Inwestorzy zakończyli tydzień w całkiem przyzwoitych humorach. Wcześniejsze (w środę i czwartek) głębokie spadki mocno zachwiały ich wiarą, że na giełdzie w wakacje będzie można jeszcze zarobić jakieś pieniądze. Tymczasem w piątek od samego rana na rynkach starego kontynentu dominowali kupujący. Inwestorzy zbagatelizowali opublikowaną nad ranem informację, że chiński PKB w II kwartale zwiększył się „tylko" o 6,7 proc. co oznaczało, że tempo rozwoju chińskiej gospodarki było najniższe od trzech lat. Równie słabe dane napłynęły z Japonii. Produkcja przemysłowa w kraju kwitnącej wiśni zmalała w maju o 3,4 proc. w porównaniu z wcześniejszym miesiącem.
Na otwarciu na najważniejszych rynkach Europy indeksy rosły o 0,2-0,4 proc. W kolejnych godzinach systematycznie pięły się w górę. Wzrosty nabrały przyspieszenie późnym popołudniem po pozytywnym otwarciu sesji w Nowym Jorku. Po kilkunastu minutach S&P 500 zyskiwał już ponad 1 proc. choć dane z amerykańskiej gospodarki sugerowały raczej zamykanie pozycji w akcjach niż ich kupowanie. Okazało się, że nastroje amerykańskich konsumentów lekko w lipcu były lekko gorsze niż w czerwcu. Mierzący je Indeks Uniwersytetu Michigan spadł do 72 pkt. (dane wstępne) z 73,2 pkt. Analitycy oczekiwali zwyżki wskaźnika do 73,5 pkt. Po godz. 17 niemiecki DAX rósł o 1,98 proc., francuski CAC 40 zyskiwał 1,3 proc. a brytyjski FTSE250 o 1,12 proc. Jedynym rynkiem naszego kontynentu, który w piątek tracił na wartości była Sofia. Tamtejsza giełda spadała 1,2 proc.
W Warszawie sesja miała bardzo podobny przebieg jak na innych parkietach europejskich. Po spokojnym otwarciu w kolejnych godzinach indeksy pięły się coraz wyżej. Na przeszkodzie zwyżkom nie stanęła nawet informacje, że inflacja w Polsce znowu zaczęła rosnąć co oddala perspektywę obniżki stóp procentowych. W czerwcu ceny w naszym kraju były o 4,3 proc. wyższe niż rok temu. Prognozy zakładały 4,1-proc. zmianę.
Na finiszu WIG 20 zatrzymał się na poziomie 2191,41pkt. co oznaczało 1,74-proc. wzrost. WIG zyskał 1,32 proc. do 40301,29 pkt. W górę poszły tez indeksy małych i średnich firm. Negatywnym sygnałem było, że odbiciu nie towarzyszyła proporcjonalna zwyżka obrotów. Przez cały dzień w Warszawie właściciela zmieniły papiery za 635 mln zł czyli 29 proc. mniej niż w czwartek.
Firmą, która na ostatniej sesji w największym stopniu ciągnęła w górę indeksy była Telekomunikacja Polska. Zyskała 3,84 proc. Taki zachowanie się narodowego operatora mogło trochę dziwić bo zazwyczaj gdy indeksy zyskiwały na wartości, papiery TP były jedną z gorszych inwestycji. Piątkowy popyt na akcje spółki był reakcją na informację „Parkietu" , że Urząd Komunikacji Elektronicznej rozważa przesunięcie obniżki hurtowych stawek za kończenie połączeń w sieciach komórkowych (tzw. MTR) co dobiłoby się negatywnie na wynikach Orange. Sporo powodów do zadowolenia po ostatniej sesji mieli też udziałowcy Asseco Poland (zarobili 3,96 proc.) i Kernela (2,93 proc.). Z mniejszych firm dobrze zachowały się akcje Sygnity (podrożały 6,68 proc.), które odrabiały straty z wcześniejszych dni (kurs spadał dziewięć sesji z rzędu). Ponad 5,5 proc. zarobili też udziałowcy Azotów Tarnów. Rosyjski Acron podniósł do 45 zł z 36 zł cenę oferowaną za akcje w wezwaniu do sprzedaży. Na finiszu piątkowej sesji papiery chemicznej spółki były wyceniane na 38 zł. Najgorszą inwestycją były za to walory Polimeksu-Mostostalu. Straciły 12,5 proc. Inwestorzy boją się, że wierzyciele nie zgodzą się na odroczenie spłaty zobowiązań co doprowadzi budowlaną spółkę na skraj upadłości.