W skali całego tygodnia też późno szukać powodów do optymizmu. Za nami trzeci z rzędu tydzień spadków głównych indeksów. Podobnie jak to miało miejsce w trakcie poprzednich sesji scenariusz piątkowych notowań został napisany przez największe światowe parkiety. Tym razem jednak na rynkach akcji warunki dyktowali sprzedający. Marnym pocieszeniem może być to, że spadki indeksów na rozwiniętych parkietach były bardziej dotkliwe dla inwestorów. Po wydarzeniach mijającego tygodnia nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z najpoważniejszą korektą na rynkach w tym roku. Potwierdzeniem jej siły może być zachowanie niemieckiego DAXa, który w piątek wyznaczył nowe tegoroczne minimum. W tym samym czasie WIG20 zdążył roztrwonić jedynie dorobek ostatnich dwóch miesięcy. Piątkowa wyprzedaż na giełdach ma związek z obawami o kondycję europejskich potęg gospodarczych, o czym mogą świadczyć coraz gorsze dane napływające z największych gospodarek eurolandu. Rynki powoli zaczynają się oswajać z perspektywą spowolnienie w Europie.

Piątkowa wyprzedaż nie oszczędziła największych spółek z warszawskiego parkietu. Kolejną sesję z rzędu z silną przeceną zmagały się banki, wywierając istotny wpływ na negatywne zachowanie głównych indeksów w ostatnich dniach. Rynek najwyraźniej wciąż nie może otrząsnąć się po środowej obniżce stóp procentowych gdy RPP, ku zaskoczeniu wszystkich, za jednym zamachem ścięła stopy o 0,5 pkt proc. Z kolei negatywny wpływ na wyceny spółek wydobywczych paliwowych i miały taniejące surowce. Warto odnotować, że cena za baryłkę amerykańskiej ropy w tym tygodniu spadła poniżej 84 dol., osiągając najniższy poziom od połowy 2012 roku. Przed spadkami wybroniły się jedynie papiery PZU i Synthosu.

Złoty wyraźnie tracił do głównych walut powracając po krótkiej przerwie do trendu z poprzednich tygodni. Na koniec piątkowych notowań euro kosztowało 4,18 zł, a dolar wyceniany był po 3,31 zł.