Pomysł ustawienia figur byka i niedźwiedzia w okolicach warszawskiej giełdy nie spodobał się parafianom mieszczącego się nieopodal kościoła św. Aleksandra.
Uznali oni, że to profanacja świątyni. Dlaczego? Bo to pogańskie symbole. Odwrotnie niż dla parkietowych graczy, dla których oznaczają one gospodarczą siłę i jej brak. Byk to symbol wzrostu, a niedźwiedź spowolnienie. Kościół nie przyjął jednak tych argumentów. Uznał, że po postawieniu tych figur "powstanie wrażenie, że rzeźby są integralnie złączone z budynkiem kościoła, co może budzić mylne przekonanie, iż są symbolem biblijnego cielca spod góry Synaj, symbolu pogańskiego kultu".
Nie zabrakło też głosów, że rzeźby zaburzą "charakter historyczno-religijny placu" i utrudnią wiernym uczestnictwo w procesjach.
Giełda chciała ustawić byka i niedźwiedzia na Pl. Trzech Krzyży, bo tam znajduje się wiele budynków państwowych, a tuż obok jest siedziba GPW. Niedaleko usytuowany jest też Parlament. Dla polityków i parlamentarzystów byłoby to więc przypomnienie o gospodarce.
- Chcieliśmy, żeby byk, podobnie jak ten z Wall Street był symbolem siły Polski i jej rozwoju, a nie konfliktów. W obecnej sytuacji zastanawiamy się, co dalej robić - zdradził Maciej Wiewiór, rzecznik giełdy.