Podwyżki stóp nie zdławią inflacji, ale i tak są konieczne

We wrześniu ceny towarów i usług konsumpcyjnych w Polsce wzrosły o 5,9 proc. rok do roku. Tu inflacja się nie zatrzyma – na przełomie roku zbliży się do 7 proc.

Publikacja: 17.10.2021 21:00

Podwyżki stóp nie zdławią inflacji, ale i tak są konieczne

Foto: Adobestock

Dwa tygodnie temu GUS wstępnie szacował, że wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł we wrześniu o 5,8 proc. rok do roku, najbardziej od 2001 r., po zwyżce o 5,5 proc. w sierpniu. Była to spora niespodzianka, bo ekonomiści przeciętnie sądzili, że inflacja przyspieszyła tylko minimalnie, do 5,6 proc. W piątek okazało się, że wzrost cen był nawet szybszy, niż sugerował pierwszy szacunek. Na domiar złego gwałtownie podskoczyła tzw. inflacja bazowa, która w większym stopniu niż inflacja ogółem wynika z dobrej koniunktury na rynku pracy i siły popytu konsumpcyjnego.

Winna nie tylko podaż

Inflację napędzają obecnie przede wszystkim zjawiska o charakterze globalnym, takie jak wzrost cen surowców energetycznych i rolnych oraz zaburzenia w handlu międzynarodowym, skutkujące niedoborem niektórych komponentów oraz drożejącym frachtem. Odzwierciedleniem takiego charakteru inflacji jest to, że ceny towarów konsumpcyjnych w Polsce wzrosły we wrześniu o 5,6 proc. rok do roku, najbardziej od co najmniej 2015 r., po zwyżce o 5,1 proc. w sierpniu. Jeszcze na przełomie 2020 i 2021 r. inflacja towarowa wynosiła około 1 proc. Ceny usług konsumpcyjnych wzrosły wprawdzie jeszcze bardziej, o 6,6 proc. rok do roku, ale tak samo było w sierpniu. A jeszcze pod koniec ub.r. inflacja usługowa dochodziła do 8 proc.

Do przyspieszenia rocznej inflacji we wrześniu przyczynił się w dużym stopniu większy niż w sierpniu wzrost cen żywności i napojów bezalkoholowych, które mają największy udział w CPI (jego skład odzwierciedla strukturę wydatków przeciętnego gospodarstwa domowego). Towary z tej kategorii podrożały o 4,4 proc. rok do roku, najbardziej od czerwca 2020 r., po 3,9 proc. miesiąc wcześniej. Ceny samej żywności wzrosły o 4,2 proc. rok do roku, przy czym najbardziej podrożało mięso drobiowe (o 17,5 proc. rok do roku) i tłuszcze roślinne (o 11 proc.).

Wyraźnie, do 7,3 proc. rok do roku z 6,6 proc. w sierpniu, przyspieszył też wzrost cen nośników energii dla gospodarstw domowych. Tak dużych podwyżek cen gazu i prądu nie było już od 2012 r. Ponownie, pomimo coraz wyższej bazy odniesienia sprzed roku, przyspieszył też wzrost cen paliw do prywatnych środków transportu. Podrożały one we wrześniu o 28,6 proc. rok do roku, po 28 proc. w sierpniu.

Wszystko to nie znaczy, że w Polsce nie ma inflacji pochodzącej z krajowych źródeł. Na podstawie piątkowych danych ekonomiści szacują, że tzw. inflacja bazowa, nieobejmująca cen energii i żywności, przyspieszyła we wrześniu do 4,2, a nawet 4,3 proc., z 3,9 proc. w sierpniu. Tymczasem przed wstępnym szacunkiem CPI analitycy spodziewali się nawet lekkiego wyhamowania inflacji bazowej. Czemu tak się nie stało? Przyspieszył m.in. wzrost cen usług hotelarskich i gastronomicznych, co częściowo odzwierciedla zwyżki cen żywności i prądu, ale też sytuację na rynku pracy. Mocniej niż w sierpniu wzrosły też m.in. elementy wyposażenia mieszkania. To pokłosie zaburzeń w handlu, ale też silnego popytu.

Wrażliwy kurs złotego

Narodowy Bank Polski ma za zadanie utrzymywać inflację na poziomie 2,5 proc. rocznie, tolerując odchylenia o 1 pkt proc. w każdą stronę. We wrześniu wzrost CPI już szósty miesiąc z rzędu przekraczał górną granicę pasma dopuszczalnych odchyleń od celu. Do niedawna Rada Polityki Pieniężnej pozostawała jednak bierna, argumentując, że podwyższona inflacja to zjawisko przejściowe i niezależne od jej decyzji. W październiku RPP podwyższyła jednak stopę referencyjną NBP z 0,1 do 0,5 proc. po to, aby – jak tłumaczył prezes Adam Glapiński – nie dopuścić do utrwalenia się inflacji na podwyższonym poziomie, gdy szoki podażowe wygasną.

Większość ekonomistów zakłada, że na tym zaostrzanie polityki pieniężnej się nie skończy. Nie przyczyni się to jednak w najbliższym czasie do spadku inflacji. Ta już w październiku przebije prawdopodobnie 6 proc., a na przełomie 2021 i 2022 r. będzie w pobliżu 7 proc. Jak ostrzega Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego, jeśli RPP będzie zwlekała z kolejnymi podwyżkami stóp, prawdopodobne jest osłabienie złotego nawet do 4,80 za euro z niespełna 4,60 obecnie. – Słabszy złoty tylko dołożyłby się do presji inflacyjnej w kraju – dodaje Benecki.

Dwa tygodnie temu GUS wstępnie szacował, że wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł we wrześniu o 5,8 proc. rok do roku, najbardziej od 2001 r., po zwyżce o 5,5 proc. w sierpniu. Była to spora niespodzianka, bo ekonomiści przeciętnie sądzili, że inflacja przyspieszyła tylko minimalnie, do 5,6 proc. W piątek okazało się, że wzrost cen był nawet szybszy, niż sugerował pierwszy szacunek. Na domiar złego gwałtownie podskoczyła tzw. inflacja bazowa, która w większym stopniu niż inflacja ogółem wynika z dobrej koniunktury na rynku pracy i siły popytu konsumpcyjnego.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dane gospodarcze
GUS: PKB bez niespodzianek
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Dane gospodarcze
Konsumenci ruszą do sklepów? Coraz wiekszy optymizm
Dane gospodarcze
Inflacja w marcu wyższa, niż sądzono. GUS podał nowe dane. Co drożeje najbardziej?
Dane gospodarcze
Wzrost gospodarczy Chin silniejszy od prognoz. Ale ożywienie pozostaje kruche
Dane gospodarcze
EBC nadal gotowy do cięcia stóp w czerwcu. „Mamy teraz trend dezinflacyjny”