Paweł Kowal: Zostanie zapisane w historii, że Polska się z Ukrainą pokłóciła

Obawiam się, że zostanie zapisane w historii, iż na koniec Polska się z Ukrainą pokłóciła – przestrzega Paweł Kowal, szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.

Aktualizacja: 25.02.2024 21:34 Publikacja: 23.02.2024 03:00

Paweł Kowal, szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.

Paweł Kowal, szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.

Foto: Leszek Szymański, PAP

Czy dla szefa sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Ukraina jest najważniejszym tematem?

W polskiej polityce zagranicznej najważniejsze jest teraz bezpieczeństwo. A jeśli tak, to tematów produkcji amunicji i Ukrainy nie można pominąć.

Powiedział pan, że powinniśmy być bardziej asertywni wobec Ukrainy. Co to znaczy?

Wsparcie na wojnie jest obszarem, w którym Ukrainie należy się bezwarunkowa pomoc i jeszcze większe zaangażowanie, niż jest. Pokazuję to też swoim działaniem. Dzisiaj to oznacza dostarczenie amunicji. Ale są dziedziny życia i współpracy, które będą podlegały normalnemu procesowi negocjacji. To kwestie związane z wchodzeniem Ukrainy do Unii Europejskiej i z relacjami Ukrainy z Unią. I tu potrzebna jest asertywność i normalność. Ukraina przejdzie tę samą drogę, którą przechodziliśmy my, Polacy, i nasza gospodarka. To rzeczowe negocjacje, a nie nerwowe ruchy, i dotyczą rozwiązań w sferze gospodarczej na dziesiątki lat, a nie na chwilę.

Czytaj więcej

Eksperyment wojenny ukraińskiego rządu. Są jak W. Brytania atakowana przez Hitlera

Takie negocjacje są możliwe w czasie, kiedy trwa wojna?

Tak. Inaczej się nie da. W naszym interesie jest, by Ukraina szybko weszła do UE. W związku z tym negocjacje muszą się zacząć się niedługo.

To może być dla Ukraińców trudne: przestawić gospodarkę na warunki wojenne i równocześnie prowadzić negocjacje o zasadach na czas pokoju. Czy powinni się inaczej nauczyć myśleć o gospodarce, korupcji, szarej strefie?

Ukraińcy mają dwa tematy do przepracowania w gospodarce: korupcja i oligarchowie. W obu przypadkach najbardziej użytecznym instrumentem będzie sam proces negocjacji z UE. Regulacje europejskie będą mocno pomagały Ukraińcom i tym, którzy z nimi chcą współpracować.

Czy mamy plan, w jaki sposób Polska i polscy przedsiębiorcy mogliby być zaangażowani w pomoc Ukrainie – nie wojskową, a w odbudowę gospodarki?

To już się dzieje, czego dowodem jest wyraźny wzrost eksportu. Ci polscy przedsiębiorcy, którzy orientują się bardzo biznesowo, znaleźli już swoje szlaki.

Czytaj więcej

Tak wojna w Ukrainie uderzyła w polskie firmy. Trzy branże ucierpiały najmocniej

We Lwowie, w dużych sklepach spożywczych wiele jest naszych produktów mleczarskich…

To dobrze. Musimy pilnować, żeby nie mieli przeszkód w eksporcie swoich produktów. To teraz kluczowy moment, by weszli na rynek ukraiński, zanim inni przyjdą z zachodniej Europy. Rynek się otworzył. W Polsce mało ludzi wie, że otwarty rynek działa w dwie strony. A jeżeli rozmawiamy o odbudowie infrastruktury, to myślę, że to są dwie grupy projektów. Pierwsze – te, które są odbudowywane już teraz w czasie wojny, i drugie – po jej zakończeniu. Jestem przekonany, że Ukraina będzie atrakcyjnym miejscem dla wielu inwestycji i ostatecznie będzie tam zaangażowanych znacznie więcej funduszy, niż obecnie się spodziewamy.

Czyje to będą pieniądze: prywatne, państwowe, międzynarodowe?

Różne albo wszystkie z wymienionych. Natomiast to, co trzeba dopracować, to forma prawna i finansowa, w jakich będą transferowane.

Jeden z przedsiębiorców polskich zaproponował, że pomoże, ale zwrócił się do Amerykanów z propozycją wspólnych działań. Jak rozumiem, nie chce tego robić na rynku wewnętrznym. To dobra metoda?

