Skutki decyzji o wyjściu W. Brytanii z UE nie do końca są do wycenienia, zbyt wiele jest niewiadomych. Wiadomo, że w razie Brexitu stracą uprzywilejowaną pozycję unijni obywatele, którzy na Wyspach pracują. 2,2 mln Europejczyków grozi, że znajdą się w gorszej sytuacji niż Kanadyjczycy, Pakistańczycy, Hindusi czy obywatele RPA.
Londyn straci pozycję finansowej stolicy Europy. Największe szanse na przejęcie tej roli mają Frankfurt lub Zurych. Wymieniane są też Amsterdam, Dublin i Paryż. – Dla Wielkiej Brytanii Brexit byłby nieszczęściem – uważa Paul Achleitner, prezes Deutsche Banku (DB). – To katastrofa gospodarcza dla Wielkiej Brytanii i polityczna dla UE – mówił w czwartek na spotkaniu Niemieckiej Izby Handlowej w Nowym Jorku. DB, podobnie jak amerykańskie JP Morgan i Citigroup, włączył się w kampanię wspierającą pozostanie Zjednoczonego Królestwa w Unii, przekazując na kampanię po 500 tys. funtów.
Jamie Dimon, prezes JP Morgan Chase, nie ukrywa, że jeśli Wielka Brytania opuści UE, będzie musiał przeorganizować model biznesowy swojego banku. Jego zdaniem Brexit będzie oznaczał cięcie miejsc pracy w londyńskim City, ale także na kontynencie.
A co zrobi Bank of England, angielski bank centralny? Część ekonomistów sądzi, że obniży stopy procentowe i przy tańszym funcie stanieją kredyty. Inni – że trzeba podnieść stopy, by powstrzymać spadek notowań funta. I jedni, i drudzy uważają, że poważnie wzrośnie zagrożenie recesją, nie tylko na Wyspach.
Pierwszą reakcją na wygraną zwolenników Brexitu byłby spadek kursu funta, który zresztą traci już od kilku miesięcy. Szacuje się, że w początkowym okresie notowania spadłyby z obecnych 1,46 nawet do 1,10 dol. za funta.