Wczorajsza sesja na warszawskiej giełdzie po raz kolejny mogła rozczarować wielu inwestorów. Rynek znów bowiem charakteryzował się niewielką zmiennością oraz niedużymi obrotami. WIG20, który w ciągu dnia bez problemu przebił psychologiczną barierę 2400 zakończył notowania na poziomie 2394 pkt, czyli niecałe 0,1 proc. powyżej piątkowego poziomu zamknięcia. Patrząc na wczorajszy kalendarz makroekonomiczny takie ruchy wydają się być jednak uzasadnione. Puste kalendarium sprawiło, że inwestorzy wciąż czekają na impuls do działania. Czy nadejdzie on dzisiaj?

Jeśli spojrzeć na wydarzenia makroekonomiczne można byłoby śmiało stwierdzić, że dzisiejsze notowania powinny dostarczyć graczom wielu emocji. Jeszcze przed południem czekają nas chociażby dane o produkcji przemysłowej w strefie euro, a także odczyty indeksów ZEW dla Niemiec oraz całego eurolandu. Po południu zaś poznamy informacje o podaży pieniądza w Polsce. Czy to wystarczy by zmobilizować inwestorów do większej aktywności?

Dzień na GPW rozpoczął się od nieśmiałego ataku popytu. WIG20 na starcie zyskał 0,2 proc. Na chwilę obecną kluczowe wydaje się utrzymać rynek nad kreską, tym bardziej, że na innych europejskich parkietach początek sesji jest zdominowany przez sprzedających.

Niestety mocne spadki miały miejsce wczoraj w Stanach Zjednoczonych. S&P 500 stracił 1,65 proc. Z kolei Dow Jones Industrial spadł o 1,35 proc. To już kolejna sesja na Wall Street podczas której dominuje kolor czerwony. Cześć analityków spodziewa się nawet, że korekta ta może jeszcze nabrać tempa. Wpływ na to mogą mieć publikowane przez amerykańskie spółki dane finansowe za III kwartał. Jeśli okażą się gorsze od oczekiwań to prognozy mówiące o pogłębieniu spadków mogą mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Pod presją podaży znalazły się także giełdy azjatyckie, a w szczególności parkiet japoński. Nikkei225 zakończył notowania ponad 2 proc. przeceną,