Piątkowa, późnowieczorna informacja o obniżeniu ratingów kredytowych Francji i ośmiu innych państw unijnych, mimo że nie była zaskoczeniem (plotki na ten temat krążyły po rynku od wczesnego popołudnia powodując wyprzedaż akcji), spowodowała spadki na początku poniedziałkowych notowań. Wyprzedaż, podobnie jak w piątek w USA (komunikat o obniżeniu ratingów ukazał się przez zamknięciem notowań w Nowym Jorku), nie była jednak masowa. Niemiecki DAX spadał na otwarciu 0,3 proc., francuski CAC 40, który teoretycznie powinien zanurkować najmocniej, tracił 0,7 proc. a brytyjski FTSE 250 o 0,2proc. Wydaje się, że europejscy inwestorzy bardziej przejęli się kolejnym patem w sprawie redukcji greckiego zadłużenia niż cięciem ratingów przez amerykańską agencję. Ich decyzje coraz częściej spotykają się z krytyką za to, że są albo przedwczesne, albo zdecydowanie spóźnione co pokazał poprzedni kryzys spowodowany bańką na rynku nieruchomości za oceanem.
W Warszawie również nie widać było oznak paniki. Na starcie WIG 20 spadał o 0,6 proc. do 2153 pkt. WIG zniżkował o 0,49 proc. do 37804 pkt. Pozostałe indeksy również wystartowały na minusach. Z każdą minutą były one jednak coraz mniejsze. Z największych firm przeszło połowa traciła na wartości ale przeceny nie były duże. Najwięcej, ponad 1,5 proc., zniżkowało JSW. Po kwadransie obroty wynosiły niespełna 40 mln zł co nie najlepiej świadczy o aktywności inwestorów i bynajmniej nie wskazuje na paniczny odwrót od akcji.
Kolejne godziny poniedziałkowych notowań mogą upłynąć w spokojnej atmosferze. Na rynku odczuwalny będzie brak inwestorów ze Stanów Zjednoczonych, którzy dzisiaj mają święto przez co tamtejsza giełda nie pracuje. Inwestorzy nie mają również co liczyć na nowe dane makro, które dałyby wskazówkę, w którą stronę będzie zmierzała światowa lub europejska gospodarka. Na naszym rynku dochodzi również do tego początek ferii świątecznych w kilku województwach w tym mazowieckim.
Na rynku walutowym poniedziałkowa sesja zaczęła się na poziomach zbliżonych do piątkowych zamknięć co potwierdza, że inwestorzy z dużym dystansem podeszli do komunikatu S&P. Euro symbolicznie traciło do dolara. Kurs EUR/USD o godz. 9.15 wynosił 1,2670. W Warszawie euro kosztowało rano 4,4140 zł, frank szwajcarski 3,6550 zł a dolar amerykański 3,4830 zł.