Incydent w Przewodowie - upadek rakiety na suszarnię zboża położoną kilka kilometrów od granicy ukraińskiej, w wyniku, którego zginęło dwóch polskich obywateli - wyraźnie popsuł nastroje na giełdzie warszawskiej. WIG 20 tracił w środę po południu 2 proc. W tym czasie większość europejskich indeksów giełdowych umiarkowanie spadało. Rosyjski indeks Moex, choć zaczynał sesję od lekkiego spadku, wyszedł po południu na plus. Złoty okazał się jednak dosyć odporny na wstrząsy. O ile nad ranem notowania dochodziły do 4,62 zł za 1 USD i 4,78 zł za 1 euro, to po południu zeszły do 4,51 zł za1 USD i 4,71 zł za 1 euro. Rentowność polskich obligacji dziesięcioletnich po porannym wzroście do 7,25 proc., spadła w okolice 7 proc., czy na poziom z wtorkowego popołudnia.
Czytaj więcej
Węgry straciły ropę, a Mołdawia – prąd. Nigdzie, poza Polską, nie było ofiar śmiertelnych.
To, że nie doszło do większej wyprzedaży polskich aktywów było w dużym stopniu skutkiem postępów w wyjaśnianiu okoliczności upadku rakiety na Przewodów.
- Absolutnie nic nie wskazuje na to, że był to intencjonalny atak na Polskę - stwierdził prezydent Andrzej Duda. Wskazał, że zdarzenie mogło być tragicznym wypadkiem. - Nie mamy teraz żadnych dowodów, że rakieta została wystrzelona przez stronę rosyjską. Jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta, która służyła obronie przeciwrakietowej, czyli użyły jej siły obronne ukraińskie - powiedział prezydent.
Wcześniej Joe Biden, prezydent USA, powiedział, że według wstępnych danych, trajektoria pocisku nie wskazuje, by był on wystrzelony z Rosji. Agencja AP donosiła natomiast, że według amerykańskich wojskowych, rakieta, która spadła na Polskę była prawdopodobnie ukraińskim pociskiem przeciwlotniczym.