Krajowi inwestorzy w czwartek obudzili się z nadziejami na przerwanie fatalnej passy indeksów WIG i WIG20. Podwyżka stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych o 50 pkt baz., czyli zgodnie z rynkowymi oczekiwaniami, została bardzo pozytywnie przyjęta przez rynki. Amerykańskie indeksy, a za nimi także azjatyckie, kończyły sesje na zielono. Stąd także europejskie rynki wystartowały z optymizmem. WIG20, mający za sobą serię już kilkunastu świec z czarnym korpusem, zwyżkował w pierwszej godzinie nawet o blisko 2 proc. Niedźwiedzie jednak widocznie tylko przyspały, bo kilkadziesiąt minut później przewaga popytu stopniała do niecałego 1 proc., a jeszcze przed południem indeks dużych spółek znalazł się poniżej zamknięcia z poprzedniego dnia. Wszystko zaczynało więc wskazywać na to, że i w czwartek indeks dużych spółek wyrysuje czarny korpus na dziennej świecy. Z godziny na godzinę przewaga podaży tylko rosła.

Czwartek był dniem decyzji co do poziomów stóp procentowych w kilku europejskich krajach, w tym oczywiście w Polsce, ale i w Czechach. U naszych południowych sąsiadów doszło do podwyżki stóp procentowych o 75 pkt baz., czyli o 25 pkt baz. więcej, niż spodziewał się rynek. Kilkadziesiąt minut później rynek zaskoczyła także Rada Polityki Pieniężnej, jednak w tym przypadku podwyżka była niższa od założeń większości analityków. Giełda na podniesienie stopy referencyjnej do 5,25 proc. zareagowała kolejnym ruchem wyprzedaży, szczególnie banków.

Podaż utrzymywała kontrolę nad handlem do ostatniej minuty czwartkowej sesji, którą WIG20 zakończył, wyznaczając dzienne minima. Ostatecznie wynik WIG20 to spadek o 2,58 proc., a punktem odniesienia dla piątkowej sesji będzie poziom 1765,85 pkt. Spory w tym udział miały wspomniane banki, których subindeks stracił 2,15 proc. Niestety, negatywnych bohaterów było więcej. Akcje JSW uległy przecenie o blisko 9 proc. Fatalnie wypadło znów Allegro, które po przecenie o niemal równe 6 proc. wyznaczyło kolejne historyczne minima. Tym samym tegoroczna strata WIG20 urosła do około 22 proc.

Niestety, sporo wskazuje na to, że czwartkowe spadki WIG20, mimo że okazałe, nie wyczerpały jeszcze sił podaży. Gdy na europejskich rynkach gaszono już światło, wyprzedaż na Wall Street jeszcze się rozpędziła. S&P 500 tracił 3,7 proc., a Nasdaq nawet 5 proc. Dodatkowo rentowności amerykańskich obligacji dziesięcioletnich przebiły psychologiczną barierę 3 proc. Widać więc, że nie jest to jeszcze koniec obaw o tempo podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Przy takiej kondycji amerykańskiego rynku trudno oczekiwać pozytywnego rozwoju piątkowej sesji na GPW.