Brak świeżych danych makroekonomicznych sprawił, że kursy euro, frank szwajcarskiego i dolara amerykańskiego poruszały się w okolicach obserwowanych poprzedniego dnia wieczorem, czyli odpowiednio: 4,08 zł, 3,37 zł i 3,08 zł. Marazmowi sprzyjały niwielkie wahania na parze EUR/USD.
Dopiero po południu wydarzenia handel nabrał większej dynamiki. Najpierw euro zaczęło mocniej drożeć do dolara, mimo że to z amerykańskiej gospodarki napłynęły dobre dane makro. Po godzinie trend się jednak odwrócił. Emocje pojawiły się za to w Warszawie. Popyt na złotego sprawił, że kursy walut zaczeły gwałtownie spadać. Dlatego przed zamknięciem euro kosztowało już niewiele powyżej 4,05 zł czyli 0,45 proc. taniej niż w środę. Frank tracił 0,4 proc. do niespełna 3,36 zł. Dolar spadał o 0,3 proc. do 3,06-3,07 zł.
Dużym zainteresowaniem cieszyły się też polskie papiery dłużne. Ich ceny wzrosły do rekordowych poziomów w historii. Rentowność obligacji dziesięcioletnich wynosiła tylko 3,74 proc. (3,85 proc. dzień wcześniej) a pięcioletnich 3,22 proc. (3,32 proc.). Oprocentowanie dwulatek spadło do 3,11 proc. z 3,18 proc.