W piątek, ze względu na przypadający w USA Dzień Niepodległości, amerykańskie giełdy były nieczynne. W czwartek jednak ich główne indeksy osiągnęły nowe, historyczne maksima.
Obejmujący 30 największych spółek Dow Jones Industrial Average po raz pierwszy w dziejach przebił psychologiczną barierę 17 tys. pkt. Od początku hossy, czyli od marca 2009 r., zyskał już 160 proc. Szerszy indeks S&P 500 zwyżkował aż o 193 proc.
Analitycy firmy Wilshire Associates wyliczyli, że wartość wszystkich spółek notowanych na amerykańskich giełdach skoczyła od początku hossy o 17,1 bln dol. (niemal 52 bln zł, czyli 32-krotność polskiego PKB). To oznacza, że o tyle wzbogacili się – przynajmniej na papierze – inwestorzy.
Jednocześnie dynamika cen akcji na Wall Street budzi coraz większy niepokój. Analitycy wskazują np., że indeks Dow Jones nie odnotował korekty – czyli zniżki o 10 proc. – już od jesieni 2011 r., podczas wcześniejszych rynków byka takie cofnięcia miały miejsce średnio raz na rok.
– Mieliśmy już tak duże zwyżki, że dobre dane makroekonomiczne nie wystarczą, aby popchnąć rynek jeszcze wyżej. Teraz mogą to zrobić tylko wyniki spółek – powiedział Rick Meckler, prezes firmy doradczej LibertyView Capital.