Początek dnia był bardzo spokojny. Indeks największych spółek naszego parkietu na otwarciu nieznacznie zyskał na wartości. Szybko jednak okazało się, że chętnych do pozbywania się akcji jest więcej niż tych którzy chcą je kupić. WIG20 niemal przez całą sesję znajdował się pod kreską. Trzeba jednak podkreślić, że przecena był umiarkowana, w ciągu całego dnia nie sięgnęła nawet 1 proc. Ostatecznie WIG20 stracił na wartości symboliczne 0,04 proc. kończąc notowania na poziomie 2264 pkt. Również inne polskie wskaźniki zakończyły sesję pod kreską. mWIG40 stracił 0,4 proc. zaś indeks małych spółek stracił 0,2 proc. Obroty na całym rynku przekroczyły 585 mln zł.
Gorszy sentyment na rynku wynikał głównie z przeciągających się rozmów Grecji z prywatnymi wierzycielami. Swoje zrobiła także agencja Standard&Poor's która zapowiedziała, że niedługo w swojej ocenie oficjalnie może uznać Grecję za bankruta. Impas w rozmowach szczególnie i informację S&P mocno odczuła giełda w Atenach, która straciła na wartości ponad 5 proc. Traciły także inne europejskie rynki. Skala przeceny w większości przypadków sięgnęła ponad 1 proc.
Inwestorom nie pomogły nawet lepsze od oczekiwań odczyty wskaźników PMI w Eurolandzie oraz w Niemczech. Pretekstem do zakupów nie okazała się także udana aukcja hiszpańskich bonów skarbowych, podczas której bank centralny Hiszpanii sprzedał papiery o łącznej wartości 2,51 mld euro. Rentowność 3-miesięcznych papierów spadła z 1,74 do 1,29 proc., z kolei półrocznych z niespełna 2,5 do 1,85 proc.
Mimo nienajlepszej atmosfery na GPW i na innych europejskich rynkach, nie brakowało u nas spółek, również tych największych, które zyskały na wartości. Spośród firmy wchodzących w skład WIG20 najlepiej zaprezentowały się papiery Bogdanki, które podrożały o ponad 2 proc. do 117,50 zł. Ponad 1,6 proc. zyskały także papiery GTC. Na koniec sesji kosztowały 9,15 zł. Na drugim biegunie znalazły się walory Getin Holding, przecenione o ponad 3,5 proc. do 2,14 zł.
Wtorek przyniósł także nieznaczne osłabienie złotego. Po południu za franka szwajcarskiego inwestorzy musieli zapłacić 3,54 zł. Euro był wyceniane na 4,27 zł, zaś dolar amerykański kosztował 3,29 zł