Poprzedni tydzień przyniósł blisko 0,5-proc. wzrost indeksu MSCI EM, który śledzi notowania giełd emerging markets. Dzięki temu odrobił on wszystkie straty z wcześniejszego tygodnia i w czwartek znalazł się na najwyższym poziomie od pierwszej dekady grudnia. Dla sporej części inwestorów tak skromna zwyżka była niemiłą niespodzianką. Liczyli, że po podpisaniu porozumienia dotyczącego dalszego wsparcia finansowego dla Grecji (w zamian władze Hellady przedstawiły plan reform, który został zaakceptowany przez europejskich decydentów) oraz wygaszaniu walk na Ukrainie (mińskie porozumienie jest, poza niewielkimi naruszeniami, przestrzegane) indeksy ruszą w górę znacznie mocniej. Chociaż zeszłotygodniowe wzrosty okazały się skromne, to zmiana indeksu MSCI EM od początku roku, wynosząca już 3,4 proc., może budzić uznanie. Z drugiej strony wynik ten jest jednak nadal gorszy niż zmiana indeksu MSCI World, który od pierwszej tegorocznej sesji zmienił się już o 3,8 proc., dzięki rekordom bitym przez giełdę nowojorską i frankfurcką.