Modernizacja armii (nie) pomoże polskiej gospodarce

W najbliższych latach krajowa produkcja zacznie odgrywać coraz większą rolę przy modernizacji Wojska Polskiego, a to może przynieść dodatkowe korzyści gospodarcze. Ale zbyt duże wydatki na obronność nie pomagają wzrostowi gospodarczemu.

Publikacja: 18.09.2024 04:30

Defilada z okazji Święta Wojska Polskiego na Wisłostradzie w Warszawie

Defilada z okazji Święta Wojska Polskiego na Wisłostradzie w Warszawie

Foto: PAP/Leszek Szymański

Planowo w tym roku mamy wydać na obronność ponad 4 proc. PKB. W 2025 r. ma to być nawet 4,7 proc. PKB, co oznacza wydatki na poziomie ponad 180 mld zł. I mimo że realizacja tych zamierzeń wydaje się w aż takim stopniu bardzo mało prawdopodobna (nie udało nam się zrealizować planu także w 2023 r.), to i tak środki przeznaczone na obronność będą w najbliższych latach rekordowo duże. Jak to wpłynie na gospodarkę? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Centrum Analiz PKO BP we właśnie opublikowanej analizie „Gospodarcze implikacje modernizacji Sił Zbrojnych”.

Czytaj więcej

Plany kontra rzeczywistość. Dlaczego wydatki na zbrojenia mogą być mniejsze niż chce rząd

Zbrojenia spowodują ograniczenia gdzie indziej

Na początku autorzy stawiają sobie pytanie, czy inwestycje militarne mogą być źródłem ożywienia gospodarczego? W rozwiniętych gospodarkach wydaje się to wątpliwe. „Wysokie wydatki rządowe, w tym na obronność, mogą działać jako stymulant gospodarczy w okresach recesji, ale (…) znaczące wydatki na wojsko mogą przyczyniać się do wzrostu deficytu budżetowego, co w długim okresie może prowadzić do problemów z zadłużeniem publicznym i ograniczenia możliwości finansowania innych sektorów gospodarki”.

Nieco ładniej już 70 lat temu ujął to generał, późniejszy prezydent Stanów Zjednoczonych Dwight Eisenhower: „Każda wyprodukowana broń, każdy zwodowany okręt wojenny, każda wystrzelona rakieta oznacza w ostatecznym znaczeniu okradanie tych, którzy są głodni i nie mają pożywienia, tych, którzy są zmarznięci i nie są ubrani”. Ale autorzy raportu trzeźwo zauważają, że znacznie taniej jest teraz wydawać na zbrojenia, które mogą zapobiec wojnie niż po ewentualnym konflikcie się odbudowywać.

Kilka procent PKB w skali roku

W naszych wydatkach na obronność w najbliższych latach 40–50 proc. mają stanowić wydatki majątkowe, czyli inwestycje w nowe uzbrojenia albo w infrastrukturę. „Szacujemy, że dodatkowy popyt w latach 20242035 wygeneruje 1301 mld zł dodatkowego PKB, co stanowi około 38 proc. PKB z 2023”, piszą analitycy PKO BP. Które sektory gospodarki skorzystają na tym najbardziej?

Czytaj więcej

Bezpieczeństwo Polski dużo kosztuje. Skąd wziąć na nie pieniądze?

Oczywiście prym wiedzie przetwórstwo przemysłowe – czytaj przemysł zbrojeniowy, do którego ma trafić ponad 900 mld zł. Ale ponad 100 mld zł powinno trafić również do sektora budownictwa (np. budowa nowych jednostek wojskowych czy magazynów na sprzęt), a po ponad 50 mld zł  do branży transportowej i handlu.

Jeśli chodzi o zakup uzbrojenia, to analitycy PKO BP piszą tak: plany wydatkowe wskazują, że „60 proc. sprzętu w ramach modernizacji zostanie zaimportowane, a pozostała część będzie pochodzić z produkcji krajowej. Jako impuls dla krajowego popytu należy doliczyć również wydatki na utrzymanie sprzętu oraz budowę infrastruktury, które będą realizowane w kraju”.

Czytaj więcej

Wojna postawiła polską zbrojeniówkę na baczność. Oddaliśmy sprzęt za 3,5 mld euro

Ich założenie jest takie, że choć obecnie kupujemy sprzęt za granicą (np. samoloty F-35, armatohaubice K9 czy czołgi Abrams), to z biegiem lat polski przemysł będzie zarabiał na ich utrzymaniu. I to jest prawda. Choć warto zauważyć, że np. umowy na kupionych już 180 czołgów K2 zakładają, że przez kilka pierwszych lata za obsługę de facto odpowiada ich producent  koreański Huyndai Rotem. Polski przemysł będzie korzystać dopiero za kilka lat.

Co z inwestycjami w przemysł

„W planach MON brakuje miejsca na dyskusję o inwestycjach w rozwój polskiego przemysłu zbrojeniowego”, czytamy w raporcie PKO BP z krótkim wyjaśnieniem, że to dotyczy jedynie czołgów K2. To pewne uproszczenie, bo rozmowy toczą się także m.in. o rozbudowie zdolności do produkcji armatohaubic Krab w Hucie Stalowa Wola, intensywnie rozwija się również Stocznia Wojenna. Jednak warto uzupełnić, że obecnie za państwowy przemysł obronny odpowiada Ministerstwo Aktywów Państwowych, zgodnie z obecnymi regulacjami resort obrony „tylko” składa zamówienia. Jednak MAP do tej pory nie stworzyło żadnej kompleksowej strategii dla rozwoju polskiego przemysłu obronnego. Nieoficjalnie można usłyszeć, że prace nad takim dokumentem trwają, ale trudno spekulować, czy i kiedy zostanie on zaprezentowany publicznie.

Czytaj więcej

Rząd wyda na obronność mniej, niż planowano. Ale i tak będzie rekord

W podsumowaniu analitycy piszą, że „pomimo licznych korzyści, takich jak zwiększenie produkcji i zatrudnienia w sektorze obronnym, import technologii oraz zacieśnianie relacji z innymi państwami NATO, musimy również uwzględnić pewne negatywne konsekwencje. Wzrost długu publicznego, który może ograniczyć inne kategorie wydatków lub prowadzić do podwyżek podatków, w dłuższej perspektywie negatywnie wpłynie na gospodarkę”. Z tym że wcześniej wspominają także o tym, że często realizacja planów resortu obrony nie pokrywa się z rzeczywistością.

„Ostateczna ocena jest jednoznaczna – w obliczu realnego zagrożenia konfliktem militarnym wydatki obronne są uzasadnione, ale oznaczają one obciążenie dla gospodarki”, piszą autorzy raportu. Jak można ograniczyć negatywne skutki? Odpowiedź jest oczywista: „Niezbędne jest intensyfikowanie rozwoju krajowego przemysłu zbrojeniowego”.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Gospodarka
Wyniki audytów w ARP: „szkody wielkich rozmiarów”
Gospodarka
Trudne życie emerytów w Rosji. Wojna Putina zwiększa ubóstwo seniorów
Gospodarka
Netanjahu triumfuje, ale konflikt blokuje ożywienie gospodarcze
Gospodarka
Adam Glapiński: Stopy procentowe w dół ewentualnie w drugim kwartale 2025 roku