Na giełdach wschodzących znów mieliśmy duże wahania cen, co najlepiej oddaje nastroje inwestorów. Poza kapitałem spekulacyjnym mało kto angażuje się na rynkach. Gracze wciąż bacznie obserwują sytuację fiskalną w strefie euro, ale niewiele wskazuje, by szybko nastąpiły jakieś istotne zmiany.

Deklaracje europejskich polityków na temat ratowania banków czy spekulacje, że Grecja dostanie kolejną transzę pomocy, podziałały na wyobraźnię inwestorów. Rynki akcji wsparły też nadspodziewane dobre dane z amerykańskiego rynku pracy. Tyle tylko, że entuzjazm z ubiegłego tygodnia może w tym tygodniu przegrać z chęcią realizacji krótkoterminowych zysków. Podobną sytuację mieliśmy w trzecim tygodniu grudnia, kiedy po zapowiedzi interwencji banków centralnych zapanowała krótkotrwała euforia, po czym inwestorzy szybko pozbyli się akcji.

Najmocniej potaniały akcje w Turcji, na rynku, który w ostatnim tygodniu września zyskał prawie 6 proc. Teraz  stracił prawie 4 proc., co pokazuje, jak szybkie ruchy wykonują gracze. Pewien wpływ na notowania mogła mieć też wypowiedź przedstawiciela banku centralnego Turcji, który  stwierdził, że dane makro wskazują, iż w drugim półroczu tamtejsza gospodarka będzie się rozwijać wolniej.

Na drugim biegunie mieliśmy m.in. parkiet węgierski, gdzie akcje mocno drożały już drugi tydzień. Wygląda na to, że inwestorzy ochłonęli już po decyzji tamtejszych władz o usztywnieniu kursu franka szwajcarskiego względem forinta (niekorzystnym dla banków) dla spłacających kredyty. Było to powodem mocnej przeceny we wrześniu. Teraz inwestorzy wrócili na rynek węgierski, dodajmy: obecnie jeden z najtańszych pod względem wskaźników na rynkach wschodzących.