W tym sezonie na grypę zachorowało od października już prawie 2,4 mln osób. Poprzednia rekordowa epidemia miała miejsce sześć sezonów temu – wówczas zachorowało łącznie 4,4 mln osób. Resort zdrowia ma nadzieję, że szczyt zachorowań jest już za nami (w grudniu zdiagnozowano grypę lub podejrzenie o nią u prawie 1,25 mln osób), tym bardziej że w ostatnim tygodniu miesiąca dzieci głównie były w domach, a nie w placówkach oświatowych, ze względu na święta.
Pomimo to w pierwszym tygodniu stycznia PZH poinformował o prawie 307 tys. osób chorujących na grypę lub z jej podejrzeniem. Na podstawie tych danych oszacowaliśmy możliwe koszty epidemii. Mogły wynieść od 131 do 162 mln zł. Jeśli w kolejnych tygodniach stycznia utrzyma się podobna liczba chorujących, może to oznaczać koszty dla firm i chorujących od pół miliarda do nawet 650 mln zł.
Każda epidemia to koszt dla chorych, ale także firm i instytucji oraz całej gospodarki. Zwykle jest on negatywny we względu na obniżoną wydajność w firmach czy koszty zwolnień lekarskich, ale może mieć też „pozytywny” statystycznie wpływ na dane o wysokości wynagrodzeń i o podwyżkach.
Chorobowe, zastępstwa i nadgodziny
– W grudniu więcej osób chorowało lub miało zwolnienie lekarskie w porównaniu z poprzednimi miesiącami. Było to 20 proc. załogi, lecz nie było ich w różnym czasie. Nie rzutowało więc to na funkcjonowanie firmy. Zorganizowaliśmy zastępstwa – mówi Zbigniew Wyszogrodzki, prezes MZK Toruń. Dla firmy oznaczało to konieczność wypłaty nadgodzin dla pracujących dodatkowo osób.