Reklama
Rozwiń
Reklama

Polski przemysł wciąż pędzi, ale traci siły

Polski sektor przemysłowy jak dotąd jest odporny na zaburzenia w globalnych łańcuchach dostaw. Spowolnienie wydaje się jednak nieuniknione.

Publikacja: 01.12.2021 21:00

Polski przemysł wciąż pędzi, ale traci siły

Foto: Adobe Stock

Wzrost aktywności w polskim przemyśle przetwórczym w listopadzie ponownie przyspieszył. Wszystkie hamulce, które paraliżują ten sektor w zachodniej Europie, wciąż jednak działają i zwiastują pogorszenie koniunktury w 2022 r. Do takich wniosków prowadzi PMI, wskaźnik koniunktury bazujący na ankiecie wśród menedżerów logistyki przedsiębiorstw. Jak podała w środę firma IHS Markit, w listopadzie PMI wyniósł 54,4 pkt po 53,8 pkt w październiku. Ankietowani przez nas ekonomiści przeciętnie szacowali, że wskaźnik ten utrzymał się na poziomie z poprzedniego miesiąca, gdy również niespodziewanie wzrósł.

Każdy odczyt PMI powyżej 50 pkt oznacza teoretycznie, że w odczuciu ankietowanych menedżerów logistyki sytuacja w przemyśle przetwórczym poprawia się w ujęciu miesiąc do miesiąca. Dystans od tej granicy można interpretować jako miarę tempa tej poprawy. W tym świetle w listopadzie rozwój polskiego przemysłu był najszybszy od sierpnia i zdecydowanie szybszy niż średnio w dekadzie poprzedzającej pandemię Covid-19. – Pod powierzchnią poprawy głównego wskaźnika PMI kryją się jednak pewne negatywne zjawiska – zauważył Adam Antoniak, ekonomista z Banku Pekao.

Z ankiety, na której bazuje PMI, wynika, że w listopadzie wzrosła produkcja w polskim przemyśle, co było odzwierciedleniem wzrostu wolumenu zamówień. Zwyżka popytu miała źródła krajowe, bo napływ zamówień z zagranicy trzeci miesiąc z rzędu zmalał.

– Należy to wiązać z pogorszeniem koniunktury w przemyśle niemieckim oraz podwyżkami cen sprzedaży przez polskich producentów – tłumaczy Kamil Pastor, ekonomista z PKO BP. Na to, że wzrost cen tłumi popyt – pomimo słabości złotego, która powinna sprzyjać konkurencyjności cenowej polskiej produkcji – wskazują wprost ankietowane przez IHS Markit firmy.

Reklama
Reklama

Podwyżki cen są reakcją firm na galopujące koszty. To z kolei skutek wzrostu notowań surowców, niedoborów niektórych komponentów oraz wysokich cen frachtu. Ankietowane firmy zgłosiły, że średni czas dostaw środków produkcji znacznie się w listopadzie wydłużył. Reakcją przedsiębiorstw na te komplikacje jest kupowanie półproduktów na wszelki wypadek. W świetle PMI zapasy surowców i komponentów zwiększyły się w listopadzie najbardziej w sięgającej 1998 r. historii tego badania. – Prawdopodobnie to właśnie gromadzenie na zapas odpowiada za wzrost krajowych zamówień. Sugerowałoby to, że w kolejnych miesiącach, wraz z osiągnięciem zadowalającego stanu zapasów przez firmy, poziom zamówień dla przemysłu się obniży – zauważa Pastor.

Adam Antoniak wskazuje z kolei, że coraz poważniejszą barierą dla rozwoju przemysłu jest sytuacja na rynku pracy. W listopadzie, jak sugeruje PMI, po raz pierwszy od sierpnia 2020 r. zmalało zatrudnienie w tym sektorze. Ankietowane przez IHS Markit firmy wiązały to głównie z problemami ze znalezieniem nowych pracowników, choć niektóre były zmuszone do zwolnień.

Gospodarka
Eric Maskin, noblista: Polski wzrost tylko w realiach demokracji
Gospodarka
Nowy projekt państwa „przeszedł bez echa". Może przynieść miliardy polskim firmom
Gospodarka
Banku Rosji prezent pod choinkę. Ale jest i rózga
Gospodarka
Graniczna opłata węglowa namiesza na rynku stali? Kluczowe wyzwania dla firm
Gospodarka
dr Marcin Mazurek, mBank: Dochodzimy do zdrowych zmian strukturalnych
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama