„Rzeczpospolita" dotarła do większości analiz udostępnionych klientom biur maklerskich. Z dokumentów wynika, że inaczej niż w 2010 r., kiedy dominowały optymistyczne prognozy, branża jest mocno podzielona co do oceny perspektyw stojących przed rynkiem akcji. Wśród analityków nie brakuje ani optymistów (takich jak eksperci Millennium DM, którzy sugerują, że nadszedł dobry czas na zakupy akcji, a WIG20 może łatwo zyskać 20 proc.), ani pesymistów (analitycy DM?BZ?WBK, którzy wieszczą spadek indeksu blue chips w rejony 1,7 tys. pkt po obecnym odreagowaniu).
Pozytywy dla inwestorów widzi Dom Maklerski Banku Handlowego. – Nie jest trudno wskazać na możliwe negatywne scenariusze rozwoju sytuacji na rynkach zakładające rozpad strefy euro czy bankructwo Grecji pociągające za sobą problemy kolejnych europejskich gospodarek. Naszym zdaniem czeka nas jednak wzrost na giełdzie. Wiele relatywnie pozytywnych danych dotyczących naszej gospodarki było dotąd ignorowanych. Jeśli percepcja inwestorów się poprawi i strefa euro przetrwa, prędzej czy później pojawi się więcej kupujących – mówi Rafał Wiatr, wiceprezes i szef analityków biura.
Optymiści zauważają, że po spadkach w 2011 r. średnie wyceny spółek są o około 20 proc. niższe w stosunku do ich historycznych poziomów. Nie dla wszystkich jednak jest to argument za zakupami. Inwestowanie w akcje odradza Ipopema Securities, wskazując, że przy pozytywnym scenariuszu główny indeks warszawskiej giełdy może zyskać 15 – 20 proc., natomiast spadki – w przypadku dalszych komplikacji w strefie euro – mogą sięgnąć nawet 30 – 40 proc.
Większość analityków sądzi, że lepsza będzie druga połowa roku, kiedy wyjaśni się sytuacja związana z kryzysem zadłużenia. Ale np. Espirito Santo wskazuje, że koniunktura na rynku załamie się właśnie jesienią, kiedy się okaże, że interwencje banków centralnych nie wystarczą.
– Słaba koniunktura na rynkach nie oznacza, że należy w ogóle unikać inwestowania w akcje. Selektywne podejście i wybieranie „rodzynek" wśród emitentów, nawet o mniejszej kapitalizacji, pozwoli zarobić. Aby spółka była dobrym celem, musi spełniać kilka warunków – mieć unikalną technologię i znaczący udział w rynku, na którym operuje, nie może być nadmiernie zadłużona, musi generować dodatnie przepływy gotówki i dawać szansę na dywidendę. Powinna być też atrakcyjnym podmiotem na rynku fuzji i przejęć – przypomina Paweł Burzyński, szef analityków DM?BZ WBK. Według tego biura przyszłość należy do usług medycznych.