Zdaniem Polaków po wyborach ceny znów urosną

Aż 67,3 proc. z nas obawia się, że jeszcze w tym roku inflacja znowu zacznie mocno rosnąć. Teraz jest bowiem sztucznie obniżana decyzjami rządu.

Aktualizacja: 13.10.2023 17:39 Publikacja: 13.10.2023 03:00

Zdaniem Polaków po wyborach ceny znów urosną

Foto: Adobe Stock

Co więcej, nawet część elektoratu PiS spodziewa się, iż po wyborach ceny znów zaczną rosnąć. Takiego scenariusza nie przewiduje bowiem tylko 16,9 proc. osób – wynika z badania UCE Research, które „Rzeczpospolita” poznała jako pierwsza.

– Coraz więcej Polaków zdaje sobie sprawę, że inflacja jest sztucznie obniżana. Inflacja bazuje na tzw. koszyku inflacyjnym, którego głównym składnikiem jest żywność i napoje bezalkoholowe z 27-proc. udziałem w koszyku i użytkowanie mieszkania lub domu i nośniki energii (19,6 proc.) – mówi Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl. – Czasowa ingerencja rządu w wybrane składniki powoduje efekt zduszenia inflacji – dodaje.

Wzrostu cen można się też spodziewać z innych powodów. Do 31 grudnia obowiązuje bowiem zerowa stawka podatku VAT na żywność, zatem po tym czasie ceny wzrosną. – Nie tylko o 5 proc. Na pewno zarówno wielu producentów, jak i handlowców wykorzysta okazję, by odbić sobie wcześniejsze przenoszenie na swoje barki ciężaru wzrostu kosztów – przyznaje wprost przedstawiciel jednej z dużych sieci.

Czytaj więcej

Prezes GUS: Teza o jakichś manipulacjach przy liczeniu inflacji to absurd

Autorzy badania jako katalizatory dalszego wzrostu cen wymieniają wakacje kredytowe, paliwo utrzymywane na sztucznym poziomie cenowym czy też brak jego dostępności, liczne dopłaty, np. do energii, kredyt 2 proc., bony turystyczne itp. – Wszystko to sugeruje wyborcom niepewność, pewnego rodzaju jednorazowość lub zależność od partii rządzącej – mówi Michał Pajdak.

W drugim kwartale 2023 platforma ePsycholodzy i UCE Reasearch zbadały poziom bieżących obaw Polaków. 45,2 proc. wskazało w tym kontekście na inflację, utratę wartości pieniądza.

– Wybory przypominają festiwal wydatków. Partie prześcigają się w podwyższaniu wydatków, przy jednoczesnym obniżaniu podatków. To budzi obawy wśród wyborców – mówi Pajdak.

Z analizy FOR wynika, że za sprawą zerowego VAT na żywność inflacja jest w tym roku niższa o ok. 1 pkt proc. „Zamrożenie” cen prądu i gazu to inflacja niższa o ok. 7,9 pkt proc. Przedwyborcze manipulacje cenami paliw przez Orlen obniżyły inflację o ok. 0,7 pkt proc., a nowa lista leków refundowanych i obniżki cen biletów okresowych przez państwowe koleje – o ok. 0,1 pkt proc. – Jeśli dodamy te wartości do opublikowanego przez GUS szybkiego szacunku inflacji za wrzesień (8,2 proc. r./r.), okaże się, że bez ręcznego sterowania wskaźnikiem inflacji przez rząd poziom cen wzrósłby o 17,9 proc. r./r. – piszą Marcin Zieliński i Zofia Kościk.

– Samymi działaniami z ostatnich dwóch miesięcy rząd i kontrolowane przez niego podmioty zaniżyły inflację o ok. 0,8 pkt proc. Bez tych przedwyborczych manipulacji inflacja wyniosłaby we wrześniu 9 proc. – dodają.

Czytaj więcej

Wybory kluczowe dla gospodarki. Jakie wyzwania czekają nową kadencję?

Zwracają uwagę, że samo „zamrożenie” cen prądu i gazu kosztować będzie w tym roku 66 mld zł. Utrzymanie zerowego VAT na żywność to dochody państwa niższe o 11 mld zł. – Dzieje się to w roku, w którym Polska ma trzeci najwyższy deficyt finansów publicznych w Unii Europejskiej i płaci najwięcej po Węgrzech za obsługę długu publicznego – piszą eksperci FOR.

– W istocie w tych niezwykle kosztownych programach chodzi tylko o pudrowanie inflacji przed zbliżającymi się wyborami, po których ceny znowu zaczną rosnąć. W przyszłym roku Polska ma być, według prognoz Komisji Europejskiej, inflacyjnym liderem Unii Europejskiej – dodają.

Polacy i tak mocno zmieniają zwyczaje: według badania Consumer Panel Services GfK większość Polaków na zakupach ogląda każdą złotówkę, a 71 proc. dalej tnie wydatki.

Z badania firm wynika, że dotyczy to głównie rozrywki poza domem, jak choćby kino, co wskazuje 59 proc. ankietowanych, 55 proc. z kolei po prostu obniża wydatki – dzięki oszczędzaniu energii elektrycznej, zużycia wody czy gazu. Nieco poniżej 50 proc. ogranicza też wydatki na wizyty w restauracjach czy kawiarniach, podróżowanie, ale również na ubrania czy buty.

– 44 proc. nie stać na te same produkty i marki, jakie kupowali wcześniej. Oznacza to kłopoty i wyzwania dla producentów z ofertą premium, ponieważ konsumenci coraz częściej sięgają po ofertę marek własnych – mówi Szymon Mordasiewicz, dyrektor zarządzający w Consumer Panel Services GfK.

O inflacji i realnych cenach rozmawiamy również z prezesem GUS, dr Dominikiem Rozkrutem >A23

Co więcej, nawet część elektoratu PiS spodziewa się, iż po wyborach ceny znów zaczną rosnąć. Takiego scenariusza nie przewiduje bowiem tylko 16,9 proc. osób – wynika z badania UCE Research, które „Rzeczpospolita” poznała jako pierwsza.

– Coraz więcej Polaków zdaje sobie sprawę, że inflacja jest sztucznie obniżana. Inflacja bazuje na tzw. koszyku inflacyjnym, którego głównym składnikiem jest żywność i napoje bezalkoholowe z 27-proc. udziałem w koszyku i użytkowanie mieszkania lub domu i nośniki energii (19,6 proc.) – mówi Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl. – Czasowa ingerencja rządu w wybrane składniki powoduje efekt zduszenia inflacji – dodaje.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Europa mniej atrakcyjna w 2023 r. dla inwestycji zagranicznych
Gospodarka
Czy chińska nadwyżka jest groźna dla świata?
Gospodarka
Agencja S&P Global krytycznie o polityce finansowej Węgier
Gospodarka
20 lat Polski w Unii Europejskiej – i co dalej? Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Gospodarka
Jest rewizja KPO. Podatku od pojazdów spalinowych nie będzie
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił