Po nieudanym lipcowym przewrocie w Turcji, w którym życie straciło ponad 200 osób, rząd zwiększył sankcje za działania antypaństwowe. A za takie uznano także opinie i komentarze analityków inwestycyjnych – jeśli niekorzystnie oceniają turecką gospodarkę.

Jedną z pierwszych ofiar stał się Mert Ulker, szef grupy badawczej w Ak Investment, dużej firmy brokerskiej w Turcji. Stracił licencję brokerską z powodu raportu opublikowanego po próbie przewrotu. Podsumował wydarzenia i przedstawił prognozy dla liry tureckiej, giełdy i całej gospodarki. Dokonał też analizy polityki państwa, spekulował o teoriach dotyczących puczu i napisał, że rozwój wydarzeń „poskutkował większą koncentracją siły" w rękach prezydenta Erdogana.

Rada Rynków Kapitałowych (turecki organ regulacyjny) stwierdziła, że Mert Ulker, publikując analizę, „nie wypełnił swoich obowiązków". On sam odmówił nam komentarza. Szef Ak Investment Mert Erdogmus poinformował, że Ulker już nie pracuje w firmie.

Analityk jest tylko jedną z ofiar czystki, która kosztowała pracę dziesiątki tysięcy urzędników, nauczycieli i pracowników wymiaru sprawiedliwości. Obecnie rządowi urzędnicy proszą banki o przedłożenie do weryfikacji dokonanych przez nie analiz politycznych. Ekonomiści uważają, że sankcje nakładane na osoby i spółki oskarżone o sympatyzowanie ze spiskowcami mogą spotęgować spowolnienie gospodarcze. Tymczasem prezes organu regulującego bankowość Mehmet Ali Akben ostrzega przed publikowaniem „raportów, które przedstawiałyby oczekiwania i atmosferę jako niekorzystne".

Cały tekst publikujemy w najnowszym wydaniu „Bloomberg Businessweek Polska"