Polski biznes jest znacznie bardziej ostrożny i bardziej przewrażliwiony na punkcie bezpieczeństwa inwestycji w Ukrainie – pewnie ze względu na korupcję, przestępczość – niż biznes z innych krajów. Ma różne doświadczenia: dobre i złe. Jednym ze sposobów zabezpieczenia się przed tymi drugimi jest współpraca z Amerykanami. Jest to jakieś rozwiązanie, żeby to były wspólne przedsięwzięcia. Podoba mi się.

Czytaj więcej

Polski budżet boleśnie trafiony rykoszetem wojny w Ukrainie. Deficyt i dług

Powinniśmy mieć plan, strategię naszego udziału w odbudowie Ukrainy?

Plan jest zawsze przydatny. Jednak głównym elementem strategicznym, jeżeli chodzi o odbudowę Ukrainy, powinno być to, że jesteśmy przy głównym stoliku, tam, gdzie zapadają decyzje dotyczące głównych kierunków odbudowy Ukrainy i jej finansowania.

Mówimy o czasie, w którym nie będzie wojny w Ukrainie. Czyli kiedy pana zdaniem?

Do niedawna myślałem, że niebawem. Teraz nie wiem. Widać już, że scenariusz utrzymania obecnego poziomu zaangażowania na froncie wymaga wsparcia i Unii Europejskiej, i USA. Wsparcia USA jeszcze nie ma. A nawet gdyby było, to jeszcze za mało, żeby dokonać przełomu. By tak się stało, trzeba utrzymać tempo mobilizacji, co będzie trudne, plus dostarczyć Ukrainie jakieś formy broni, które potrafią razić cele w Rosji.

Jest pan zadowolony z ostatnich rozmów międzynarodowych, m.in. z rozmów w Monachium?

Monachium jest papierkiem lakmusowym tego, co się dzieje na świecie. W Monachium była podwójna atmosfera. Z jednej strony był optymizm na poziomie deklaracji politycznych i miałem wrażenie, że też celem delegacji ukraińskiej było podtrzymanie optymizmu. A z drugiej strony, kiedy już dochodziło do realnych rozmów z politykami czy ekspertami, pojawiały się scenariusze pesymistyczne, czyli statyczne, bez przełomu. Działo się tak pomimo przejmującej wiadomości na temat śmierci Aleksieja Nawalnego. Wszyscy na nią zareagowali, ale gdy padały pytania o NATO, to odpowiedzi były takie jak wcześniej. W Monachium było jakieś niedobre zapętlenie.

Czytaj więcej

Spichlerz świata na razie nie spłonął, ale ryzyko jest wciąż ogromne

Jak jesteśmy traktowani w Europie jako sąsiedzi? Czy to, co się dzieje w tej chwili na granicach, może zaszkodzić Polsce?

Głównym problemem dla Polski jest to, że nie doceniamy długofalowych skutków obecnych protestów, które są nagłaśniane przez zachodnich polityków i publicystów, ale także przez Rosję. Ucieka nam szeroki plan, bo patrzymy tylko przez pryzmat nierozwiązanych konfliktów, które ostatecznie da się rozwiązać. Nie widzimy szerszego, bardziej pozytywnego obrazu współpracy społeczno-gospodarczej czy dostępu do ukraińskiego rynku. Obawiam się, że zostanie zapisane w historii, że na koniec Polska się z Ukrainą pokłóciła. Że jeszcze w czasie wojny Polska blokowała m.in. wymianę handlową. Ten konflikt służy przede wszystkim Rosji, natomiast jego podstawy są realne. Są grupy rolników, które tracą. I dlatego potrzebna jest dla nich szybka pomoc interwencyjna. Natomiast generalnie polska gospodarka na otwarciu z Ukrainą zyska. Mogłaby jeszcze więcej zyskać, gdybyśmy się nauczyli organizować transport za pieniądze, tak jak robią to Rumuni. Musimy widzieć cały obraz, a nie kawałeczki.

Czy dla szefa sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Ukraina jest najważniejszym tematem?

W polskiej polityce zagranicznej najważniejsze jest teraz bezpieczeństwo. A jeśli tak, to tematów produkcji amunicji i Ukrainy nie można pominąć.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Francja zachowała niższy rating, inwestorów to nie zniechęca
Gospodarka
Ukraina kończy z sowieckim modelem socjalnym. Zamiast „należy się”, będzie „zapracuj”
Gospodarka
Bezrobocie w Niemczech rośnie, we Francji jest już wysokie, ale ma zmaleć
Gospodarka
„Niezauważalna poprawka" zaostrza sankcje USA wobec Rosji
Gospodarka
Nowy świat – stare problemy, czyli dlaczego potrzebujemy Rzeczpospolitej Babskiej