysu, które mogą doprowadzić do tego, że Rosja uzyska silne wpływy w Grecji, będącej członkiem NATO - napisał w ubiegłym tygodniu "Financial Times".
"NYT" zwraca uwagę, że bardzo niepokojąca jest sytuacja greckiego sektora bankowego, o czym świadczą limity sum, jakie można wyciągać z bankomatów, po zamknięciu banków w Grecji.
Cypr uniknął załamania sektora finansowego w 2013 roku, wprowadzając kontrolę przepływów kapitałowych; ale wtedy suma, jaką można było pobrać z bankomatu wynosiła 300 euro; "to, że w Grecji jest to 60 euro, mówi wiele o fatalnej kondycji tamtejszych banków" - wyjaśnia "NYT".
Ponadto Cypr działał w porozumieniu z wierzycielami, w ramach programu pomocowego, podczas gdy zamrożenie sektora bankowego w Grecji "to efekt zerwania rozmów o pakiecie pomocowym dla Aten" - podkreśla nowojorski dziennik.