Analityk Hao Hong, główny strateg domu maklerskiego Bocom International Holdings , który trafnie przewidział ostatni początek i szczyt boomu na tym rynku przytacza listę powodów przemawiających za tym, żeby inwestorzy nie decydowali się na kupno tych papierów.
Wycena wskaźnika Shanghai Composite Index wciąż utrzymuje się powyżej długoterminowej średniej mimo że od połowy czerwca stracił on prawie 40 proc. Po drugie, jak twierdzi Hong wysiłki, rządu podejmowane z myślą o podbiciu wartości juana zredukują płynność na chińskich giełdach a spadający wolumen obrotów może świadczyć o braku wiary inwestorów w odbicie. Jednocześnie ten analityk nie zgadza się z poglądem, że realizowany program stymulacji koniunktury gospodarczej w Państwie Środka wystarczy aby ożywić rynek byka.
Hong, który jako jeden z nielicznych trafił z poprzednią prognozą teraz również idzie pod prąd. Teraz wieszczy, że Shanghai Composite aby zyskać na atrakcyjności powinien zjechać do poziomu 2500 punktów. Dopiero wówczas w Szanghaju będzie dość tanio by zachęcić inwestorów do kupna. Tymczasem, według średniej prognoz ekspertów zebranych przez Bloomberga, do końca roku wskaźnik tamtejszego parkietu od minionego czwartku ma zyskać 12 proc.
- Wciąż sądzę, że lepiej sprzedać akcje, kiedy są jeszcze na górce niż kupować na spadkach - radzi Hong. Podkreśla, ze rządowi udało się ograniczyć zmienność na rynkach akcji, ale wraz z nią zamiera też wolumen obrotów.
Hong optymistyczną wizję chińskiego rynku akcji ujawnił we wrześniu 2014 roku. Przekonywał wówczas, że „przeczucia trzeba wyrzucić przez okno", ignorować coraz gorsze dane ekonomiczne i kupować akcje na spadkach. Od czasu jego ówczesnej rekomendacji do szczytu z 12 czerwca 2015 roku Shanghai Composite ponad dwukrotnie zwiększył swoją wartość. 16 czerwca Hao Hong w Bllomberg Television ostrzegał, że akcje chińskich spółek zmierzają ku załamaniu.